wtorek, 11 czerwca 2013

Jujja Wieslander: Mama Mu na drzewie i inne historie

Zakamarki, Poznań 2013.

Krowa i wrona

W mało której bajce humor absurdalny występuje w tak ogromnym stężeniu jak w przygodach Mamy Mu i Pana Wrony. Bohaterowie, których dzieci poznały najpierw dzięki rozweselającym książeczkom obrazkowym znów powracają w zbiorze opowiadań. „Mama Mu na drzewie i inne historie”. Jujja Wieslander do zwykłego wizerunku krowy dokłada sporo wyobraźni, bajkową logikę i nieograniczone zasoby komizmu – tak, że rodzice chętnie będą czytać te historie swoim dzieciom i nie ma obaw, że zasną z nudów.

Mama Mu zwykle spędza czas w oborze lub na pastwisku, ale niekiedy chce urozmaicić swoją egzystencję. Teraz uczy się chodzenia po drzewach, co niemal o pióropleksję przyprawia i tak zwykle nerwowego Pana Wronę. Bohaterowie czas spędzają na kłótniach o to, co wypada krowom, a nudzić się nie będą. Niebanalnym humorystycznym czynnikiem jest też megalomania Pana Wrony, który lubi być podziwiany, a już dla przysmaku zrobi wszystko. Nawet spadnie z drzewa.

Wspinanie się na drzewa w wykonaniu Mamy Mu to motyw, który przewija się przez opowiadania i znajduje ukoronowanie w ostatniej historii – ale po drodze prowadzi do wielu śmiesznych sytuacji. Mama Mu postępuje racjonalnie, nie działa pod wpływem emocji, wszystko odpowiednio dokładnie rozważa i obmyśla, a potem przystępuje do realizacji planów, co sprawia, że jest bardzo skuteczna i może spełniać najbardziej nieprawdopodobne marzenia. Pan Wrona z kolei nieudolnie ukrywa własne zamiary, działa pod wpływem impulsu, a jednak to on funkcjonuje w bajce jako głos rozsądku. Pary tak niedobranych przyjaciół próżno by szukać w innych historiach – ale Mama Mu i Pan Wrona dają też dzieciom lekcję przyjaźni.

Autorka wybiera różne odmiany humoru. Śmieszy żartami słownymi i sytuacyjnymi, śmieszy charakterami i postawami bohaterów, a także sposobem przedstawiania ich reakcji. Tu każde zdanie na nowo przynosi rozrywkę i każde czymś zaskakuje. Kluczem są oczywiście pomysły krowy, absurdalne nawet dla dzieci – ale narracja dodatkowo podbija dowcip i sprawia, że z lektury cieszyć się będą całe pokolenia.

„Mama Mu na drzewie i inne historie” to triumf wyobraźni, ale i dobrego pióra. Jednak i w warstwie graficznej kryją się dowcipy – tu zwłaszcza Sven Nordqvist eksponuje wyczyny Pana Wrony. Zdarza mu się podchwycić żart z tekstu (krowa bawiąca się w węża) i zrealizować go tak, że wywoła wybuchy śmiechu. Inaczej niż w książeczkach obrazkowych, tu ilustracje raczej dopełniają tekst, rysunki całostronicowe pojawiają się jak w klasycznych publikacjach – z drobnym cytatem z opowiadania. Ale i w detalach na marginesie tekstów ilustrator potrafi dobrze się bawić – warto zwłaszcza zwracać uwagę na miny bohaterów: rysunki nie potrzebują dodatkowych komentarzy, za to idealnie wpasowują się w dowcipne historie.

Fenomen Mamy Mu polega na udanym połączeniu absurdalnych pomysłów oraz dowcipnego sposobu ich opisywania. To piorunująca mieszanka, która przemawia dzieciom do wyobraźni i trudna jest do podrobnienia. Z bohaterami o wyrazistych osobowościach łatwo się zaprzyjaźnić – dzieci, które zaczynały od śledzenia historyjek obrazkowych, chętnie sięgną także po opowiadania – Mama Mu nie może się nikomu znudzić. Do tego opowiastki wolne są od strachu, przemocy czy agresji, czasem tylko postacie nieświadomie sprawiają sobie nawzajem drobne przykrości – ale to znika pod przykrywką żartów w bardzo dobrym gatunku. Mama Mu i Pan Wrona zyskają grono wiernych fanów nie tylko wśród kilkulatków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz