środa, 7 listopada 2012

Jarosław Gugała: Doskonale a nawet gorzej. Świat we mgle absurdu

Albatros, Warszawa 2012.

Reakcje

Jarosław Gugała nie zachowuje się jak felietonista, w tekstach zamieszczonych w tomie „Doskonale a nawet gorzej. Świat we mgle absurdu” komentuje na gorąco głośne wydarzenia i jest raczej publicystą czy dziennikarzem, który stara się znaleźć rozwiązania rozmaitych bolączek, a nie tylko wytykać błędy. Nie dba o literackie popisy, za to troszczy się o argumentację. Nie chce przy tym być przyporządkowany określonym opcjom politycznym, bez przerwy powtarza, że stara się być niezależny i powołuje się na dziennikarską rzetelność. Nie lubi pisać bez konkretów, cały czas usiłuje budować określoną argumentację, lubi wyliczenia i pytania retoryczne – za pomocą tych chwytów próbuje wpłynąć na odbiorców. Własne teksty traktuje jak głos, którym może zaistnieć w publicznej debacie. Pierwotnym miejscem publikacji tekstów były łamy „Newsweeka” i Wirtualna Polska – ale tu zostały te felietony odarte z dat i miejsc, za to uporządkowane według tematycznych rozdziałów. Czasami autor dodaje jeszcze komentarz co do czasów powstania tekstu – jeśli istniało prawdopodobieństwo, że felieton zostałby źle zrozumiany.

Czym zajmuje się Jarosław Gugała? Przede wszystkim polityką. Nawet jeśli podtytuł tomu wyklucza zawężanie horyzontów, kwestie zagraniczne zajmują niewiele miejsca pod koniec książki – znacznie więcej absurdu znajduje autor na rodzimej scenie politycznej. Odwołuje się do wydarzeń głośnych, które bez wątpienia przejdą do historii – ale czasem też zajmuje się drobiazgami, o których dziś już nikt nie pamięta. Gugała nie koncentruje się na przytaczaniu szczegółów, komentuje coś, co było oczywiste dla właściwych odbiorców tekstu, przy pisaniu na gorąco. Teraz zdezaktualizowane (co jest przecież naturalne) zapiski nie wywołają już tak silnych emocji. Ale nie zawsze spostrzeżenia Gugały tracą na aktualności – autor niekiedy szuka uniwersalnych rozwiązań, sposobów na uzdrowienie kraju czy źródeł powszechnej irytacji.

Polityka to podstawowy materiał do publicystycznych komentarzy Gugały. Ale na szczęście autora interesują nie tylko przepychanki między przedstawicielami różnych ugrupowań czy wciąż budzący żywe emocje temat katastrofy smoleńskiej. Wychodzi od stwierdzenia, że żyjemy w kraju skazanym na sukces – i chce tę tezę udowodnić, jednak nie przez wskazywanie kolejnych powodów do radości, a przez wymienianie, co należy zmienić i naprawić. Ocenia między innymi sentyment do PRL-u, błędy prywatyzacji, system szkolnictwa (który porównuje do tego w… Urugwaju), kilka razy powraca do tematu paniki przed świńską grypą (i w ogóle bardzo ostro krytykuje media). Trochę odnosi się do historii, a jedną z nielicznych odskoczni w niepolityczne rejony zapewnia mu piłka nożna. Ale tak naprawdę bez przerwy wraca do spraw polityki.

Tekst z tomu są krótkie (dwa lub trzy razy pojawia się bardziej rozbudowany esej). To z jednej strony ukłon w stronę dzisiejszych odbiorców i tendencji do skracania publicystycznych obserwacji. Z drugiej strony natomiast zdradza ten styl dążenie do kondensowania treści. Gugała wyraźnie nie lubi przegadania, stara się eliminować literackie ozdobniki, przedstawiając jedynie czystą własną interpretację faktów. Ma coś do powiedzenia i uważa, że to wystarczy. Od czasu do czasu posiłkuje się ironią, ale rozbawianie odbiorców niespecjalnie go nęci. W efekcie „Doskonale a nawet gorzej” nie przypomina typowych zbiorków felietonów, zamiast rozrywki przynosi chwilę zastanowienia, a u osób z ugruntowanymi poglądami na poruszane sprawy – natychmiastową chęć podjęcia polemiki. Wiele znajdzie się tu tematów wartych przedyskutowania, równie wiele zagadnień nieaktualnych już w momencie wydania książki – ale to już urok reagowania na sprawy bieżące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz