sobota, 3 listopada 2012

Monika A. Oleksa: Ciemna strona miłości

Zysk i S-ka, Poznań 2012.

Sekret z przeszłości

Zaczyna się „Ciemna strona miłości” od trzęsienia ziemi (emocjonalnego), a potem napięcie rośnie. Oczywiście – jedynie w sferze obyczajowej, ale Monika A. Oleksa umiejętnie żongluje motywami i rozwija akcję tak, że czytelniczki nie będą mogły się doczekać dalszego ciągu. Jednocześnie staje się ta książka ważnym głosem w dyskusji na temat szczerości. Najbardziej intrygować w niej będzie pytanie, jak autorka rozwiąże kolejne problemy. Bo Oleksa nic nie obiecuje, potrafi najpierw zasugerować literacką idyllę, by za moment zburzyć misternie budowane szczęście i pozostawić odbiorców w dziwnym zawieszeniu pomiędzy realizmem i nadziejami.

Małgorzata ma nastoletnią córkę wkraczającą w okres buntu oraz kochającego męża. Ma też wielką tajemnicę – córkę, którą urodziła jako nastolatka i oddała obcym ludziom. Teraz owa córka, dorosła już Agnieszka, traci opiekunkę – a ta prosi, by Małgorzata udzieliła jej schronienia. Tyle że nikt poza Małgorzatą nie ma pojęcia, kim naprawdę jest Agnieszka. To właśnie owo trzęsienie ziemi z pierwszych stron powieści – dalej historia rozwijać się będzie w dwóch kierunkach – przez pryzmat doświadczeń Małgorzaty, którą czeka podejmowanie bardzo trudnych decyzji oraz z perspektywy Agnieszki, która stara się ułożyć sobie życie na nowo, zaczynając wszystko od zera. Monika A. Oleksa pozwala przywiązać się do obu bohaterek, z których każda ma swoje racje i swoje priorytety. I nawet kiedy skleja opowieść z fragmentów wielokrotnie powtarzanych, nadaje im nowe brzmienie przez aurę sekretu. Także przed czytelnikami motywacje Małgorzaty odsłania powoli – więc pytanie „jak” stale będzie tu aktualne.

Poza atrakcyjną i pełną zakrętów fabułą autorka mocno dopracowuje warstwę emocjonalno-uczuciową. Pojawia się tu niemal kompletny obraz matczynej miłości, tęsknota, znużenie konfliktami, zauroczenia, przyjaźnie, gniew, siostrzane więzi czy miłość dziadków. Rodzinne więzi prezentuje Oleksa z niemal wszystkich możliwych stron i nigdy nie są to błahe czy płaskie uczucia przedstawiane jedynie dla porządku. Autorka zawsze nadaje im rys prawdziwości, stara się je pokazać wielowymiarowo i bez sentymentów. Dobrym pomysłem stało się stworzenie w powieści oazy spokoju, azylu dla bohaterów – nawet ten motyw nie wybrzmiewa sztucznie.

U Oleksy bohaterowie rozmawiają tak, jak rozmawialiby w idealizowanej wizji, a nie w prawdziwym życiu. W rozbudowanych dosyć kwestiach nie ma nienaturalności, jednak autorka zawsze pozwala postaciom dokładnie nazwać swoje uczucia i wypowiedzieć ot, co czasem sprawia trudność. To rodzaj rekompensaty za oś napędową akcji – ukrywanie prawdy. Faktem jest, że gdyby Oleksa postawiła na bardziej zbliżone do rzeczywistości rozmowy, mogłaby szybko przekreślić szansę kontaktu między bohaterami. Tymczasem rozwiązania patowych sytuacji są znacznie ciekawsze niż same dyskusje i w efekcie na drobne odstępstwo od realizmu nie zwraca się uwagi.

„Ciemna strona miłości” to powieść rozrywkowa, ale nie banalizowana. Oleksa odrzuca w niej wygodne (a i poczytne) scenariusze, odchodzi od najbardziej typowych dziś w czytadłach dla pań pomysłów, za to przedstawia czytelnikom serię trudnych pytań. Oddala jednoznacznie optymistyczne fabuły i stawia na bardziej skomplikowane charaktery, tym samym może budzić ciekawość odbiorców. To książka z dobrym pomysłem, a w dodatku z tempem, które nie pozostawia czytelników obojętnymi. Spokój nadają w tej historii miejsca. Dynamikę wprowadzają ludzie.

2 komentarze:

  1. Pani Izo, przeczytałam z pokorą od pierwszej dużej litery do ostatniej kropki. Dziękuję za te słowa i czas spędzony z "Ciemną stroną miłości". Piszę to, co noszę w sobie i chociaż ostatnim, ale najważniejszym spoiwem całego procesu twórczego jest czytelnik; przelewając na papier to, co jest we mnie nie zastanawiam się, jak będzie i czy to się spodoba. Każdy z nas jest inny i każdy czego innego od książki oczekuje. Ja po prostu nazywam słowami ten wulkan uczuć i emocji, który pcha mnie do sięgnięcia po pióro. Tym bardziej dziękuję Pani za jedną z pierwszych recenzji, która pisarzowi dodaje skrzydeł. Bo wie, że idzie dobrą drogą. Ja też się lubię zamyślać. I robię to na stronie Magia liter, czar słów. Tam próbuję zatrzymać pędzący czas i zwrócić uwagę na to, co ważne, a tak często niedostrzegane. Jeśli będzie Pani "w pobliżu", zapraszam serdecznie na ciepło, którego tam nie brakuje pomimo jesienno-zimowej aury.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Monika A. Oleksa

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję! Pozdrowienia, IM

    OdpowiedzUsuń