Trio, Warszawa 2013.
Meldunki z warkoczem
Patrycja Bukalska tomem „Sierpniowe dziewczęta ‘44” oddala się od standardowych sposobów opisywania Powstania Warszawskiego. Zamiast faktów, adresów i danych, wybiera zwierzenia uczestniczek Powstania, wówczas często nastolatek pełnych entuzjazmu i nadziei na zmiany. Nie interesują jej walki, a uczucia, wspomnienia, miłości czy ubrania. W tomie porusza zagadnienia, które w wielkiej historii zawsze giną, wydają się bezwartościowe z „męskiego” punktu widzenia. A Patrycja Bukalska szuka odpowiedzi na pytania niekiedy bardzo osobiste, a i nietypowe w batalistycznym kontekście – tak może na nowo wzbudzić zainteresowanie przeszłością. Nie zamierza tworzyć ocen Powstania Warszawskiego, zajmować się legendą czy opowieściami o bohaterstwie lub brawurze młodych ludzi. Sprawdza za to, co kierowało dziewczynami, które chciały pomóc walczącym.
Książka została uporządkowana tematycznie. Każdy rozdział zaczyna się i kończy krótkim komentarzem Bukalskiej, błyskawicznym wprowadzeniem w zagadnienie. Zdarza się autorce niepotrzebnie powtarzać wiadomości ze wspomnień rozmówczyń w zbyt dokładnym brzmieniu – ale można to potraktować również jako zachętę do lektury. Poza tym Bukalska nie pojawia się już w tekście, oddaje głos uczestniczkom Powstania. Dwadzieścia jeden kobiet opowiada o swoich przeżyciach bez patosu, a i bez prób wpływania na czytelników – to jedna z wielu zalet tej książki. Komentarze opatrywane są zawsze imieniem, nazwiskiem i pseudonimem – i zajmują przeważnie od jednego do kilku akapitów. Bukalska komponuje rozdziały tak, że może zrezygnować z wypowiedzi ogólnikowych – nie chodzi jej o to, żeby za każdym razem przywoływać 21 opinii. Ale zdarzają się też pytania, po których brak rozwijanych historii bywa bardzo wymowny. Taki sposób komponowania książki ułatwia czytelnikom lekturę, pozostawia w niej bowiem to, co najważniejsze, najciekawsze i najbardziej wartościowe: wspomnienia z Powstania Warszawskiego, niepoddawane analitycznym obróbkom.
O czym Bukalska rozmawia z bohaterkami tomu? Pyta je o sprawy związane z wybuchem Powstania (a dokładniej – o indywidualne doświadczenia i wspomnienia z tej chwili), o poczucie wolności, o walki, przejścia kanałami czy o opatrywanie ran. Ale pamięta też, że tu liczy się inny – kobiecy – punkt widzenia na trudy walki. I dlatego znajduje sporo miejsca na wyznania dotyczące jedzenia (i gotowania bliskim czy walczącym kolegom), zmęczenia, miłości, marzeń czy modlitwy. Prosi też o wspomnienia trudne – związane z pożegnaniami czy pochówkami, pyta o losy kobiet po Powstaniu i o to, czy Powstanie powraca w ich snach. Z tomu „Sierpniowe dziewczęta” wyłania się rozdwojony obraz – z jednej strony są tu kobiety-żołnierze, dzięki harcerstwu przywykłe do służby, wysłuchiwania i wypełniania rozkazów i niemal wojskowego rygoru, z drugiej – dziewczyny, które dbają o to, by prać ubrania, gotować posiłki, sprzątać i wspierać na duchu kolegów. Autorka pyta o odwagę i strach, śledzi wspomnienia łączniczek i sanitariuszek, skupia się na tym, co w historii miejsca nie znajduje. Czasem wydaje się nawet, że rozmówczynie celowo akcentują pozapowstańcze tematy, by uniknąć tonu tak znanego ze „zwykłych” wspomnień czasów wojny. A Bukalska również nie zmusza do wyjawiania największych sekretów, dba o zaspokojenie ciekawości odbiorców, nie próbuje za to wywoływać „skandali” – pytaniami o tabuizowane dawniej kwestie. W rezultacie jej książka przynosi bardzo kobiece spojrzenia na Powstanie Warszawskie. Patrycja Bukalska przybliża w ten sposób jego uczestniczki czytelnikom, a także proponuje metodę na zainteresowanie tematem kolejnych pokoleń. To zbiór bardzo osobistych opowieści – a przez to atrakcyjnych lekturowo. Tom uzupełniają fotografie z prywatnych albumów oraz ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego – dziwne w kontekście wojennych przeżyć sygnały normalnego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz