Iskry, Warszawa 2012.
Syn wieszcza
W pewnym momencie Władysław Mickiewicz wtrąceniem w cytowany tekst przeprasza co wrażliwszych czytelników za (nie własne) porównanie – zbyt rubaszne, wręcz wulgaryzujące – chociaż z dzisiejszej perspektywy przyznać można, że komiczne, a w obliczu produkcji rozrywkowych także delikatne. Ten drobiazg w liczącym blisko tysiąc stron tekście „Pamiętników” dobrze pokazuje przeznaczenie dzieła i świadomość literacko-społeczną piszącego, najstarszego z synów Adama Mickiewicza. Dzięki Iskrom odbiorcy otrzymują trzy tomy „Pamiętników” wraz z oryginalną przedmową i takim posłowiem, w jednej książce – w edycji przystosowanej do wygody czytelników. Rzadko się zdarza, by komentarz edytorski dostarczał szeregu prawdziwych ciekawostek – tu czyta się go z zainteresowaniem.
„Pamiętniki” to dzieło przemyślane i skończone; ich autor podczas pisania i komponowania tych zapisków stale miał na uwadze swoich przyszłych odbiorców. Dbał o to, by dostarczyć im wiadomości, rejestr własnych przeżyć oraz całkiem sporo rozrywki. W mniejszym natomiast stopniu zajmowało Władysława Mickiewicza pisanie o ojcu oraz o założonej przez siebie rodzinie. „Pamiętniki” dotyczą raczej innych sfer egzystencji i działalności. Rozpoczynają się długą prezentacją przyjaciół domu – ale Mickiewicz nie układa małych portretów poznanych osobistości. Charakteryzuje kolejne postacie drobnymi scenkami, a bardzo często także komicznymi do teraz anegdotami, co pozytywnie nastroi do lektury nawet obojętnych (o ile tych nie przerazi objętość tomu). Z czasem zaczynają się na kartach „Pamiętników” pojawiać podróże i prezentacja napotykanych na miejscu nastrojów, deklaracji, towarzystw i zwyczajów. W dalszym ciągu Władysława Mickiewicza intrygują ludzie, ale tym razem już bardziej od strony społecznej, nie – jednostki. Notuje autor, kogo odwiedzał i jakie dyskusje toczył – a że żywo zainteresowany jest polityką, dba o to, by skrupulatnie nakreślić sprawy nurtujące rodaków na obczyźnie; także z wyprawy do Polski zdaje dokładną relację. Pisze o trudach wypraw, aresztowaniach, niebezpieczeństwach, ale i małych zachwytach. Chociaż posługuje się niekiedy obiegowymi sądami, to po to, by móc je zweryfikować w odpowiedniej chwili. Po powrocie do Francji zajmuje się obserwowaniem życia emigracji – oraz analizowaniem polityki – aż do wybuchu powstania styczniowego w Polsce (tu w „Pamiętnikach” pojawia się dodatkowo korespondencja na ten temat). Od 1870 roku opisuje sytuację Francji (z uwzględnieniem losów mieszkających tam polskich emigrantów). Kiedy w 1877 roku udaje się w podróż do Rzymu, tony narracji lekko stygną (ale nie tracą na wartości). Coraz częściej odwołuje się autor do cytatów, a Włochy ogląda w „Pamiętnikach” oczami córki, której powierzył relacjonowanie wyprawy w listach do rodziny. Szeregi zachwytów mieszają się tu więc z komentarzami ojca. Adam Mickiewicz, wcześniej powracający bardzo rzadko i w krótkich wzmiankach, zdominuje „Pamiętniki” tylko raz, kiedy syn opisze przenoszenie szczątków ojca do Polski. Po politycznych analizach przyjdzie czas na autotematyczne refleksje.
Władysław Mickiewicz spisywał swoje wspomnienia po francusku, przekładało je dwoje tłumaczy, a potem jeszcze tekst został wygładzony – nie ma sensu szukać w nim indywidualnego stylu autora, przynajmniej na planie językowym. Ów styl uwidoczni się natomiast w konstrukcji tekstu i doborze tematów. Widać u Władysława Mickiewicza spore poczucie humoru, dyscyplinę myślową oraz skłonność do znajdowania logicznych argumentów. Przy tym ma też autor świadomość oczekiwań czytelników – dlatego też nie rezygnuje z wrażeń, rejestrowanych „na gorąco” opinii. Nie biega za sensacjami, ale gdy usłyszy zgrabną anegdotę, przytacza ją chętnie i z gawędziarskim wdziękiem. Pamięć o odbiorcach sprawia, że tom mimo czasowego dystansu i nastawienia na sprawy społeczno-polityczne nie będzie nużyć i dzisiaj: dobrze się go czyta, nie tylko ze względu na wygładzenie stylistyki – ale z uwagi na jego wewnętrzny rytm i dobrze przemyślaną konstrukcję. Zwłaszcza zainteresowani historią oraz dawną obyczajowością będą usatysfakcjonowani lekturą; także poszukiwaczom żartu książka przyniesie sporo radości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz