PWN, Warszawa 2013.
Relacja świadka
Opisywanie historii to zawsze zadanie trudne i często dziejopisarstwo nie przekonuje szerokich rzesz odbiorców. Jednak gry w grę wchodzi osobista relacja, świadectw uczestnika wydarzeń, dokument może przyczynić się do rozbudzenia ciekawości. I tak właśnie jest z tomem „O Żegocie. Relacja poufna sprzed pół wieku” Władysława Bartoszewskiego. To zapis relacji o działalności Rady Pomocy Żydom, relacji, którą autor składał w Izraelu w 1963 roku. W samym wystąpieniu nie chodziło o to, by przybliżyć encyklopedyczne dane, wszystkie dostępne fakty i dokumenty – a bardziej o wyjaśnienie, czym była Żegota i jak wpływała na losy mieszkańców getta. To relacja osobista (chociaż z dążeniem do obiektywności), ale też przygotowana tak, by nie zamęczyć słuchaczy skrupulatnością. Tu liczą się ludzie.
Władysław Bartoszewski o Żegocie opowiada z wielkim zapałem i zaangażowaniem, koncentrując się nie na kwestiach martyrologii Żydów, a na konstruowaniu niosącej pomoc organizacji. Wojna przegrywa zatem w opowieści z kształtowaniem struktur Żegoty. Autor odpowiada na pytania, które zrodzić się mogą pod wpływem lektury hasła z encyklopedii, rozwija wątki zwykle sprowadzane do kilku fraz. Przedstawia barwne sylwetki ludzi niosących pomoc, sięga wręcz po anegdoty, by nadać cichym bohaterom jak najbardziej ludzkie oblicze: z humorem prezentuje między innymi antykonspiracyjne niemal działania Zofii Kossak. Drobne przebłyski uśmiechu przy tak trudnym temacie stają się bezcenne w odbiorze. Szybko opowieść o Żegocie zaczyna zatem wciągać. Bartoszewski celowo stroni w niej od polityki (ten motyw powraca jedynie po to, by podkreślać apolityczność organizacji i zaangażowanie różnych stron w niesienie pomocy). Bardziej od poglądów interesują go charaktery ludzi, co owocuje barwnymi portretami. W ten sposób tom „O Żegocie” zamienia się w ciekawe uzupełnienie podręczników do historii.
Wystąpienie przygotowane zostało zgodnie ze znajomością zasad retoryki i pamięcią o komforcie słuchaczy. Widać to w ukształtowaniu tekstu, powtórzeniach i akcentowaniu ważnych szczegółów, a także w prostym i nasyconym uczuciami języku. O formie mówionej przypominają bezpośrednie zwroty do słuchaczy, ale każdy czytelnik tomu „O Żegocie” szybko przekona się że ma do czynienia z ustną opowieścią, historią, przez którą wygodnie się przechodzi – mimo niełatwego tematu. Sam autor we wstępie tłumaczy, że musiał pominąć część kwestii, wyznawać prawdę, ale „nie całą” – dziś w książkowym wydaniu pojawiają się zatem uzupełniające przypisy.
Tekst – mimo że wygłaszany przez wiele godzin – w lekturze okazuje się znacznie szybszy (i zajmuje mniej miejsca niż można by się spodziewać), dlatego też tom został uzupełniony o zdjęcia czy kopie rozmaitych dokumentów i artykułów. Materiały te nie rozbijają toku lektury, za to ilustrują opowieść Bartoszewskiego i przywołują pojawiające się w relacji postacie. Tym samym i dla dzisiejszych czytelników Żegota staje się tematem bliższym i wartym głębszych analiz. Bartoszewski umiejętnie wzbudza zainteresowanie tą kwestią – chociaż od wystąpienia minęło kilka dekad, tekst w dalszym ciągu może cieszyć się uznaniem odbiorców. To relacja osobista i wartościowa – mimo że nie zastąpi historycznych analiz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz