piątek, 17 maja 2013

Suzanne Selfors: Ocalić Julię

Akapit Press, Łódź 2013.

Powrót do Werony

Szekspirowskie dramaty nie trafiają do wyobraźni nastolatków. Młodzi ludzie traktują lektury szkolne jak teksty skostniałe, wydumane i oderwane od życia tak bardzo, że nie warto się nad nimi zastanawiać dłużej niż to konieczne. Jedynie niekonwencjonalne metody przybliżania klasycznych fabuł mają szansę się sprawdzić w popkulturowym świecie. Suzanne Selfors podążyła tropami znanych powszechnie historii. Jankesi na dworze króla Artura wytyczyli jej szlaki: w „Ocalić Julię” autorka korzysta z chwytu przeniesienia w czasie, aby przybliżyć nastolatkom pomysły z Romea i Julii. Możliwe, że wzbudzi w ten sposób zainteresowanie literackim arcydziełem – a na pewno pozwoli czytelnikom zrozumieć dawne konflikty zwaśnionych rodów i motywacje postaci.

Mimi od najmłodszych lat gra w teatrze, choć wcale nie chciałaby wybierać aktorskiego życia. Musi jednak podporządkowywać się woli matki, która potrzebuje pieniędzy zarabianych na scenie przez dziewczynę. Przez przypadek bohaterka, która ma już naprawdę dość swoich obowiązków, przenosi się do świata fikcji tworzonej przez Szekspira. Poznaje Romea i Julię i próbuje odmienić ich tragiczne losy, a przy tym uniknąć zagrożenia ze strony krewkiej matki Julii. Przy okazji może też lepiej poznać swojego scenicznego partnera, idola nastolatek. Dziewczyna dowiaduje się, że mimo przemian kulturowych i obyczajowych, uczucia nie podlegają przeobrażeniom. Miłość, nienawiść, przyjaźń czy lęk pozostają identyczne. Uczestniczenie w życiu Romea i Julii pozwoli Mimi spojrzeć z dystansem na własne problemy. Nastolatka zamieni się także, niby mimochodem, w przewodniczkę po dramacie: będzie przedstawiać kolejne postacie ze sztuki, tłumaczyć, jak zachowywały się u Szekspira i przybliżać ich charaktery. Nie brzmi to jak szkolna rozprawka, a Mimi musi dokonywać tych prezentacji z prostego powodu: próbuje wpłynąć na bieg fabuły, powinna zatem oddzielać swoje interwencje od oryginału, żeby nie namieszać w głowach czytelnikom. Trudno przecież oczekiwać od nich, by przystępowali do lektury z dokładnie przeanalizowanym Szekspirem.

Mimi zwraca uwagę na podobieństwo rozdzielonych przez wieki nastolatek. Obie okazują się narzędziami w rękach bliskich, nie potrafią wytłumaczyć matkom, że chciałyby innego losu. Obie pragną kochać i być kochane – i obie skłonne są do szaleństw od czasu do czasu. W alternatywnej rzeczywistości Suzanne Selfors zdecydowała się uwspółcześnić język: szekspirowscy bohaterowie mówią zwyczajnie, bo wszelkie stylizacje oddalałyby odbiorców od wagi wydarzeń i przesłań, a to niepożądane zjawisko. Chodzi w końcu o to, by przekonać czytelników do sztuki, nie odstraszać czy zanudzać.

Selfors sprytnie posługuje się klasycznymi wątkami, ale równie dobra jest w budowaniu realnego życia Mimi – daje do zrozumienia, że potrafi odnaleźć się w problemach dzisiejszych nastolatków i udowadnia to odniesieniami do pozaliterackiego świata. Tworzy postać zawieszoną między fikcją a prawdą i nikt nie zechce jej zakwestionować. Nie ulega wątpliwości, że autorka próbuje także zachęcić odbiorców do lektury Szekspira – ale jej podpowiedzi nie brzmią nachalnie i faktycznie mogą podprogowo wzbudzić ciekawość klasyki. Z pewnością też odbiorcom łatwiej będzie zapamiętać informacje o dramacie – wplecione w atrakcyjne dla nich czytadło. Nienowy pomysł udało się zatem autorce zamienić w książkę, która przyciągnie uwagę czytelników, a przez dorosłych nie będzie traktowana jak marnowanie czasu.

W tomie „Ocalić Julię” intertekst nabiera kolorów; to próba przełożenia Szekspira na wersję strawną dla dzisiejszych młodych odbiorców, a jednocześnie wariacja na lekturowy temat – wariacja udana i niejednowymiarowa. Wyjaśnienie samego przejścia między światami mogłoby pozostać bardziej tajemnicze, ale przecież i tak wszyscy mają świadomość literackiej umowności – zwłaszcza przy podwojonej fikcji.

2 komentarze:

  1. Dobrze, że powstają takie pozycje - może będą miały większą siłę przebicia niż klasyczne utwory, które nierzadko odstraszają młodzież.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wystarczy, że trochę odbrązowią arcydzieło - i już mogą obudzić zainteresowanie nim...

    OdpowiedzUsuń