Znak, Kraków 2013.
Podróż w zaświaty
Literatura jest wdzięcznym obszarem, który – podobnie jak religia – może wypełniać miejsca bezradności nauki. Ludzie od zawsze interesowali się, co stanie się z nimi po śmierci – i tu nauka nie dostarcza satysfakcjonujących odpowiedzi. Czasem pojawiają się natomiast relacje osób, które przeżyły śmierć kliniczną – pozwalające w wyobraźni zbiorowej budować krzepiący obraz istnienia po drugiej stronie. Te opowieści spotykają się ze sceptycyzmem uczonych, ale części odbiorców dają też nadzieję. Zwykle bywają interesujące również od strony literackiej: przedstawiają w końcu minihistorie z silnymi przeżyciami, niezwykłe doświadczenia i wizje.
Do grona osób, które chcą opowiedzieć o swoim przejściu do innego, niezrozumiałego lecz pięknego świata, dołączył Eben Alexander, człowiek, który przez kilka dni przebywał w stanie krytycznym w śpiączce po tym, jak jego mózg zaatakowany został przez nieznaną mutację bakterii. Podczas gdy lekarze walczyli o życie Alexandra, mierząc się z przypadkiem dotąd nieznanym medycynie, on sam wędrował po zaświatach, odkrywając ich strukturę – opartą na bezgranicznej i czystej miłości. Traf chciał, że Eben Alexander to neurochirurg, doskonale rozumiejący pracę mózgu. Przeżył coś, w co nigdy by nie uwierzył. Z próby wyjaśnienia zjawiska, a jeszcze bardziej z chęci dania świadectwa niezwykłości, powstał „Dowód” – książka napisana ciekawie i kilkutorowo.
Po pierwsze bowiem, Eben Alexander pracowicie odtwarza obraz swojej nagłej choroby z zewnątrz. Po krótkim przedstawieniu siebie dociera do momentu, w którym potworny ból pozbawia go przytomności – ale nie urywa tu obiektywnej relacji, a pozostaje w roli obserwatora. Na podstawie wyjaśnień bliskich opowiada, co się z nim działo – i jak zachowywała się rodzina – gdy leżał w śpiączce. Drugi tor stanowią przeżycia samego autora, próby określenia i zdefiniowania różnych przestrzeni zaświatów. Alexander stara się unikać schematów narzucanych przez religie – przynajmniej w sferze nomenklatury. Zresztą własne nazewnictwo pozwala mu bez przeszkód kreślić prywatny, nieobarczony konwencjami, obraz zaświatów. Czasem przyznaje się do nieporadności, czasem sygnalizuje tylko zachwyt tak wielki, że niewyrażalny. Prowadzi czytelników przez to, co widział i co przeżywał, równolegle prezentując swój stan z zewnątrz, postrzegany przez rodzinę. Trzecią warstwą opowieści jest próba wyjaśniania choroby z punktu widzenia neurochirurga. Alexander przytacza opinie i postawy lekarzy, przedstawia ich bezradne poszukiwania i patrzy na siebie jak na pacjenta, którego szanse na powrót do życia (a już na pewno do sprawności umysłowej) z każdą chwilą maleją. Pojawia się nawet myśl, by zaprzestać podtrzymywania życia.
Dla części zainteresowanych tematem czytelników „Dowód” będzie lekturą obowiązkową ze względu na opowieść o życiu po drugiej stronie. Tymczasem książka ma jeszcze jeden, ukryty aspekt – może stać się ważnym głosem w dyskusji o eutanazji. Człowiek, który właściwie nie miał szans wyjść bez szwanku z ciężkiej choroby, powraca do życia i pełnego zdrowia w ekspresowym tempie. Oczywiście stanowi wyjątek w medycznym świecie, ale kto podjąłby się w związku z tym oceny innych przypadków?
Eben Alexander pisze, żeby dać świadectwo na życie po życiu – i tego celu nie ukrywa. Wyszukuje niewytłumaczalne zjawiska i dowody na autentyczność swoich przeżyć, sprawdza sygnały świadomości i zestawia je z rzeczywistymi wydarzeniami. Jedno tylko psuje efekt: wykorzystuje autor swój status: powtarza, że jako neurochirurg nie może się mylić. Wynika to z faktu, że spotkał się już z bolesnym niedowierzaniem ze strony kolegów po fachu – tymczasem do przekonania odbiorców (które wcale ostatecznie nie jest konieczne) wystarczyłaby jednak zwykła opowieść, pozbawiona elementów perswazji. Ale „Dowód” to także książka ładnie zbudowana od strony literackiej, można ją czytać z ciekawością bez względu na własne przekonania o zaświatach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz