wtorek, 29 października 2013

Dorota Sumińska: Historie, które napisało życie

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013.

Studium przypadków

„Historii, które napisało życie” Doroty Sumińskiej nie będzie się traktować w kategorii opowiadań literackich – a w kategorii punktu wyjścia dla fabuł i fabułek, które czasem mogłyby rozkwitnąć w większej formie, z czasem stanowiłyby idealny materiał do reportażu w kolorowym magazynie dla pań. Sumińska zbiera w tej książeczce ludzkie historie: małe dramaty i odzyskiwane szczęścia, elementy żartobliwe i raczej przygnębiające, opowieści, w których ważne jest towarzystwo zwierząt i te, w których psychologia człowieka odgrywa ważną rolę. Autorka pokazuje, jak destrukcyjnie mogą działać najbliżsi, ale też – jak wielką siłę przyniesie prawdziwa miłość. Z reguły prezentuje sytuacje bez analiz i bez niedomówień, koncentrując się na emocjach bohaterów. Nie dba natomiast o fabularyzowanie. Zamiast nadawać opowieściom zróżnicowane tempo, wszystkie przedstawia według jednego wzorca, co faktycznie przywołuje na myśl serię z czasopisma.

Opowiadania z tej książki nie są tak naprawdę pod względem genologicznym opowiadaniami – to migawki z cudzych przeżyć. Składają się zawsze z prezentacji bohatera oraz okoliczności danego fragmentu jego egzystencji – i z krótkiej scenki o mocy przełomowej. Sumińska nie pozostawia czytelnikom wątpliwości, co po wstrząsie przeżywa jej postać – i nakreśla w kilku słowach kierunek, w jakim ma potoczyć się przyszłość. Istnieje w życiu swoich bohaterów tylko po to, by wykraść intymność nagłego przeżycia – dla takiego punktu przywoływane są wszystkie kolejne historie. Żeby schemat nie znudził odbiorców, zmieniają się miejsca, motywy i bohaterowie. Sumińska na jednym szkielecie konstrukcyjnym buduje cały czas nowe treści, przypomina to trochę dawną grę – mózg elektronowy – po pewnym czasie dziecko i bez odpowiadania na pytania będzie wiedziało, jak połączyć obwód, żeby zapaliła się żaróweczka. Sumińska ma materiały do literackich fabuł – ale zależy jej na przekazywaniu życiowych lekcji i prawdziwości postaci, a nie na imponowaniu pisarskim warsztatem. Pisze poprawnie, ale nie literacko, zbyt skupia się na przekazaniu stanów emocjonalnych postaci, by mieć siłę na eksperymentowanie z formą. Tym samym po „Historie, które napisało życie” sięgać powinni przede wszystkim czytelnicy, którzy tęsknią za suchymi scenariuszami i obrazami silnych uczuć o zróżnicowanych przyczynach – a nie ci, którzy lubią atrakcyjne sposoby przekazywania opowieści. Bo pod tym względem Sumińska nie imponuje. Wystarczy, że jest słuchaczką i że potrafi przenieść do tekstu poszczególne obrazy kryzysów i uniesień.

Autorka przedstawia tu rozmaite i ważne dla bohaterów wydarzenia, ale nie próbuje wyjaśniać ich konsekwencji czytelnikom. Woli uchwycić sens chwili i pozostawić go do przemyśleń, niż tłumaczyć, proponować interpretacje czy analizy. Wie, że wystarczająco sugestywnie portretuje swoich bohaterów, tak, że ich intencje i przemyślenia da się bez trudu odczytać z zachowań – nie będzie zatem musiała dodatkowo obudowywać zakończeń teorią: takie rozwiązanie jeszcze bardziej przywodziłoby na myśl okołopsychologiczne publikacje w pismach dla kobiet. Dorota Sumińska w „Historiach, które napisało życie” stawia na wyostrzone obrazki, trudne relacje i scenki mogące stać się źródłem wzruszeń, ale o te same wzruszenia u odbiorców nie walczy piórem czy stylem prowadzonej narracji, a siłą czystego przekazu, wiele mówiącej akcji. To bardziej lektura z dziedziny psychologicznych studiów przypadku niż literacka publikacja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz