piątek, 6 września 2013

Bill Bryson: W domu. Krótka historia rzeczy codziennego użytku

Zysk i S-ka, Poznań 2013.

Podróż najbliższa

Bill Bryson po zagłębianiu się w różnice kulturowe zwiedzanych krajów oraz po próbie zrozumienia wszechświata, postanawia wybrać się w kolejną podróż bez wychodzenia z domu. Tak rodzi się tom „W domu” o nieco mylącym podtytule „Krótka historia rzeczy codziennego użytku” – nie o rzeczy bowiem autorowi w większości przypadków chodzi, a o rozwój myśli architektonicznej, wynalazków i zwyczajów tak dziś rozpowszechnionych, że niezwracających niczyjej uwagi. Wszystko bardzo zakorzenione jest natomiast w kulturze angielskiej i dla czytelników spoza Wielkiej Brytanii stanowić może dodatkowo ciekawostkę obyczajową. Chociaż Bryson zakłada, że w swojej podróży nie wyjdzie poza ostatnie 150 lat, przekracza czasem tę granicę, by doprawić opowieść atrakcyjnymi dla odbiorców anegdotami.

Książka powodowana jest ciekawością odkrywcy i stanowi jak najbardziej naturalny efekt dotychczasowych poszukiwań autora. Bryson zwraca się w stronę tego, co dla każdego człowieka najbliższe i najbardziej swojskie. Zamiast zapuszczać się w dziennikarsko-reportażowych misjach coraz dalej, wybiera to, co ma pod nosem. I od razu wynotowuje wszelkie dziwności i zmiany, żeby udowodnić czytelnikom, że nie wszystkie znane dziś rozwiązania były oczywiste dla poprzednich pokoleń. Zgodnie z założeniem tytułowym, autor przemieszcza się po własnym domu, przekształconym z dawnej plebanii (nic więc dziwnego, że podróż w czasie rozpoczyna od przeglądu pomysłów duchownych), według planu zabudowań. Rytm tomu wyznaczają nie przedmioty, a kolejne pomieszczenia – a także związane z nimi życiowe funkcje, zwyczaje czy zadania. Autor oprowadza odbiorców po kuchni i jadalni, sypialni i salonie, gabinecie i pokoju dziecięcym, łazience i ubikacji. Każdy przystanek (także w niewymienionych tu miejscach) służy dokładniejszej analizie ludzkich postaw oraz pomysłów ułatwiających funkcjonowanie. Czasem to rozważania na temat widelca, szyb w oknach, spłuczki lub telefonu, innym razem – przegląd obyczajowości (dzieci traktowane jako tania siła robocza, romanse pań z lokajami, oświetlenie i rozwiązania techniczne czy zasady higieny. Bryson nie podporządkowuje się formie i dyktatowi przedmiotów – podąża tylko tam, gdzie dostrzega coś ciekawego. Taka jest zresztą zasada porządkowania materiałów do tej książki: nie pełny obraz dwuwiekowej przeszłości i kompleksowa ocena stylu życia mieszkańców, a luźny przegląd ciekawostek, nowinek (i archaizmów), rozwiązań, które przetrwały do naszych czasów i i ewolucji myśli „domowej”. Bryson jako podróżnik a rebours karmi swoich czytelników ogromną porcją historii obyczajowej (i odrobiną – opowieści o wynalazkach). Czyni to, jak zawsze, z ironią i talentem do wykrywania atrakcyjnych wiadomości. Nie chce żartować za wszelką cenę, ale kiedy tylko dostrzega szansę na uruchomienie poczucia humoru, czyni to bardzo chętnie, przypominając o swoim statusie prześmiewcy, niemal złośliwca. Inteligentny żart w narracji to element, którego odbiorcy Brysona zawsze pożądają – nie zawodzi i w książce „W domu”.

Bill Bryson oprowadza po historii domu i po zmianach, jakie nastąpiły od czasów wiktoriańskich – a jednak nie boi się sięgać do zamierzchłej przeszłości, zdarza mu się, dla przyjemności własnej i czytelników, zahaczyć o tematy spoza interesującego go okresu. Jest znakomitym przewodnikiem-gawędziarzem, odpowiada na niezadawane pytania, a jednocześnie zachęca do tego, by przyjrzeć się historii najbliższego otoczenia – ta bowiem kryje bardzo wiele sekretów i może stać się źródłem licznych wyzwań. Nie trzeba wychodzić z domu, by znaleźć fascynujące ślady przeszłości; przedmioty i miejsca, które wręcz kipią od ludzkiej pomysłowości. Obszerny tom „W domu” jako zbiór spójnych esejów o codziennym życiu staje się kolejną lekturową ucztą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz