Wilga, Warszawa 2013.
Podróż kota
W czwartym tomie serii „Kto mnie przytuli?” Agnieszka Stelmaszyk stawia na temat poruszający wyobraźnię każdego dziecka – wywoła dreszcz grozy i pozwoli na ingerencję losu znacznie większą niż możliwa w realistycznych historiach. Ale w końcu trzeba było szczęścia, żeby wszystko skończyło się dobrze.
Daniel musi wraz z rodzicami przeprowadzić się do większego miasta, chociaż wcale nie ma na to ochoty. Traumę związaną z przeprowadzką zagłusza jednak poważniejszy problem: nagle znika Grafit, mały kotek należący do chłopca. Poszukiwania nie przynoszą rezultatu, a rodzina musi już przenieść się do nowego mieszkania. O Graficie wiedzą następni lokatorzy, a koleżanka z klasy Daniela angażuje się w pomoc z wielkim zapałem. Wszystko na próżno, kota nigdzie nie ma.
Agnieszka Stelmaszyk pozwoliła sobie na opowieść prowadzoną z dwóch perspektyw: ogląda rzeczywistość oczami Daniela rozdzielonego z ukochanym pupilem, ale pokazuje też odbiorcom przygody małego kotka z jego punktu widzenia. Grafit sam w wielkim świecie ucieka na drzewo przed groźnym psem, daje się zdjąć strażakom (przy okazji autorka sprawnie wyjaśnia maluchom, jak taka akcja przebiega), trafia pod opiekę kota-włóczęgi i do sympatycznych ludzi, aż wreszcie wybiera się w długą podróż. Dużo ryzykuje, ale ciągle działa, by odnaleźć swój dom. Dla dzieci będzie to lektura pełna przygód, kilkulatki nie zauważą uproszczeń w fabule i całej serii szczęśliwych zbiegów okoliczności. Autorka z kolei tym razem posiłkuje się przedświąteczną atmosferą: wszystko rozgrywa się tuż przed Bożym Narodzeniem, więc czekanie na cud staje się jak najbardziej uzasadnione, podobnie jak wielkie szczęście w finale. Po tak emocjonującej fabule przydaje się nagroda w postaci niosącego radość zakończenia. W ten sposób podczas lektury tomu „Grafit ma kłopoty” maluchy będą przeżywać całe mnóstwo silnych – i ekstremalnie różnych – uczuć.
Tym razem autorka większy nacisk kładzie na doświadczenia kociego bohatera. Daniel jest smutny, rozżalony i zły na rodziców z powodu przeprowadzki: z tymi reakcjami Stelmaszyk rozprawia się szybko. Mały kot, który nagle znalazł się w obcym, nieznanym i bardzo wielkim świecie to temat znacznie bardziej wdzięczny. Grafit na przemian odczuwa tęsknotę za domem, strach przed nieprzyjaznym otoczeniem i podekscytowanie, które towarzyszy wierze we własne możliwości. Spotyka na swojej drodze wielu życzliwych ludzi i wiele (nie zawsze życzliwych) zwierząt, postępuje zgodnie ze swoimi wewnętrznymi przekonaniami. To sprawia, że znacznie dłużej trwa jego podróż do domu – i że jest bardziej ekscytująca. Agnieszce Stelmaszyk udaje się wczuć przekonująco w sytuację zagubionego bohatera, potrafi przekazać dzieciom jego motywacje i pragnienia. To prowadzi do silnego oddziaływania na małych czytelników – ci nie zwrócą uwagi na konwencje i umowność fabuły, za to przeżywać będą decyzje kotka.
Cała seria „Kto mnie przytuli?” ma oczarować małych miłośników zwierząt i przyczynić się do zainteresowania losem czworonożnych przyjaciół. Autorka nieprzypadkowo prezentuje kolejnych mieszkańców schroniska dla zwierząt – Przytuliska. Chce wzruszać maluchy i uświadamiać im, jak ważna jest troska o czworonogi. Uczy wrażliwości, a przy okazji też trafia w zapotrzebowanie maluchów na opowieści o kotach czy psach. Może przyciągnąć do lektury wszystkie kilkulatki – a czyni to przez szybki bieg wydarzeń, prostą formę i spore stężenie emocji. Dzieci nie dostrzegą tu bajkowych schematów, za to zaangażują się w przygody miłych bohaterów. Jeśli mają w domu zwierzęta – otrzymają dodatkową lekcję odpowiedzialności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz