wtorek, 1 października 2013

Aldona Jankowska: Lataj z Krystyną

Kancelaria Artystyczna Faro
Na scenie: Aldona Jankowska
Reż. Andrzej Sadowski
Światło i dźwięk: Leszek Odzieniec

Rola larwy

Cieszy mnie, kiedy Aldona Jankowska swój komediowo-parodystyczny talent wykorzystuje do budowania teatralnych ról uwolnionych od natrętnej seksualności. Kiedy nie skupia się na wywołaniu rechotu mas przy pomocy środków z pogranicza pornografii, a konstruuje postacie o głębszej psychicznej strukturze. Kiedy bezmyślny ludyczny i rubaszny śmiech nie odwraca uwagi od trafnych obserwacji, można zaprezentować naprawdę wiele odcieni komizmu. W „Lataj z Krystyną” Jankowska świetnie to udowadnia.

Ci, którzy widzieli „Kolegę Mela Gibsona” w wykonaniu Mirosława Neinerta, dostrzegą podobieństwo w fabularnej strukturze obu monodramów. Krystyna – podobnie jak Felek rzepka – trafia do więzienia po zrealizowaniu szalonego pomysłu. Jednak na decyzję sławnego aktora wpływa sytuacja na rynku pracy. Krystyną kieruje za to wielkie uczucie. W dodatku do bohaterki przychodzą larwy, larwy z Curracao.

Aldona Jankowska wciela się w kobietę z sąsiedztwa, sympatyczną księgową, która miała swoje marzenia i snuła śmiałe plany, a teraz prezentuje niegroźne już dziwactwa. Trochę naiwna bohaterka na swój sposób próbuje odnaleźć się w zmienionym świecie, w którym i larwy trzeba uratować. Podczas oglądania tej historii zapomina się o tym, że Jankowska dała się szerokiej publiczności poznać jako parodystka polityków – i że często sięgała w swoich przedstawieniach po ostre seksualne aluzje. Tu nie ma na to miejsca, „Lataj z Krystyną” wykorzystuje za to pastisze i absurd. I okazuje się, że w tym rodzaju komizmu Jankowska sprawdza się idealnie. Odbiorcy wierzą Krystynie, solidaryzują się z nią i martwią losem larw. Na scenę wkracza zupełnie nowa, nieznana dotąd postać, która potrafi zaintrygować.

Monodram zbudowany jest z relacji Krystyny przetykanych migawkami z życia innych postaci – jest tu gej, który zaraz popełni samobójstwo, jest Łajka, dalej błądząca po kosmosie, jest instruktor latania – major Suchar. Są rodzice Krystyny, którzy dla nienarodzonego jeszcze dziecka nagrywają powitanie. We wszystkich tych wcieleniach (związanych z lataniem) Jankowska przekonuje i bawi do łez. Bez trudu wciela się w rozmaite postacie, a spektakl zyskuje przez to dynamikę. Nie brakuje w poszczególnych etiudach akcentów satyrycznych – zwykle w karykaturach charakterów. Jankowska doskonale oddaje obserwacje ludzkich postaw. Do trafnych spostrzeżeń dochodzą dowcipne zabawy słowem (także we wpadających w ucho piosenkach), kilka zaledwie (!) pikantnych pomysłów, które nadają smaku całości, za to nie zniechęcają do historii. Za sprawą talentu aktorki mamy tu do czynienia z wieloma bohaterami o różnym stopniu wrażliwości, odwagi czy naiwności. Łączą ich – poza lataniem – larwy.

Naiwność jest zresztą kluczowym elementem portretu Krystyny – zarówno tej sprzed wyroku, jak i dzisiejszej. Choć larwy wtrącają się w egzystencję większości postaci, to w życiu Krystyny odgrywają najważniejszą rolę. Do udanej kreacji dochodzi zatem czynnik, który nie pozostawi żadnego widza obojętnym – to jest ponadczasowy absurd. To on wyzwala śmiech, ale i sympatię wobec bohaterki. Larwy zapewniają ucieczkę od codziennych problemów, wydobywają na światło dzienne cechy niezbyt pożądane w dorosłym świecie: ufność dziecka, bezradność i czystą bezinteresowną dobroć. W tak skonstruowanym portrecie osłabia się ostrze satyry, Jankowska natomiast jawi się jako humorystka. I to oblicze aktorki naprawdę warte jest uwagi.

Monodram ozdobiony został piosenkami w znakomitej interpretacji. Jankowska czasem śmieje się z siebie, czasem proponuje erotyczne tango, rozbudza wyobraźnię i wie, o czym śpiewa. Do muzycznych utworów przechodzi płynnie, czuje się w nich tak samo swobodnie jak w swoich kolejnych wcieleniach. Sporą rolę w kreśleniu klimatu poszczególnych scenek ma też światło. Leszek Odzieniec dość prostymi, ale bardzo malarskimi chwytami buduje kolejne przestrzenie: nagranie z taśmy filmowej, kosmos, więzienną celę, dach, lotnisko. Umożliwia widzom błyskawiczne podążanie za aktorskimi metamorfozami, a w ostatniej scenie podkreśla liryczny klimat. Zmiany świateł uzupełniają przeobrażenia Jankowskiej.

„Lataj z Krystyną” to historia z niemal baśniową aurą – pozwala oderwać się od zwykłych zmartwień i przenosi w świat nieistniejący, dostarcza rozrywki, śmiechu i odrobiny refleksji, a przy tym nie pozostawia niesmaku. Taką Aldonę Jankowską chce się oglądać jak najdłużej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz