Wilga, Warszawa 2013.
Adopcja psa
Dziecko chce mieć psa – a schroniska pełne są rozkosznych psiaków czekających na adopcję. Wydaje się, że z tego tematu nie da się wybrnąć bez popadania w fabularne schematy i patos? Agnieszce Stelmaszyk udało się stworzyć dla dzieci minipowieść (w serii "Kto mnie przytuli?"), która pod względem skrótów przywodzi na myśl pophistorie, za to od strony tematycznej służy bardziej szczytnemu celowi. A przy tym autorka podsyca jeszcze marzenia dzieci o zwierzętach. Trochę gorzej, że nie przedstawia wielu obowiązków związanych z posiadaniem psa, a kłopoty upraszcza – ale chodzi w końcu o wskazanie drogi, a nie o piętrzenie argumentów przeciwko przygarnięciu nieszczęśliwego mieszkańca schroniska.
Ośmioletnia Melania wychowuje się bez mamy, jest bardziej poważna niż jej rówieśnicy (od których towarzystwa stroni). Jak każde dziecko – marzy o psie, ale nie chce dokładać kłopotów tacie. Pewnego dnia w schronisku znajduje malutką dalmatynkę, nazywa ją Lara i za zgodą rodzica zabiera ją do domu na dwutygodniowy „urlop”. Psina szybko zmienia egzystencję domowników, tyle że urlop od schroniska kiedyś się skończy.
Owszem, Agnieszka Stelmaszyk posługuje się oczywistościami w konstruowaniu historii. Mnoży argumenty za przygarnięciem pieska – na oczach czytelników rozwesela się dziewczynka, a i jej ojciec ma powody do zadowolenia. Szczeniak nie niszczy niczego w domu, jest grzeczny i posłuszny, nie sprawia żadnych problemów, za to pozbawiony towarzystwa, opieki i miłości tęskni i wpada w melancholijny nastrój. Autorka jak tylko może, gra na emocjach czytelników – przekonuje dzieci, że warto zawalczyć o posiadanie własnego zwierzęcia – i że łatwo odmienić los nieszczęśliwych psów ze schroniska. Unika za to jak może mówienia o obowiązkach – wizyty u weterynarza, wypadki, wyjazdy na wakacje – to drobiazgi, którym można zaradzić. Sprzątanie po pupilu i codzienne spacery sprowadzają się do przyjemności. Jednym słowem pomija wszystko to, co dzieci usłyszą od niechętnie nastawionych do pomysłu rodziców. Chodzi tu tylko o to, by dzieci zechciały przygarnąć psa ze schroniska. Dalej będzie jak w baśni, przynajmniej w książce.
Ale Agnieszka Stelmaszyk uświadamia też młodym czytelnikom ważne prawdy. Uwrażliwia ich na krzywdę zwierząt, przypomina, że w schroniskach psy czekają na kogoś, kto je pokocha. Nie tworzy infantylnej historyjki o przewidywalnym przebiegu – chociaż można się spodziewać, jakie będzie zakończenie przygód Lary, autorka w drodze do celu mnoży nieprzewidziane przeszkody – to sprawdza się jako lekturowy magnes, wpływa na emocje małych odbiorców.
Funkcja perswazyjna widoczna jest i na okładce. Z tomu „Lara może wszystko” spogląda sympatyczny, śliczny dla maluchów, a dla dorosłych nieco przesłodzony, szczeniaczek o figlarnym wyrazie pyszczka. Taka okładka przyciągnie wszystkie dzieci. W środku znajdują się czarno-białe rysunki Magdaleny Saramak, mniej cukierkowe a bardziej mangowe. Książka została przygotowana dla najmłodszych – jest tu duży druk, więc dzieci mogą samodzielnie mierzyć się z tekstem – i wyraziste przygody, wydarzenia o silnym nacechowaniu emocjonalnym, które zwracają uwagę małych czytelników podobnie jak trafiona tematyka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz