Katowice 2012.
Mapa satyry
Niby w czasach internetu zdobywanie wiadomości o znanych i mniej znanych artystach nie powinno być trudne – a jednak publikacje gromadzące tego typu dane, choć często niszowe, okazują się bardzo przydatne. Porządkują informacje, zwracają uwagę na zapomnianych artystów czy efemeryczne zespoły, ale też przybliżają sylwetki twórców z najwyższej półki. Takim przewodnikiem po satyrycznych dokonaniach mieszkańców Warmii i Mazur jest spory tom „Kto się boi braci Rojek?” Józefa Jacka Rojka i Zbigniewa Rojka – skrótowy i autorski przegląd tego, co w warmińskiej satyrze najciekawsze.
Po wielu urozmaiconych tematycznie wstępach różnych autorów (czasem to wstępy nieco tendencyjne, czasem osobiste, innym razem atrakcyjne i dla czytelników, którzy bezpośrednio uczestniczyć w wydarzeniach nie mogli, a teraz zyskują szansę ich przeżycia czy doświadczenia – cóż z tego, że zapożyczonego) – po wielu wstępach zatem pojawiają się trzy części przeglądu. Pierwsza przynosi uszeregowane alfabetycznie zespoły, druga – artystów. W trzeciej znalazło się miejsce dla przyjaciół z kabaretowych scen. Szybko okazuje się jasne, że taka „antologia” była potrzebna, a satyra z tego regionu nie jest wyłącznie ciekawostką lokalną, a zasługuje na uwagę badaczy humoru. Owszem, i tu zdarzają się twórcy słabsi, jednak czytelnicy tomu nie powinni się przy lekturze krzywić z niesmakiem. Obok lokalnych gwiazd, którym zabrakło siły przebicia, determinacji czy po prostu doświadczenia, by zaistnieć w satyrze ogólnopolskiej, występują w tomie ci, którym udało się zdobyć rozgłos i zrobić karierę. Kilka grup zyskuje przygotowane przez Zbigniewa Rojka kalendarium (w wypadku Kaczek z Nowej Paczki – we fragmentach przywoływane przy kolejnych notkach biograficznych). Autorzy książki postawili na wielowymiarowość satyry – obok twórców piosenek czy monologów przedstawiają też sylwetki bardów, fraszkopisarzy, rysowników satyrycznych, notki o grupach studenckich, a nawet… kabaretach dziecięcych (prowadzonych przez dorosłych tekściarzy).
Tom ma ponad 450 stron, lecz z konieczności dokonania kolejnych twórców traktuje skrótowo. Podstawowym źródłem wiadomości są tu strony internetowe kabaretów i satyryków, ankiety (których wzór przedstawiają autorzy na końcu książki), rozmowy z zainteresowanymi, a także wspomnienia zaangażowanych twórców. Nie ma zatem mowy o pełnych opracowaniach czy o encyklopedycznej dokładności. To raczej autorski przegląd, niewolny od „prywatnych” komentarzy i dopisków (zwykle życzliwych), trudno byłoby też wyliczyć stałe punkty notek. Autorzy starają się podawać składy zespołów, nagrody i osiągnięcia – ale chętnie nawiązują i do ciekawostek, i do próbek twórczości. Z punktu widzenia zwykłych odbiorców im więcej prywatnych dopowiedzeń, tym bardziej interesująco wypada notka. Autorzy nie starają się rozśmieszać na siłę, na dowcipne uwagi pozwalają sobie przede wszystkim przy zaprzyjaźnionych artystach. Żeby było sprawiedliwie, każdemu stawiają mały pomniczek. Umożliwiają też w końcu samodzielne dalsze poszukiwania, udowadniając, że warto.
Imponujący tom nie doczekał się porządnej korekty (a Maciej Zembaty, gdyby żył, zacząłby gryźć za przerobienie go na „Zębatego”): o ile da się to przeżyć w notkach, drażni w cytatach z tekstów kabaretowych. Szkoda, bo staranne edytorskie działania nie powinny iść w parze z redakcyjną nonszalancją. Zdjęcia w książce pełnią funkcję dokumentacyjną, dominuje słowo. Dobrze natomiast, że autorzy nie ograniczają się do określonych typów satyry, a czasem nawet rozszerzają ją (pojawia się „kabaretowy” punkrockowy zespół); są graficy i karykaturzyści, są młodzi kabareciarze, a obok nich poeci piosenki. To ciesząca odbiorców różnorodność tematyczna – a lekturę uprzyjemnia też odrzucenie chronologii: dzięki temu raz przeniosą się do kabaretów operujących aluzją, raz do satyry obyczajowej, wolnej od politycznych naleciałości. W efekcie zatem tom „Kto się boi braci Rojek?” to dobra propozycja dla tych, którzy chcieliby poznać twórców spoza mainstreamu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz