środa, 14 sierpnia 2013

Nicky Pellegrino: Rzymska przygoda

Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.

Marzenia

Nicky Pellegrino jest autorką, której narracji warto zaufać. Karmi czytelniczki ciepłymi włoskimi obyczajówkami, w których szczęściu poświęca tyle samo miejsca co jedzeniu. Zmysłowa w tekście, nie przekracza granic kiczu ani harlequinowego romansu – proponuje powieści w lekko nowoczesnym tonie. Dzieje się tak dlatego, że Pellegrino wierzy w sprawdzone rozwiązania i nie kieruje się literackimi modami. Dla niej najważniejsza jest powieściowa magia możliwa do uzyskania tylko wtedy, gdy bohaterowie staną się bliscy czytelniczkom. A bliscy będą wyłącznie dzięki wspólnocie przeżyć, bez względu na fabułę i zwyczaje. Tym sposobem „Rzymska przygoda” wprowadzi odbiorczynie w kulisy wielkiego świata, oddalonego od zwykłego życia, a jednocześnie bardzo do owego życia zbliżanego.

Serafina i jej dwie siostry są córkami włoskiej prostytutki i jeśli nie wymyślą sobie własnych sposobów na zarabianie pieniędzy, czeka je los matki. Serafina nie zamierza czekać na to, co przyniesie los. Kiedy próbuje pomóc młodszej siostrze w karierze muzycznej, trafia do Mario Lanzy, sławnego śpiewaka i aktora. Zatrudniona jako guwernantka i pomoc domowa ma szansę poznać od kulis życie rodziny podziwianego artysty, a przy tym uciec od przypisywanego jej losu. Jako służąca, dostrzega ciemną stronę sławy. Sama też musi wybierać między pracą i własnym szczęściem.

Akcja powieści rozgrywa się w latach 50., ale dla Nicky Pellegrino bardziej istotne są ponadczasowe doświadczenia. Tym razem jednak czerpie z biografii Lanzy, odwzorowując wątki z pracy nad filmem „Arrivederci Roma”, szczegóły z pobytu rodziny artysty w Rzymie. Tak rzeczywistość splata się z fikcją: do tej drugiej należy między innymi Serafina oraz szef kuchni zatrudniany u aktora. Bohaterka z pewną czcią obserwuje swojego chlebodawcę i nawet kiedy nie może przymykać oka na jego zachowania, powstrzymuje się od negatywnych ocen. Mario Lanza jest tu zatem prezentowany z łagodnym i nieco sentymentalnym uwielbieniem, które tak pasuje do wybieranych przez Pellegrino narracji. Serafina z kolei to typ dziewczyny skromnej, pracowitej i dobrej, pragnącej uniknąć losu, na jaki skazuje bieda. Autorka wzięła bohaterów niczym ze scenariusza prezentowanego w tomie filmu – ale poprowadziła ich innymi drogami.

Tym, co „Rzymską przygodę” wyróżnia wśród obyczajówek, jest zamiłowanie do kultury jedzenia. Pellegrino potrafi w samych opisach rozkoszować się niezwykłymi smakami, z tej rozkoszy czyni swój znak firmowy. Poza tym jednak wkłada w usta bohaterów refleksje nad znaczeniem posiłków w codziennym życiu. W „Rzymskiej przygodzie” widać, jak zaburzenia psychiczne natychmiast odbijają się na menu. A przecież w najmniejszym nawet stopniu nie jest to powieść kulinarna, zarzucana przepisami czy skonkretyzowana na procesie przyrządzania potraw. Smak to dodatek do fabuły – utrzymanej w stylu dawnych klimatycznych obyczajówek: bez prób szokowania czy przekraczania granic dobrego wychowania.

Bohaterowie „Rzymskiej przygody” wydają się zawsze bliscy odbiorcom: intensywnie przeżywają życie, unikając wielkich słów i dróg na skróty. Składnikiem równie ważnym dla lektury jest także szczerość fabularna – tu zadanie autorki polega na poprowadzeniu akcji w sposób bajkowy, ale prawdopodobny – oraz na nadaniu opowieści charakterystycznego rytmu. Zestawienie tego, za co książki Pellegrino kochają czytelniczki, udało się i tym razem, mimo przejścia do zupełnie innego świata i całkiem nowych problemów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz