WNK, Warszawa 2013.
Inny świat
Panuje moda na lektury dotykające odmienności kulturowych, a wśród obyczajówek największą grupę stanowią historie poświęcone traktowaniu muzułmańskich kobiet. Scenariusze kształtowane są według dość przewidywalnego schematu, bez względu na to, czy zostały oparte na faktach, czy też są wymysłem autorów. I na tym tle Deborah Rodriguez jawi się jako autorka, która chce dostrzegać więcej i odmalowywać muzułmańską codzienność nie tylko w czarnych barwach. Jej „Kawiarenka w Kabulu” daje szansę na ukształtowanie losów nieco bardziej optymistycznie niż pozwalałyby na to okoliczności, pokazuje też dwa oblicza mieszkańców Kabulu: zachowania konserwatywnie myślących (ze skrajnymi postawami talibów) oraz postawy tych, którzy zasmakowali już wolności i nie chcą znów dać się zamknąć w klatce anachronizmów i źle pojętej wierności tradycji.
Deborah Rodriguez o kobietach pisze nie tylko odnosząc się do tematu zakrywającej włosy chusty (zresztą ten wątek ładnie pobrzmiewa w przekonaniach starej i rozsądnej – a uważanej za buntowniczkę – bohaterki). Przygląda się krzywdzie i niesprawiedliwości, pokazuje kobiety potępiane, sprzedawane jako prostytutki, krzywdzone, odrzucane i całkowicie zależne od krewnych. Zagląda do więzienia i do fabryki opium, opowiada, co stanie się ze skazanymi na łaskę i niełaskę mężczyzn postaciami. To wszystko dzieje się jednak w tle – ale szept w wypadku Rodriguez działa dużo silniej niż krzyk. Jej „Kawiarenka” to również prośba o opamiętanie – skazana na niepowodzenie ingerencja w obyczajowość, która zezwala na zabicie członka rodziny w imię dziwnie pojmowanego honoru. Matka boi się własnego syna – zamkniętego w swoich skostniałych poglądach. Z tego miejsca może pozwolić sobie na wygłaszanie słów krytyki, która niby skierowana jest na konkretną osobę, lecz bez trudu da się odczytywać ogólnie.
Amerykanka, która prowadzi w Kabulu kawiarenkę, stara buntowniczka, która jeszcze zasługuje na miłość, młoda ciężarna wdowa i dociekliwa dziennikarka spotykają się w miejscu nieprzyjaznym kobietom. Każda ma swoje problemy – mieszają się tu miłość i niepewność jutra, bezradność i rozgoryczenie, chęć niesienia pomocy i wprowadzania zmian oraz lęk. Miastem raz po raz wstrząsają wybuchy – to zamachy terrorystyczne nie pozwalające na normalną egzystencję. Tego rytmu codzienności nie zrozumie żaden przedstawiciel zachodniego świata. Zderzenie z rzeczywistością komplikuje też losy bohaterek. Nie boją się one o siebie, ale każda ma bliskich, o których się z różnych powodów zamartwia. Tymczasem namiastkę normalności wprowadzić może miłość – niekiedy zupełnie niespodziewana.
Deborah Rodriguez ostre oceny fundamentalizmu pozostawia bohaterom: każdy ma oczywiste powody, by komentować otoczenie i jednocześnie przekazywać dalej wielowymiarowość islamskiego świata. Autorka nie wycofuje się z miejsc budzących grozę: w końcu obraz krzywdzonych muzułmańskich kobiet utrwalił się już w literaturze i można iść dalej, nagłaśniając kolejne problemy. A przecież „Kawiarenka w Kabulu” nie zamienia się w publicystyczne forum, to powieść obyczajowa – i to ciekawa powieść. Nie przekonuje w niej jedynie metamorfoza konserwatywnie nastawionego, mściwego i niebezpiecznego bohatera – ale gdyby nie demiurgiczna ingerencja autorki w tę postać, nie mogłoby być mowy o napawającym optymizmem rozwijaniu fabuły.
Nie chodzi tu o konflikt wyznań ani kultur – analizy zwyczajów wtopione w fabułę to dodatek do historii emocji. Bez względu na pochodzenie i doświadczenia, czytelnicy będą mogli odczuwać z całą intensywnością lęki i nadzieje postaci. W „Kawiarence w Kabulu” znajduje się też przepiękny motyw miłości uchwyconej niebanalnie, a związanej ze sztuką epistolarną. Deborah Rodriguez poza tym, że mówi coś ważnego, dostarcza odbiorcom także rozrywki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz