Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.
Bajkowy świat nauki
Historyjki edukacyjne wyjaśniają dzieciom świat, szukają odpowiedzi na pytania i pozwalają maluchowi dotrzeć tam, gdzie samodzielnie w dzieciństwie by nie trafił. Jednak często mają też poważną wadę: ich autorzy koncentrują się na przekazywaniu wiedzy i zapominają przy tym o warstwie fabularnej. W efekcie powstają utworki sztampowe, nudne czy zwyczajnie o powtarzalnej strukturze, przewidywalne, więc nie zawsze atrakcyjne dla maluchów. Dzieci przecież cenią sobie fabuły wpływające na wyobraźnię. Tego problemu nie ma z książką „Skąd się biorą dziury w serze? Historyjki dla ciekawskich dzieci”. Rysunkowy żart na okładce w niczym nie zapowiada późniejszej rzetelności i rzeczowości w odpowiadaniu na pytania dzieci. Co więcej – z niektórymi wyjaśnieniami chętnie zapoznają się i dorośli, a to już spory sukces autorów.
Autorów jest dwoje – Petra Maria Schmitt oraz Christian Dreller – w sumie proponują oni aż dziewiętnaście mądrych i ciekawych opowiadań, przy czym mali czytelnicy nie odgadną podczas lektury, kto jest odpowiedzialny za którą fabułę, zagadkę rozwiązuje dopiero spis treści. Po seriach historyjek dla maluchów przychodzi czas na zagadnienia trudniejsze, pytania, które sprawią problem rodzicom. Wśród poruszanych tematów znajduje się między innymi brak nóg u dżdżownicy, ciemny kolor skóry, świecenie gwiazd, starość, wytwarzanie prądu, sny, latanie samolotów czy sól w morzu. Szeroki wachlarz poruszanych tematów sprawia, że każde dziecko poza tym, że znajdzie tu wyjaśnienia własnych wątpliwości, zaczerpnie i wiedzy z innych dziedzin, co być może sprowokuje je do dalszych naukowych poszukiwań. Zwłaszcza że autorzy profesjonalnie podeszli do zadania.
Każda historyjka z zaakcentowanym w tytule problemem rozpoczyna się od w miarę neutralnego i realistycznego wydarzenia, w którym udział biorą dziecięcy bohaterowie. Zakotwiczenie akcji w zwykłym środowisku – w domu, w szkole czy na spacerze, ma zapewniać wiarygodność przygody i zatrzeć wrażenie tendencyjności, tak częste w edukacyjnych bajkach. Autorzy prowadzą następnie – wcale nie oczywistymi drogami – do zadania najważniejszego pytania. W roli ekspertów występują dorośli (czasem – specjaliści z odpowiednich zakładów pracy), ale zdarza się, że i dzieci mogą popisać się książkową wiedzą, to zawsze świetnie uzasadnione i dodaje otuchy odbiorcom. Wreszcie przychodzi czas na udzielenie obszerniejszych wyjaśnień. Wszystko omawiane jest prostymi słowami (ale bez infantylizowania, w razie konieczności bohaterowie dopytują o szczegóły) – wymaga uważnej lektury, ale nie zniechęci małych badaczy do odkrywania świata, przeciwnie: podawane w opowiadaniach informacje jeszcze rozbudzą ciekawość dzieci i uświadomią im, jak wiele zagadek czeka na rozwiązanie.
Obok tematów związanych z rozwojem techniki i z przyrodą, autorzy sięgają po kwestie delikatne (bądź uznawane za takie w dobie poprawności politycznej) – ciekawym projektem jest na przykład próba uświadomienia dziecku, co czuje i jak postrzega świat starszy człowiek. Z kolei historia o najpotężniejszym zwierzęciu zawiera dodatkowo przesłanie o traktowaniu słabszych kolegów. Autorzy wykazują się znajomością dziecięcej psychiki i scenek rozgrywających się codziennie wśród najmłodszych – zgrabnie wplatają te elementy do opowiadań, by uzyskać kolejne płaszczyzny lektury i cenne dla maluchów przesłania.
Nie ulega wątpliwości, że tom „Skąd się biorą dziury w serze?” to publikacja wartościowa. Nie tylko zachęca dzieci do nauki, ale i przybliża im rozwiązania skomplikowanych spraw. W sferze graficznej obok typowo bajkowych ilustracji także pojawiają się rysunki pomagające w objaśnianiu zawiłych problemów. Dzięki zabawie i rozrywkowej lekturze mali odkrywcy będą wkraczać w świat nauki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz