Zysk i S-ka, Poznań 2013.
Bez zahamowań
Chick lit od seksu do seksu. Tak wygląda „Bo we mnie jest ex” Iwony Skrzypczak. To lektura dla czytelniczek, którym wciąż mało scen erotycznych, ale opisywanych szybko i bez przemilczeń. Bohaterka lubi „ostre rżnięcie”, więc co kilka stron kończy w sypialni – i zwierza się zarówno ze swoich podniet, jak i z tego, że lubi fundować partnerom seks oralny. Zdecydowanie nie jest to propozycja dla romantycznych idealistek czy wielbicielek wakacyjnych czytadeł. Skrzypczak w centrum swojego świata umieszcza seks bez ograniczeń. Przez to nie ma zbyt dużo czasu na tworzenie fabuły historii.
Scenariusz, jakim się posługuje, daleki jest od bestsellerowych obyczajówek. To, co przyczynia się czasem do stworzenia węzła fabularnego, tu stanowi powszechnie znany fakt – i trudno byłoby uwierzyć, że łączy się z jakimikolwiek rozterkami. Dwudziestodziewięcioletnia bohaterka zakończyła właśnie niezdający egzaminu romans na odległość z Piotrek, mieszkańcem Londynu. Chwilę później na imprezie poznała Maxa, gwiazdę rocka, i szybko wdała się w oparty na pożądaniu związek, burzliwy i chaotyczny. Jednak gdy Piotr przypomniał o sobie, kobieta zaczęła sypiać z nim i z Maxem – chociaż tylko jeden wiedział o niewygodnym układzie.
„Bo we mnie jest ex” to historia miłosnego trójkąta, nastawiona na cielesne przyjemności i ucieczkę od poważniejszych psychologicznych tematów, a nawet od trudów zwyczajnego życia. Jedyne zmartwienie bohaterki wiąże się z niewiedzą, na którego partnera ostatecznie się zdecydować – więc na razie nie przejmuje się niczym i beztrosko korzysta z uroków obu. Jeśli dzieje się w tej książce cokolwiek, to tylko po to, by bohaterka zaraz mogła wskoczyć do czyjegoś łóżka. Na te momenty autorka czeka z utęsknieniem – i wyżywa się na nich, nie pozostawiając nic wyobraźni odbiorczyń. Daje jej się we znaki brak odpowiedniej do prezentowania powieściowych scen terminologii, ale kompletnie się tym nie przejmuje, sądząc zapewne, że szał usprawiedliwi wszelkie niedoskonałości. W odróżnieniu od typowych czytadeł z erotyczną wkładką, Iwona Skrzypczak z czasem zaczyna przekraczać granice wulgarności w opisach.
Takie wrażenie ma się na pewno również za sprawą niestandardowej kreacji bohaterki. Kobieta nie budzi cieplejszych uczuć ze względu na niezbyt uczciwe postępowanie w stosunku do partnerów. Motyw zdrady zwykle stanowi źródło rozterek i silnych emocji – tu bohaterka z premedytacją wykorzystuje dwóch mężczyzn i nie zastanawia się nad etyczną stroną takiego zachowania. Czytelniczki nie mają pola do domysłów, bo bigamia bohaterki nie stanowi żadnej tajemnicy. Odarty z romantyzmu seks staje się celem życia kobiety, ale perspektywa, którą przyjmuje autorka, nie przynosi uzasadnienia dla takiej postawy. Inaczej mówiąc: to bohaterka wyjęta z protego chick litu czy obyczajówki i wtrącona w kontekst historii pornograficznej bez świadomości zmiany kontekstu. Wydaje jej się, że znajduje się w popularnym czytadle, tymczasem wkroczyła już prawie w świat taniego porno. Zapewne Iwona Skrzypczak próbowała w ten sposób rzucić wyzwanie konwencjom literackim oraz społecznym stereotypom – ale zabrakło w jej fabule prawdziwości psychologicznej postaci i choćby szczątkowego ocieplenia wizerunku któregokolwiek z bohaterów. Wyrachowanie i obłuda mogą tu przerażać. Sam temat zasługuje na uwagę, ale realizacja mocno go przysłania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz