Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.
Podróż serca
„Oczy Kirana” najłatwiej byłoby określić jako studium międzykulturowego uczucia, które nie podlega racjonalnym wyjaśnieniom. Nina Gatti zresztą nie stara się szukać faktów uzasadniających płomienny romans – jej bohaterka nie zastanawia się ani nad przyczynami, ani nad konsekwencjami porywu serca, pozwala sobie za to na całkowitą beztroskę. Powieść jest zatem obrazem czystych emocji, okraszanych czasami scenkami erotycznymi. Zresztą Nina Gatti sięga po motywy częste i modne w literaturze popularnej. Książkowa Nina jest po rozwodzie, musi na nowo ułożyć sobie życie. Zmiany zaczynają się od ucieczki do Nepalu. W wizerunku nowego ukochanego najwięcej jest pożądania (nie ma za to mowy o przyziemnych sprawach) i cieszenia się każdą chwilą, Nina zwierza się z każdego szybszego uderzenia serca i z każdego wymownego spojrzenia – bo problemy z porozumiewaniem się zdarzają się równie rzadko jak momenty opamiętania. Całości obrazu dopełnia seks, na który wcale nie trzeba długo czekać – nie jest bowiem ukoronowaniem znajomości, a pomaga w zdefiniowaniu relacji.
Nina Gatti prawdopodobnie po to, by uniknąć przesłodzenia i wrażenia sielankowości, mnoży przeszkody na racjonalnej drodze do szczęścia. Bohaterów dzieli odległość, spora różnica wieku oraz zestaw doświadczeń. Oddalają ich od siebie różnice kulturowe, stereotypy i bariera językowa, pomysły na życie i kręgi znajomych. Tylko miłość – lub namiętność – pozostaje wspólna. I tylko ona okazuje się katalizatorem akcji. Przezwycięża kolejne przeszkody, więc podczas lektury brakuje nieco bardziej sensownych uzasadnień dla ryzykownych decyzji. Nina Gatti daje się ponieść tematowi, nie dbając o jego prawdopodobieństwo i lekturowe zakorzenienie w psychice postaci. Bohaterka do tego stopnia nie myśli o codzienności, że aż staje się nienaturalna, jakby miała służyć tylko do rozbudzenia tęsknot za wielką i spełnioną miłością. W „Oczach Kirana” za dużo bywa sentymentalnych westchnień, a za mało prawdziwości interpersonalnych kontaktów. W dodatku Gatti buduje romantyczne przesłanki w oparciu o europejskie zwyczaje – ma tylko taki punkt odniesienia i to wszystko, co wiąże się z interpretacją zachowań Nepalczyka, również filtruje przez własne poglądy. Nie bierze pod uwagę zmian kulturowych znaczeń, nie podchodzi z dystansem do tego, co obce, a stara się tłumaczyć to po swojemu. W efekcie pojawia się wrażenie, że cała miłość płynie ze strony jej bohaterki, a nie tego, który rozbudził zmysły.
Ta książka złożona jest z westchnień, spojrzeń i spotkań kochanków, którzy mogą sobie pozwolić na oderwanie od zwyczajnego życia. Ma być uzewnętrznieniem śmiałego marzenia, przygody, jakiej pragnęłyby samotne kobiety w średnim wieku. Zostawia furtkę, możliwość zrezygnowania z dziwnego układu, w razie, gdyby komuś taki stan rzeczy nie przypadł do gustu. Narrację przecinają też kulturowo-podróżnicze migawki z Nepalu – te okazują się dużo bardziej przekonujące niż sam romans, mimo że marketingowe hasło na okładce zapewnia o prawdziwości przeżyć bohaterki. Na razie Nina Gatti spróbowała się odnaleźć w literaturze modnej – ciekawe, co zaproponowałaby w oderwaniu od czytadłowych schematów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz