Officyna, Łódź 2011.
Podróż życia
„Rybka i słońce” to jedna z tych książeczek, które poza baśniową historią zachwycać mogą jeszcze w równym stopniu opracowaniem graficznym i edytorskim. Ta miniatura sprawdzi się jako lektura dla maluchów – ale przypadnie do gustu i idealistycznie nastawionym dorosłym, choć trudno powiedzieć, który z jej elementów w tym będzie mieć decydujące znaczenie. Przemysław Wechterowicz stworzył bowiem bardzo prostą historię o niezwykłym i optymistycznym zakończeniu i bazującą na wzruszeniach i silnych emocjach odbiorców. Rybka, mieszkanka głębin oceanu, czuje się bardzo samotna. W zwykłych bajkach w takim momencie znajduje przyjaciela – ale Wechterowicz nie zamierza sięgać po banalne rozwiązania i woli wybrać nierealistyczną drogę. Tak naprawdę akcja kończy się tu w chwili, która dla wielu opowieści bywa punktem wyjścia – lecz autorowi nie chodzi o dynamiczną fabułę, raczej o granie nastrojem, kreowanie niezapomnianej i mocno poetyckiej atmosfery, imponowanie melodyjnością fraz (chociaż dwa sformułowania trzeba by poprawić).
Akcja, a właściwie jej namiastka, rozwija się tu bardzo powoli – wydarzenia z głębin oceanu są dla autora tylko pretekstem do podkreślania przeżyć bohaterki – małej i bardzo samotnej rybki. Wechterowicz dba o to, by nikt nie przeoczył stanu postaci i beznadziejności sytuacji, a osiąga to różnymi środkami. Jednak tekst jest tu podrzędny wobec ilustracji i pięknego wydania. Maleńki tomik stanowi prawdziwy popis ilustratorki, Barbary Konczarek. Za pomocą obrazów składanych z wielu rozświetlających tło kresek przedstawia ona egzystencję na dnie oceanu – wyłaniające się z mroku postacie mają przyciemniane, lecz nie przygaszone kolory, a promień słońca ostatecznie zdradza rolę światła w tych obrazach. Wszystko bazuje na czerni, lecz jest migotliwe, niezwykłe i olśniewające – atrakcyjne dla wszystkich odbiorców. Przy takich ilustracjach najczęściej i najchętniej mówi się o pięknie. Nie tylko dzieci będą nimi zauroczone – o ile bowiem niektórym dorosłym sama historia, mimo że na prawach baśni, może się wydać zbyt infantylna, o tyle już ilustracje Barbary Konczarek za takie uchodzić nie będą. Tym większą mają siłę wyrazu, że książeczka jest niewiele większa od pudełka na płyty CD – w takiej miniaturze łatwiej o efektowne obrazy. Do udanego mariażu słowa i ilustracji dochodzi jeszcze czcionka – tekst wygląda, jakby został napisany ręcznie – i to kolejny element, który przesuwa tę książeczkę od standardowych produkcji w stronę unikatowego dzieła. Oczywiście wiele będzie zależało od przyzwyczajeń odbiorców – spora część czytelników zachwyci się jednak tak klimatycznym krojem.
To publikacja dla wrażliwych. Celowo nie dopowiadam, że dzieci, bo w zasadzie Wechterowicz wcale nie tworzy tylko dla najmłodszych. Sięgać do jego tekstu mogą i wrażliwi dorośli – bo siła „Rybki i słońca” tkwi właśnie nie we wrażeniach estetycznych, jakich książeczka dostarcza. Nie jest to publikacja krzykliwa, podporządkowana trendom w literaturze czwartej i wydawniczym zapotrzebowaniom, nie jest to także historia oparta na kreskówkowych fabułach, bliżej jej bowiem do poezji niż do dobranocek. A jednak coś nie pozwala przejść obok niej obojętnie. Dla mnie tym czymś jest sposób wydania i oprawa graficzna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz