czwartek, 14 czerwca 2012

Joanna Kuciel-Frydryszak: Słonimski. Heretyk na ambonie

W.A.B., Warszawa 2012.

Życiorys z przeszkodami

Z biografiami jest najczęściej tak, że jako publikacje przygotowywane dla określonego grona odbiorców, koncentrują się na treści, nie na atrakcyjnej formie. Zainteresowani życiorysem znanej postaci i tak po taką pozycję sięgną, niezainteresowanych nic nie przekona. A jednak w tym specyficznym gatunku literatury użytkowej znajduje się też miejsce na ciekawostki i dane, które przyciągną także zwykłych odbiorców. Taką biografią dla wszystkich okazuje się książka Joanny Kuciel-Frydryszak „Słonimski. Heretyk na ambonie” wydana w prestiżowej serii „Fortuna i Fatum” wydawnictwa W.A.B. Autorka postanowiła przyjąć postawę reportera-archiwisty, przedstawić życie (i trochę twórczości) Antoniego Słonimskiego, a przy okazji wzbogacić obiegową wiedzę na temat twórcy, zweryfikować dotyczące go poglądy i… zarzucić czytelników mnóstwem do dziś atrakcyjnych anegdot.

Już pierwsze zdanie wprowadzenia świadczy o tym, że Kuciel-Frydryszak wie doskonale, jak zawalczyć o uwagę zwykłych odbiorców. Zjedna ich sobie nie tylko talentem do wyszukiwania ciekawostek ubarwiających egzystencję poety, ale również sposobem ich przedstawiania: zachowuje się jak wprawny gawędziarz, nie tracąc przy tym walorów naukowości i w rzetelnym, opartym na wielu źródłach opracowaniu, z wyczuciem łączy dwa style: plotkarsko-satyryczny oraz uczony. Sama autorka we wstępie tłumaczy, że chciała uzyskać opowieść bezstronną, wolną od politycznych ocen i komentarzy – co w przypadku Słonimskiego ma ogromne przecież znaczenie. Udała jej się ta sztuka, przynajmniej jeśli chodzi o wymiar prezentowania politycznych wyborów. Bo trudno mówić o bezstronności, kiedy autorka wyraźnie zaprzyjaźnia się z bohaterem swojej historii, traktuje go jako dobrego znajomego (nie chodzi tu przecież o rzeczywistą znajomość, a o czysto ludzką sympatię w stosunku do obiektu badań): to właśnie takie podejście pozwala na mnożenie anegdot i lekkich historyjek, które niby nikłe mają znaczenie w obliczu całej historii literatury, a jednak ubarwiają portret artysty.

Przy opisywaniu Antoniego Słonimskiego nie da się oderwać od społeczno-politycznych tematów, chociaż w narracji Kuciel-Frydryszak czuje się właśnie (i trudno się dziwić) na neutralnym gruncie związków egzystencji i czystej sztuki. Szybko musi autorka porzucić pisarską sielankę, najpierw prezentując kwestie związane z postawą anty.semicką, po wojnie natomiast próbu Słonimskiego podejmowane w celu znalezienia swojego miejsca w nowej rzeczywistości. I chociaż ciekawsza wydaje się relacja powiązana z literaturą, nie ta uwikłana siłą rzeczy w politykę, trzeba przyznać, że Kuciel-Frydryszak z obydwiema radzi sobie w dobrym stylu. Okrasza historię humorystycznymi drobiazgami, a gdy tych w przekazach zabrakło – dba o to, by zawsze móc przedstawić dodatkowo Słonimskiego jako zwykłego człowieka, niewolnego od słabostek czy mniej chlubnych cech charakteru. Zamiast książkowego pomnika otrzymujemy zatem lekturę wartką, bogatą w atrakcyjne szczegóły, a przede wszystkim wolną od uciążliwych dla odbiorców biograficznych schematów. Autorka oswaja czytelników ze Słonimskim, sięgając do rozmów z jego bliskimi i do archiwów, nie szuka usprawiedliwień dla zachowań poety, ale relacjonuje jego egzystencję błyskotliwie i z pomysłem. Widać, że przygotowanie tej pracy sprawiało jej przyjemność. Ale przecież książka o człowieku, który zasłynął z ciętego dowcipu i ironii, nie mogła być bladą i schematyczną publikacją skazaną na (nie)byt na bibliotecznych półkach. Kuciel-Frydryszak sprostała wyzwaniu i w jej ujęciu Słonimski powraca jako artysta warty uwagi, a przy tym próbujący odnaleźć się wśród zmienianych politycznych reguł. „Słonimski” staje się więc biografią wartą zainteresowania nie tylko ze względu na przedstawianego autorka, ale i pomysł na realizację gatunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz