Media Rodzina, Poznań 2012.
Powrót do klasyki
La Fontaine w świadomości odbiorców powoli staje się literacką legendą, autorem, o którym każdy w pewnym momencie usłyszał – ale i którego twórczości nie jest w stanie przywołać. Z pomocą przychodzi teraz czytelnikom Media Rodzina, proponując spory tom „Bajek” – w najlepszych (i często zresztą rozpoznawalnych) tłumaczeniach oraz z ironicznymi czasem ilustracjami Adolfa Borna. Zaletą tej książki jest poszerzony krąg odbiorców – bajki nadają się na lekturę dla maluchów, ale i dorośli mogą z publikacji czerpać radość. Także strona graficzna została do tej dwoistości dostosowana – co innego docenią tu kilkulatki, na co innego zwrócą uwagę starsi czytelnicy.
Bajki La Fontaine’a to celny satyryczny przegląd ludzkich wad i przyzwyczajeń ukryty w zachowaniach zwierząt. Do prześmiewczych obrazków dochodzi klasyczna kompozycja, której na przestrzeni wieków przestrzegali tłumacze. To elementy „archaiczne”, dziś zwykle w twórczości odrzucane, bo pozbawione już siły wyrazu. Przynajmniej pozornie, bo przecież wiele z tych morałów przeszło do potocznego języka i do dziś funkcjonuje w obiegowych powiedzeniach. Chociaż nikt obecnie nie podporządkuje się genologicznym wymogom bajek, nie da się nie docenić celności fraz autora (a i zgrabnych przekładów). Od strony formalnej warto jeszcze zwrócić uwagę na czynnik, który z kolei – mimo upływu czasu – do teraz cieszy się uznaniem twórców, to jest odejście od regularnego sylabotoniku i ograniczanie rymów gramatycznych. Trafione współbrzmienia uprzyjemniają lekturę i mogą bawić odbiorców niewymuszoną lekkością. Pomagają też zamaskować nieco dydaktyczną wymowę tekstów.
Utwory nie są przesadnie rozbudowane, ale w każdym pojawia się pełna zamknięta historia, tym bardziej atrakcyjna dla najmłodszych odbiorców, że pełna zwierząt i czasem niespotykanych zestawień bohaterów. Są zatem „Bajki” pouczające, ale i przyjemne w odbiorze, nierzadko też dowcipne. W niczym nie ustępują nowym tekstom (nie mówiąc o tym, że wiele współczesnych nam dziełek z literatury czwartej przewyższają), a ponadto są ważnym składnikiem kultury i po prostu trzeba je znać – warto zatem podsunąć je dziecku). Lektura nie powinna nastręczać większych trudności, bo po pierwsze – część sformułowań trafiła do przypisów na końcu książki (uwaga: bezpośrednio w tekście nie ma odsyłaczy), a po drugie język przekładów nie zestarzał się tak, by nie można było zrozumieć treści. To kolejny argument za tym, by przedstawić „Bajki” małym odbiorcom i od pierwszych lat zapoznawać ich z ważnymi tekstami – arcydziełami literatury.
Adolf Born jest w swoich rysunkach satyrykiem-prześmiewcą, a przy okazji i naśladowcą idei La Fontaine’a. Nadaje zwierzęcym bohaterom ludzkie cechy, a ich charaktery odzwierciedla często w wymownej mimice twarzy. Posługuje się zgaszonymi barwami i karykaturą, przez cały czas przypomina odbiorcom o komiksowo-niepoważnej stronie prac. Odchodzi od realistycznych wizerunków na rzecz zabawy z ukrytym drugim dnem – zwłaszcza w rysunkach wielkoformatowych. Jego ilustracje wywołują śmiech, ale też trafnie nawiązują do utworów La Fontaine’a – pomysły Borna dobrze tu pasują i sprawdzają się podczas lektury opasłego choć przecież lekkiego tomu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz