niedziela, 11 listopada 2012

Andrew Nicoll: Miłość i śmierć Cateriny

WNK, Warszawa 2012.

Namiętności

Andrew Nicoll w „Dobrym człowieku” pokazywał, jak można hipnotyzować słowem. W swojej powieści „Miłość i śmierć Cateriny” wykorzystuje umiłowanie do dźwięku fraz, by stworzyć lekko kryminalną fabułę i zwrócić uwagę odbiorców na kwestie autotematyczne. Udaje mu się zaproponować historię oryginalną, chociaż w całości złożoną z motywów powtarzalnych i mocno wyeksploatowanych. Tyle że Nicoll niczego nie ukrywa – od początku mówi swoim czytelnikom, że Caterina zginie, przedstawia też jej zabójcę – a im bliżej faktu akcentowanego nawet w tytule, tym częściej o tym przypomina. Staje się zatem jasne, że nie kierunek rozwoju wydarzeń będzie najbardziej intrygować czytelników, a pytanie o przyczynę – czyli po raz kolejny Andrew Nicoll spróbuje zauroczyć odbiorców pomysłami na realizację opowieści.

Egzotyki tomowi nadaje umieszczenie akcji w Ameryce Łacińskiej, w nieokreślonym malutkim państwie o niemal baśniowej proweniencji. W tym państwie nie można nikomu zaufać, obywatele są stale śledzeni i sprawdzani. Od absurdu nie ma ucieczki, chociaż pisarz mógłby znaleźć azyl w literaturze. Jednak pan Valdez, dla bliskich (których nie ma zbyt wielu) i kochanek (których nie da się zliczyć) – Chano – przeżywa właśnie kryzys twórczy. Nie potrafi już napisać ani jednej strony, chociaż świat czeka na jego dzieła. Pan Valdez spotyka piękną młodą dziewczynę, która ma pełnić rolę muzy i przywrócić pisarzowi talent oraz pomysły: Caterina angażuje się w tę znajomość, chociaż o swojej misji nie ma właściwie pojęcia.

Nicoll rozwija atrakcyjną dla czytelników fabułę tak, by uzasadnić zaprogramowaną od początku śmierć, ale co pewien czas dodaje do historii nowe wątki i gromadzi dodatkowe wyjaśnienia. Odmalowuje historię romansu Cateriny i pana Valdeza subtelnie, jakby wizja przyszłości nie miała prawa zakłócić teraźniejszości: mimo że prawie wszyscy zainteresowani zdają sobie sprawę z nieuchronności dramatu. Dzięki temu odbiorcy poza śledzeniem wydarzeń mogą jeszcze czerpać przyjemność z samego tekstu.

Tymczasem niespełniony autor biedzi się nad tym, by wyjść poza pierwsze zdanie swojej nowej powieści. Męki twórcze przybierają niemal karykaturalną formę – przynajmniej z punktu widzenia czytelników, którzy otrzymują sprzeczny sygnał: opowieść o braku odpowiednich słów zostaje przedstawiona interesującą także od strony literackiej – Nicoll nie rezygnuje przecież z uwodzenia stylem. Tu każde słowo ma swoją wagę i każde jest na właściwym miejscu – autor „Miłości i śmierci Cateriny” nie chce iść w ślady swojego bohatera. Nie poddaje się pisarskiej niemocy, co udowadnia całą książką – dobrze skomponowaną od strony fabularnej i od strony tekstowej.

Płaszczyzna autotematyczna stanowi w tomie miły akcent dla wielbicieli twórczości Nicolla – to jeszcze jedno podkreślenie znaczenia stylu. Tym, którzy chętnie koncentrują się na melodii fraz, nie potrzeba dodatkowych zachęt, by dostrzec siłę tej prozy. Poszukiwaczom literackich sensacji natomiast może się przydać wyróżnienie pobocznego tematu.
„Miłość i śmierć Cateriny” to nie tylko opowieść o wielkiej namiętności z kryminalnym posmakiem – to również historia twórczo traktująca znane już wątki – a i dobra proza. Andrew Nicoll jest autorem, który potrafi nadać realny kształt najbardziej nierealnym sytuacjom. To w jego kolejnej powieści przypadnie do gustu czytelnikom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz