Galaktyka, Łódź 2013.
Świat kształtów
Pierwszy krok do tej mody w literaturze czwartej uczyniły historyjki obrazkowe, zwłaszcza ten ich subgatunek, który minimalizował treść i uwypuklał codzienne scenki na kolorowych rysunkach. Rosnąca popularność zwłaszcza szwedzkich publikacji dla maluchów otworzyła drogę do dalszych eksperymentów. Przełomem było natomiast rozpowszechnienie odkrycia, że niemowlę dostrzega tylko czarno-białe kontrasty. Zwykle bagatelizowany rynek literatury czwartej dla najmłodszych dzieci zareagował seriami niby książeczek dostosowanych do percepcji maluchów. Książeczki dla niemowląt robią furorę wśród młodych mam, entuzjastycznie witane są przez psychologów dziecięcych i media, które żadnemu odłamowi literatury czwartej nie poświęcały aż tyle miejsca. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę fakt, że trudno tu mówić o literaturze, skoro w małych kartonowych tomikach nie ma ani słowa. Co więcej – w odróżnieniu od obrazkowych historyjek, nie ma tu także śladowej choćby fabuły.
Galaktyka wypuściła na rynek serię na razie złożoną z czterech książeczek, zatytułowaną „Maluszek patrzy”, a kierowaną do dzieci w wieku od trzech do sześciu miesięcy. Każdy tomik składa się z sześciu sztywnych kartonowych „kartek”. Dwie mniejsze formatowo książeczki to „Kształty” i „Kwiatki”, dwie większe – „Groszki” oraz „Moja pierwsza książeczka”, wydawnictwo próbuje zatem zaintrygować maluchy zmieniającymi się wielkościami dziwnych zabawek.
W każdej publikacji znajdują się, sygnalizowane w tytule lub grafice na okładce mniej lub bardziej skomplikowane geometryczne kształty i wzory. Zgodnie z wytycznymi specjalistów, najczęściej utrzymane są w czarno-białej tonacji, ale zdarza się, że na kartach pojawiają się też mocno kontrastowe barwy. Strony zapełniane są jednym dużym motywem (na przykład kwiatkiem), czasem wzorem stworzonym z odpowiednio zmniejszanych kształtów czy sekwencji negatywowych (białe kropki na czarnym tle obok czarnych kropek na białym tle). Nie ma tu żadnych punktów zaczepienia dla opowiedzenia jakiejkolwiek historii, ale grafiki będą przez jakiś czas stymulować wzrok malucha, a według opinii na okładce – także podsycać jego kreatywność. Z pewnością obrazki przyciągną wzrok dziecka (choć niektórzy dorośli na widok wzorzystych stron mogą się skrzywić) – tak silne bodźce mogą niemowlaka ucieszyć.
Te książki są bardziej zabawkami, pełnić mogą funkcję gadżetów niż rzeczywiście przyzwyczajać maluchy do lektury. W odróżnieniu jednak od książeczek obrazkowych, nie wymagają od rodziców bajkowej kreatywności przy prezentowaniu zawartości stron. Trudno byłoby sobie wyobrazić sensowny opis tego, co pojawia się na sztywnych kartach serii. Książeczki mają dostarczyć rozrywki dzieciom – a bliskość rodzica będzie ich dodatkowym atutem.
Chociaż nietrudno stworzyć tego typu publikację, być może seria (jak i cała moda na zjawisko) przyczyni się do zwracania baczniejszej uwagi na ofertę rynku literatury czwartej, a tak zapoczątkowana przygoda z książkami nie skończy się szybko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz