Zysk i S-ka, Poznań 2013.
Konflikt pokoleń
Skomplikowane relacje z matką to temat dający początek tej rozbudowanej opowieści o przyjaźni, burzliwej młodości i nieświadomie powielanych błędach. W „Boskich sekretach siostrzanego stowarzyszenia Ya-Ya” jest wszystko to, co dzisiaj bulwersuje opinię publiczną: picie alkoholu i palenie papierosów przez ciężarne kobiety, bicie dzieci i znęcanie się nad nimi, dewocja, która pozwala na skrzywdzenie pociechy w imię źle pojętych religijnych przekonań, brak międzypokoleniowego porozumienia. Jest też coś, co bez względu na fabularne okoliczności, będzie krzepić czytelniczki: świadomość bezgranicznej swobody, wolności nastolatek, które – prezentując niemal siostrzane więzi przyjaźni – mogą zasmakować wszystkiego w życiu. Dziecięcy zachwyt filmem i kształt pierwszej najpiękniejszej miłości oraz pierwszego poważnego rozczarowania, kąpiele nago i noc w areszcie, bunt, strach i wielkie marzenia. Cztery dziewczyny są nierozłączne od najwcześniejszego dzieciństwa aż po wiek dojrzały, a pamięć o Ya-Ya trwa w kolejnym pokoleniu. Tyle że barwna młodość nie sprawi wcale, że łatwiej dogadać się z potomstwem: przekonuje się o tym Vivi, którą dorosła córka właśnie publicznie oskarżyła o maltretowanie w dzieciństwie. Sidda nie wie, jak przywrócić dobre relacje z matką – a kiedy otrzymuje od niej pełen skarbów album stowarzyszenia Ya-Ya, powoli odkrywa skomplikowaną przeszłość Vivi, jej doświadczenia i problemy, które miały wpływ na późniejsze zachowania.
Dla Ya-Ya najważniejsza jest swoboda obyczajowa. Relacji dziewczyn nie zniszczy nic – a mając w sobie nawzajem oparcie, bohaterki mogą pozwalać sobie na każde szaleństwo. Są ze sobą szczere do bólu, dowcipne i inteligentne, akceptują swoje wady i pamiętają o zaletach. Kiedy trzeba, ratują lub sprowadzają na ziemię. Szczerość, wolność i szaleństwo – to cechy typowe dla ich przyjaźni. Rebecca Wells prezentuje towarzystwo, o którym bezskutecznie marzyło lub będzie marzyć sporo odbiorczyń spragnionych przygody, z kolei w egzystencji Ya-Ya nie pozostawia miejsca na rutynę. Normalność i codzienność to przekleństwa Siddy, pozbawionej wspierającej jej grupy. Silne swoją przyjaźnią bohaterki przeżywają tyle przygód, że można by nimi obdzielić o wiele większą grupę. Ya-Ya funkcjonują bardzo intensywnie – nawet jeśli ich pomysły wydają się czasem infantylne.
Sidda przegląda album, znajdując w nim nie tylko zrozumiałe notatki i listy, ale i drobiazgi, które wydają się śmieciami (na przykład łupinki orzechów). Nie zna ich genezy, więc razem z czytelniczkami przenosi się w przeszłość, do młodości Ya-Ya i odkrywa kolejny fragment tajemnic matki. Powoli zaczyna rozumieć, skąd wzięły się jej traumatyczne wspomnienia – dość naiwne psychoanalityczne zabiegi Wells przykrywa zgrabną i pełną wyzwań fabułą, ale nietrudno dostrzec powtarzalność losów i międzypokoleniowe nieporozumienia. Wycinki z przeszłości pokazują, jak kształtował się charakter Vivi, a przy okazji też definiują przyjaźń, która pokona wszystkie problemy. Sidda może poznać odwagę, jaką zapewnia wsparcie przyjaciółek.
Fabuła dominuje tutaj nad językiem, żeby ją okiełznać, Rebecca Wells sięga między innymi po rozmaite gatunki – fragmenty listów, notatek prasowych i retrospekcyjnych migawek. Taki styl pasuje do kolażowej historii i brawury Ya-Ya, wyklucza monotonię w opowieści. Cała historia oparta jest na mikroskandalach, wykroczeniach, które z czasem powszednieją, cała jest też pytaniem o podwaliny relacji między matkami i córkami – oraz o kształt prawdziwej ponadczasowej przyjaźni. Wolne są „Boskie sekrety…” od taniego sentymentalizmu, chociaż wzruszeń tu nie zabraknie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz