piątek, 11 stycznia 2013

Kaya Mirecka-Ploss: Kobieta, która widziała za dużo

Świat Książki, Warszawa 2012.

Bez rutyny

Kaya Mirecka-Ploss swoją książką „Kobieta, która widziała za dużo” zapewnia sporo rozrywki i emocji. To dobra powieść kryminalna oparta na faktach – chociaż w te fakty trudno podczas lektury uwierzyć. Liczy się natomiast sposób konstruowania intrygi oraz sylwetek bohaterów. Tytułem nawiązuje Mirecka-Ploss do skandynawskich kryminałów, akcję tomu przenosi do Ameryki a żywiołowości i tempa wydarzeń pozazdrościć jej może wielu. Nie sam sposób opisu rzeczywistości jest tu istotny, a fabuła i ogrom emocji – w kryminale możliwy do uzyskania tylko wtedy, gdy bohater prowadzący opowieść staje się literackim alter ego autora. Tak jest tym razem.

Kaya Mirecka-Ploss prowadzi historię z energią tak wielką, że zapomina się szybko i o czasie akcji (1977 rok), i o wieku bohaterki (która już przekroczyła pięćdziesiąty rok życia). Kaya Ploss to postać, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Rozmawia ze zmarłymi, ale tego wątku autorka nie rozwija (nie pasowałby zresztą do konwencji przemyślanego kryminału). Ważniejsze jest to, że w życiu kobiety pojawia się barwna osobowość, agent nieruchomości. Ów agent ma być zamieszany w tajemnicze morderstwo i Kaya Ploss z różnych powodów stara się poznać prawdę. Żeby umożliwić jej prowadzenie własnego śledztwa, autorka nakazuje pisanie książki o życiu oskarżonego o zbrodnię agenta – z takim uzasadnieniem powieściowa Kaya Ploss może dotrzeć wszędzie i zapytać o wszystko, siłą rzeczy pozostając w centrum zagmatwanych wydarzeń. Owszem, nie pozna faktów, dopóki nie opowiedzą jej o nich świadkowie (lub sprawcy), ale Kaya Mirecka-Ploss stawia w książce na czyn: poza zwykłymi trybami śledztw pojawiają się groźby i zastraszenia, a także pułapki. Kaya Ploss musi wykazać się nie lada odwagą, by stawić czoła przestępcom. Mąż bohaterki – cichy i zdystansowany – stanowi najczęściej wsparcie psychiczne dla samodzielnej i nieznającej strachu kobiety. O czasie akcji przypomina najbardziej motyw obozu koncentracyjnego, w którym Kaya znalazła się w młodości. Autorka stopniowo prezentuje migawki z tamtego życia, jakby chciała bez komplikacji uzasadnić odwagę, a nawet brawurę bohaterki.

Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie – Kaya koncentruje się na faktach, niespecjalnie chce zagłębiać się we własne przeżycia, w najbardziej ekstremalnych momentach zagrożenia krzyczy, mdleje lub wymiotuje – i to zastępuje analizy psychologiczne. Ta fabuła sprawdza się w działaniu. Niechęć do tworzenia rozbudowanych opisów przejawia się również w dłuższych partiach dialogowych – kiedy autorka musi przytoczyć rozmowę, woli jej „dramatyczny” zapis, podział na role zamiast literackich komentarzy. Tym środkiem posługuje się co pewien czas. I w krótszych scenkach, które nie wymagają wymiany informacji, wybiera dialog. Poza tym posługuje się krótkimi zdaniami z niemal filmową wyobraźnią. To z pewnością tom dobry dla tych, którzy lubią książki szybkie, a przy tym pełne treści, dopracowane bez pośpiechu, za to z lekką narracją.

Wielowymiarowe relacje i bohaterowie skonstruowani z pomysłem – to wyróżniki tej opowieści, dalekiej od akcji standardowych kryminałów, a przecież także wykorzystującej schematy literackie tego gatunku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz