piątek, 16 listopada 2012

Janusz Majewski: Siedlisko

Marginesy, Warszawa 2011.

Jesień życia?

Ten motyw cieszy się dużą popularnością i zajmuje sporo miejsca w literaturze rozrywkowej ostatnich lat – ale w wersji Janusza Majewskiego przybiera zupełnie inną formę. „Siedlisko” to życie w zwolnionym tempie, z całym jego realizmem, z przyziemnymi troskami i stonowanymi emocjami, z charakterami malowanymi grubą kreską. Książka napisana na podstawie scenariusza serialu sama naprawdę staje się serialem, jej „telewizyjność” daje się wyraźnie wyczuć w formie i w kształtowaniu sylwetek postaci. Jakby tego było mało, w scenariuszu Zofii Nasierowskiej i Wandy Majerówny znalazły się i elementy autobiograficzne. W efekcie „Siedlisko” nie może przypominać faktycznej powieści, jest raczej powolnym odsłanianiem blasków i cieni egzystencji z dala od wielkiego miasta. Tu na powrót zaczynają się liczyć ludzie, na przestrzeń nawet nie ma za bardzo miejsca. I tym „Siedlisko” w wersji książkowej różni się od podobnych bestsellerów – w typowych reprezentacjach gatunku to wicie własnego gniazdka-pensjonatu na odludziu absorbuje uwagę autorów. U Majewskiego liczą się niemal wyłącznie interpersonalne kontakty i dylematy. Oraz wzruszające wręcz przywiązanie dwojga bohaterów w średnim wieku, małżeństwa, które w „Siedlisku” staje się centrum wydarzeń.

Malarka Marianna i profesor medycyny Krzysztof próbują zaaklimatyzować się na wsi. Oboje stają przed wyzwaniami, których się nie spodziewali – i zderzają się z mentalnością mieszkańców, a to nie zawsze łatwe doświadczenie. Serialowość tomu odzwierciedla się w fabule, rozpiętej między kilkoma punktami kulminacyjnymi – więc i w podziale tematycznym tekstu. Konkretne problemy do rozwiązania płyną ze zmiany trybu życia – i nie do pomyślenia byłyby w dawnym otoczeniu. W ten sposób autor chce tworzyć przestrzeń książki – zamiast rozwodzić się nad pejzażami (co czyni tylko na początkach rozdziałów) czy nad najbliższym otoczeniem bohaterów, woli prezentować ich relacje z innymi. Przez owych „innych” próbuje przekonać odbiorców do wiejskiego trybu życia. Nic zatem dziwnego, że wśród mieszkańców znajdują się postacie stereotypowe – wójt, pijaczyna czy lokalny dziwak-samotnik. Metamorfozy są możliwe jedynie w przypadku Marianny, która na wsi odkrywa u siebie rozmaite talenty. Życie toczy się tu niemal leniwym trybem – narodziny i śmierć stanowią wielkie wydarzenia, całą resztą nie warto sobie zaprzątać głowy. Nawet romans, gdy zamajaczy na horyzoncie, wyda się niedorzeczny i wydumany, jakby zupełnie nie pasował do konwencji.

Przy przerabianiu na powieść scenariusza Janusz Majewski nie zmienił rytmu pierwotnego tekstu, to jest – oparł książkę niemal wyłącznie na dialogach i opisach zachowań. Nie zagłębia się w psychikę bohaterów, nie analizuje ich myśli i odczuć, pozwala im za to w nieskończoność rozmawiać lub gestami zdradzać opinie o tym, co się właśnie stało. Przyzwyczajonym do klasycznych powieści może nieco brakować zwyczajnych fragmentów narracji, pozbawionych dialogów czy filmowych zbliżeń – z drugiej jednak strony dzięki temu Majewski odchodzi od powieści tworzonych seryjnie. To przede wszystkim książka dla tych, którzy chcą spokojnej historii o sprawach, które ich nie będą dotyczyć – nie mówiąc rzecz jasna o fanach serialu. „Siedlisko” ma być namiastką prostego życia, które rządzi się własnymi prawami – i które pozwala odkryć wartość spraw drobnych. To książka, która ucieka od pośpiechu i hałasu wielkich miast.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz