piątek, 7 grudnia 2012

Kevin Wilson: Rodzina na pokaz

Prószyński i S-ka, Warszawa 2012.

Eksperymenty

Jeśli można mieć do Kevina Wilsona w „Rodzinie na pokaz” o cokolwiek pretensje – to źródłem krytyki stanie się zbyt mało przyprawione zakończenie. Cała reszta sprawdza się jako udany mariaż celnej powieści psychologicznej oraz sensacji. Autor sam zastawia na siebie pułapkę: od początku próbuje do końca zachować, dla odbiorców stają się one wyznacznikiem literackiej rutyny. Zbyt wiele dzieje się na początku, żeby przejąć się tak przygotowanym zakończeniem.

„Rodzina na pokaz”, chociaż rozpatrywana w kategorii literatury rozrywkowej, od pierwszych stron stawia ważne, a i niewygodne pytania – między innymi o granice sztuki i o wpływ na najmłodszych. Annie i Buster to rodzeństwo, dziecko A i dzieko B – produkty państwa Fang. Fangowie nie chcą własnym życiem potwierdzać teorii, że narodziny potomstwa oznaczają śmierć dla sztuki – i wplątują swoje pociechy w rozmaite performance’owe wyczyny, które traktują jak teatr. Dzieci posłusznie wypełniają narzucone im role, lecz udział w ryzykownych przedstawieniach, szokujących zwykle przypadkową publiczność, odbija się na ich psychice. W dorosłym życiu Annie i Buster nie potrafią poradzić sobie w relacjach z innymi ludźmi: ucieczka z rodzinnego domu nie pomaga, bo w końcu oboje będą musieli tam wrócić. Kevin Wilson zdecydował się na achronologiczną narrację w wersji znanej zwłaszcza z kursów kreatywnego pisania – buduje opowieść, przeplatając rozdziały z przeszłości (dzieciństwo A i B) rozdziałami z literackiej teraźniejszości. Przyczyny mieszają się zatem z konsekwencjami, czytelnicy obserwują trudne doświadczenia postaci i jednocześnie późniejsze problemy zapoczątkowane w niezbyt sielskim dzieciństwie. W ten sposób autor może zrezygnować z wyjaśnień i psychoanalizy, może też spokojnie pozostawić odbiorcom wyciąganie wniosków – a przy okazji uzyskuje też inny cel. Zmniejsza irytację i przygotowuje na coraz to nowe eksperymenty i niespodzianki. Teatralizuje historię przez tematyczne rozdrobnienie.

Psychologiczna warstwa opowieści jest tu oczywista. Ale równie interesująco wybrzmiewa tu motyw krytyków sztuki. Występy państwa Fang doczekują się licznych ocen a także autorecenzji, w całej powieści powraca się często do tematu odbioru, do postaw nieświadomych zaplanowanego działania widzów oraz do znaczenia sztuki dla samych performerów. Opinie, przeważnie celne i dające sporo do myślenia, zostały tu zgrabnie wplecione w dialogi – nie są to wydumane i oderwane od rzeczywistości wykłady, które zanudziłyby czytelników, ale błyskotliwe i ciekawe frazy.

„Rodzina na pokaz” to książka rzucająca wyzwanie standardowym czytadłom – nie ma tu mowy o cieple, bezpieczeństwie czy przyjaznej i familiarnej atmosferze, wszystko zyskuje moc destrukcyjną. Dzieci tracą zaufanie do rodziców, rodziców obchodzi wyłącznie rozgłos, a możliwość ucieczki ze świata sterowanego sztuką zwyczajnie nie istnieje. Bohaterowie tkwią w zamkniętym kręgu bezsilności i są zmuszani do realizowania coraz dziwniejszych pomysłów. Wyobraźnia w tej dziedzinie to największa siła pisarstwa Wilsona. W tej powieści człowiek przestaje się liczyć, a autor nawet nie próbuje ocieplać wizerunku któregokolwiek z bohaterów – tu nie ma miejsca na sentymenty i przywiązywanie się do postaci – czasem jedynie na litość. Ta lektura wywoła silne emocje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz