Marginesy, Warszawa 2012.
Przeżywanie żałoby
„Zima w Siedlisku” jest przez wydawcę określona jako „rachunek z utraty” i naprawdę trudno o lepsze określenie dla tej powieści. Zofia Nasierowska wymyśliła postać Marianny, która z mężem znajduje spokój w Siedlisku, jej pensjonacie w Panistrudze – przygody Marianny na podstawie scenariusza do serialu opisał mąż Nasierowskiej, Janusz Majewski. Kiedy autor stracił żonę, stworzył „Zimę w Siedlisku” – rodzaj literackiego pożegnania i opisu przejścia żałoby. W książce to Marianna traci męża i nawet nie próbuje pogodzić się z tragedią. Wciąż powraca myślami do wspólnie spędzanych chwil, odkrywa pamięć o Krzysztofie w każdym miejscu i każdym przedmiocie, cierpi, zamyka się w sobie i przestaje dostrzegać uroki Siedliska – mimo że pracuje jak dawniej. W miarę jak Marianna odzyskuje chęć do życia, w książce pojawiają się kolejne postacie – zarówno znane z pierwszego tomu, jak i przejazdem goszczące w pensjonacie. Kobieta przestaje mieć czas na życie wspomnieniami, skoro wokół dzieje się tak dużo. Nie odmawia sobie jedynie erotycznych wspomnień (w wersji literackiej – ogólnie nakreślanych scen pozbawianych frywolności i wulgarności) – a pocieszenie przychodzi z innej niż standardowa w obyczajówkach strony i nie daje początku nowemu love story.
Daje się zauważyć w „Zimie w Siedlisku” przede wszystkim radykalna zmiana stylu. O ile pierwszy tom oparty był na dialogach i filmowych gestach, a pozbawiony zupełnie wewnętrznych przemyśleń postaci, o tyle tu przez długi czas nie ma w ogóle mowy o wyjściu poza umysł Marianny. Czytelnicy zostają zamknięci w świecie rozpaczy bohaterki, pozbawieni rozmów (ale nie ironicznych i autoironicznych obserwacji) i skazani na życie w samotności podsycanej żałobą. Kobieta koncentruje się na wspomnieniach związanych ze zmarłym mężem, ale stawia na odczucia i emocje, przedstawia się tu jej przeżycia ze szczególnym uwzględnieniem szczęśliwej przeszłości, a i przebaczenia wszelkich występków. Marianna zyskuje szansę na dokonanie oceny związku, a autor nie pozostawia niedokończonych spraw. Pozwala kobiecie wylewać w zapośredniczonych wywodach swoje żale – a jednak cierpienie łagodzone jest spokojną narracją i przeglądem lat spędzonych w Siedlisku. Do opowieści dochodzi humor – zwłaszcza sytuacyjny – a potem i trafne portrety ludzi, których losy zazębiły się z życiem Marianny. Siedlisko nabiera kolorów – i to nawet więcej niż w pierwszym tomie, kiedy Majewskiego interesowała teraźniejszość pary bohaterów. W mniejszej objętościowo kontynuacji dzieje się więcej, także pod względem nasycenia emocjonalnego. Majewski próbuje także sterować tempem akcji, wprowadza tajemnice, poczucie zagrożenia, strach o bliskich. Nawet bez chęci podejmowania jakichkolwiek działań, Marianna uczestniczy w wielu atrakcyjnych dla czytelników wydarzeniach. „Zima w Siedlisku” pod wieloma względami przewyższa „Siedlisko”, lepiej się ją czyta, jest tu więcej twórczej swobody, mimo że temat śmierci rozpoczyna tę historię. Przywiązani do serialowego świata być może będą rozczarowani przejściem od dialogu do opisu – ale na takiej postawie autora książka zyskuje. „Zima w Siedlisku” nie jest tak pełna stereotypów jak pierwsza część, błyszczy pomysłami i rozwojem obyczajowej akcji. To jednak w dalszym ciągu powieść, która różni się od popularnych czytadeł – między innymi stopniem zanurzenia w egzystencję bohaterki, daleką od ideałów i spełnianych marzeń, bardziej realną czy zbliżoną do naturalnej, prawdopodobną, a i ciekawą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz