poniedziałek, 9 września 2013

Agnieszka Tyszka: Mejle na miotle

Akapit Press, Łódź 2013.

Czarownice na wakacjach

Młodzi ludzie mieliby tyle atrakcyjnych pomysłów na życie, gdyby nie musieli przejmować się szkołą… Amanda na przykład zajęłaby się imprezowaniem i tańcem flamenco. Nie może – poprawka z historii skutecznie psuje jej plany. A historii Amanda po prostu nie znosi. W wakacje ma przygotować pracę o prześladowaniach czarownic. Temat, który wpisuje się w zainteresowania Kornelii, przyjaciółki Amandy i dramatopisarki, Amandzie wydaje się nudny – ale dziewczyna nie ma wyjścia i latem u ciotki Sydonii musi zgłębiać tajniki czarów. Nieoczekiwanie pomaga jej w tym otoczenie: sama ciotka w środku nocy zbiera z przyjaciółkami zioła w lesie, wiejskie baby wydają wyroki na każdego, kto ośmiela się być inny, a do tego Amanda otrzymuje serię maili pisanych przedziwnym archaicznym stylem – maili zawierających enigmatyczne wskazówki, podsumowania wydarzeń czy porady. Wszystkie jednak trzeba dokładnie interpretować, a czasem czytać po kilka razy, żeby zrozumieć ich przesłanie. Amanda, chcąc nie chcąc, wkracza w świat, od którego stroniła.

W „Mejlach na miotle” Agnieszka Tyszka powraca do bohaterek z „Kredensu pod Grunwaldem” – i jest to powrót udany. Tym razem Kornelia pozostaje w cieniu przyjaciółki: nic dziwnego, udało jej się pokonać wiele problemów, wiedzie teraz ustabilizowane i szczęśliwe życie i może pomagać innym. Jak i w „Kredensie”, porusza w „Mejlach” Tyszka temat przemocy domowej. Poprzednio ojczym Kornelii uniemożliwiał normalną egzystencję bohaterkom. Teraz rolę złego przejmuje ojciec Amandy, który nade wszystko lubi rządzić i kompletnie nie zwraca uwagi na potrzeby żony i córki. Tyranizuje je, przejmuje nad nimi kontrolę i nie dopuszcza do głosu. Uzależnia je od siebie finansowo i zabiera wolność, o czym boleśnie obie się przekonają. Autorka postawiła tym razem na inną formę toksycznego związku dorosłych i takim obrazkiem chce przestrzec odbiorczynie przed pochopnymi decyzjami. Podpowiada też drogi ocalenia, choć doskonale wie, że uratować ofiary tego rodzaju przemocy jest bardzo trudno. W „Mejlach na miotle” wcale nie ma wielu ostrzegawczych scen – to zaledwie kilka kadrów, które przemówią do wyobraźni czytelniczek. Tyszka bardziej wskazuje potrzebę zmian niż poucza, czym może się skończyć uleganie surowemu człowiekowi – jednak nie sposób w lekturze pominąć tej warstwy.

Poza tym powieść koncentruje się na uczuciach, jak to często u tej autorki bywa. Amanda wkracza w nieznane sobie sytuacje i odkrywa uroki „czarów” – maile i wiedza z zakresu zielarstwa to wabiki dla czytelniczek zapatrzonych w temat, a przy tym też próba zainteresowania młodzieży tradycją czy fragmentem historii. Ta magiczna aura ma urozmaicić schematy fabularne, stworzyć nowe tło dla kolejnych opowieści. Amanda to bohaterka niezbyt zachęcająca, przynajmniej dla dziewczyn zainteresowanych czymś więcej niż imprezami, kosmetykami i modą – Agnieszka Tyszka zmusza ją zatem do pobytu w obcym środowisku. Nie chodzi jej o radykalną przemianę postaci, a o wskazanie możliwości. Do metamorfozy może dojdzie – ale nie będzie ona narzucana nikomu, Tyszka stroni od pogadanek, przez co cenią ją młode odbiorczynie. „Mejle na miotle” to kolejna krótka powieść tej autorki. Agnieszka Tyszka daje się poznać jako autorka sprawnie operująca wrażliwością i oryginalnym tłem wydarzeń. Stara się unikać jednoznacznych sytuacji, a zdarza się też, że sięga po rozwiązania niewytłumaczalne na drodze rozumowej – nie inaczej jest i w „Mejlach”. Nie ma wątpliwości, że nowa książka spodoba się czytelniczkom, bo Agnieszka Tyszka potrafi pisać zajmująco i z pasją. To widać po „Mejlach na miotle”.

2 komentarze:

  1. Muszę rozejrzeć się za "Kredensem..." koniecznie, bo "Mejle..." były moim trzecim s potkaniem z pisarką, niezwykle udanym, jak zawsze. Myślę, że nieprzypadkowo trafiłam na ten blog, bardzo lubię poznawać twórczość polskich autorów, więc zapiszę sobie niejeden tytuł z Pani dorobku. Pozdrawiam serdecznie :) Polubiłam stronę na facebooku ;))))

    OdpowiedzUsuń
  2. tu-czytam nie ma swojej strony na facebooku :)

    OdpowiedzUsuń