czwartek, 5 września 2013

Teatr Rozrywki Trójkąt: Wyspa piratów

Pirackie przygody

Nie trzeba znać się na matematyce, żeby wiedzieć, że herszt piratów + herszt piratów + herszt piratów = kłopoty. Trzej piraccy wodzowie trafiają na bezludną wyspę i próbują uczynić z niej swoją krainę. Tylko jak ustalić, kto będzie miał władzę? I o zrobi reszta, skoro jedyny dostępny statek to… statek z papieru? Teatr Rozrywki Trójkąt próbuje pobudzić wyobraźnię dzieci niezwykle malowniczym spektaklem. „Wyspa piratów” to historia o Czarnobrodym, Rudobrodym i Siwobrodym, których złośliwy los rzucił na malutką wysepkę na środku oceanu. Piraci walczą ze sobą, a gdy spostrzegą, że ta droga nie prowadzi do dobrego rozwiązania, rozpoczynają pojedynek na morskie opowieści. Każdy ma w zanadrzu atrakcyjną historię, którą obrazowo przedstawi reszcie. A na wyspie mieszka jeszcze sprytny Piętaszek, który doskonale wie, jak poradzić sobie z niebezpiecznymi piratami.

W tym przedstawieniu wykorzystane zostały prawie wszystkie pirackie stereotypy – dzieci zauważą tu wiele znajomych motywów, które układają się w całkiem nową bajkę. Nieustraszeni piraci mają bardzo bujną wyobraźnię oraz obfitującą w przygody przeszłość. Tymczasem Piętaszek, traktowany jak dzikus i niemądry tubylec, okazuje się najbardziej cywilizowany i może przechytrzyć wszystkich. Piracka bezludna wyspa staje się areną przygodowych zwierzeń. Nie zabraknie na niej i zbrojnych potyczek, i konfliktów z rybami, wojennych podstępów i marketingowych strategii. A przede wszystkim nie zabraknie pirackiego klimatu. Nawet lalki – pirackie zwierzęta – pojawią się pod koniec bajki, by dzielić się opiniami o swoich właścicielach. Wszystko ozdabiać będzie piracka muzyka i piosenki.

Fabuła skonstruowana została klasycznie: nadrzędną płaszczyznę stanowi wątek obecności piratów na wyspie (i próba rozwiązania tej kwestii przez Piętaszka, a potem i przez zwierzęta), do tego dodane są trzy retrospektywne opowiastki z życia poszczególnych bohaterów. Tu do spektaklu włącza się ironię, bo piraci lubią koloryzować i przechwalać się na przekór prawdzie. Ale w końcu pirackie opowieści muszą być barwne i awanturnicze. Żeby było sprawiedliwie, aktorzy kierują żarty na przemian do dorosłych i do dzieci. I jednych, i drugich chcą też zauroczyć scenograficzno-kostiumowymi rozwiązaniami.

Na prawdziwej wyspie otoczonej morzem znajdują się skały i palma z małpką oraz papugą. Skały i morze skrywają rekwizyty oraz przebrania aktorów. Postacie, zwłaszcza w opowieściach, stale się zmieniają, aktorzy wkładają imponujące stroje (na przykład egzotycznego władcy czy Neptuna) i niezwykłe lalki (mistrzowski sęp). W Chorzowskim Teatrzyku Ogródkowym, dokładnie pod wieżą Prezydent, nie korzystali z żadnych kurtyn czy zasłon, a mimo to każde pojawienie się nowego bohatera wiązało się z zaskoczeniem dzieci. Pełne i starannie dopracowane kostiumy przy tak szybkich i widocznych przebiórkach robiły spore wrażenie i bardzo pasowały do pirackiej historii. W końcu w „Wyspie piratów” nie mogło zabraknąć atmosfery bajkowości. Muzyka (trochę szantowa i trochę irlandzka) oraz bajecznie kolorowe stroje tę atmosferę dobrze podsycały.

W przedstawieniu znalazło się też miejsce na interaktywne zabawy. Dzieci mogły skuć łańcuchami groźnych piratów czy zbudować mur dla więźnia, a aktorzy, wciągając maluchy na swoją scenę, ani przez chwilę nie wypadali z ról: wystarczyło wykonywać ich precyzyjne polecenia.

I nie ulega wątpliwości, że dorośli – łącznie z aktorami – bawili się podczas spektaklu na równi z dziećmi. Bo w końcu Teatr Rozrywki Trójkąt zafundował wszystkim powrót do magicznego i klasycznego zarazem świata bajkowej wyobraźni, przyniósł śmiech i oryginalne pomysły. Z piratami przecież nudzić się nie można.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz