Nasza Księgarnia, Warszawa 2012.
Szkoła wartości
Pani Miłka nie przypomina typowej przedszkolanki. Nawet nie dlatego, że jest w ciąży, a dzieci lubią się bawić z jej ukochanym, Kubą. I nie ze względu na charakter, dzięki któremu pani Miłka nie boi się nawet swojej zwierzchniczki. Pani Miłka potrafi bowiem opowiadać dzieciom o uczuciach i wartościach, przekładając świat emocji oraz postaw na obrazy zrozumiałe dla maluchów, czym zresztą zaskarbia sobie wdzięczność rodziców. Dzieci nie tylko otrzymują sensowną lekcję, która przyda im się w życiu, ale jeszcze bardzo dobrze się przy tym bawią. Nie muszą wysilać umysłów, by pojąć przesłania pani Miłki, która czasem zachowuje się zupełnie niepoważnie (na przykład chętnie kręci się na karuzeli). Wszystkiego uczą się przez własne doświadczenia, mądrze przez nauczycielkę objaśniane.
Pretekstem do rozmów stała się… piłka nożna. Pani Miłka postanowiła przełożyć wartości na język sportu, zapewne po to, by dotrzeć do bardziej zamkniętych w dziedzinie uczuć chłopców. Tyle że sport ten w wykonaniu przedszkolaków wygląda dość dziwnie: w grze udział biorą także przedmioty (które mają nogi), a pani Miłka w roli sędziego pokazuje uczniom także kartki w kwiatki, w nagrodę za dobre zachowanie. Chociaż gra w piłkę przełożona na dziecięcą zabawę polega zwykle na tym, by strzelić gola przeciwnikowi, dzieci naśladują tu dorosłe mecze, ćwiczą rzuty rożne i karne – Grzegorz Kasdepke próbuje w ten sposób przyciągnąć do lektury chłopców. Na to zresztą wskazuje już rozwinięcie tytułu – akcentowane są w nim wartości znane z tradycyjnych lektur dla małych bohaterów.
Pani Miłka analizuje zachowania dzieci i mówi im, jak inaczej mogłyby postąpić, żeby kierować się określonymi zasadami. Uczy dzieci współczucia, sprawiedliwości, szacunku, wytrwałości, odwagi i uczciwości. Za każdym razem analiza konkretnego zjawiska wypływa w niewymuszony sposób z nietypowej zabawy – lub też z zachowania przedszkolaków (czasem jest to sięganie po stereotypy, na przykład Rozalka chce bez przerwy całować Grzesia, a ten nie ma pojęcia jak uwolnić się od natrętnej koleżanki – trochę trudno uwierzyć autorowi w takie postawy w wieku, kiedy druga płeć nie jest jeszcze zbyt atrakcyjna w „pocałunkowej” sferze).
Poza wyjaśnieniami mieszczącymi się bezpośrednio w opowiadaniach, Grzegorz Kasdepke po każdej historii przeprowadza minipogadankę na temat konkretnego uczucia lub wartości. Czyni to sprawnie i nie przynudza – ale przedstawia całość zupełnie inaczej niż pani Miłka w bajce. Kolejnym punktem powtarzanym po każdym opowiadaniu są rady – najpierw dla dzieci (te obejmują wskazówki, jak zachować się w określonych sytuacjach i na co zwracać uwagę w relacjach z kolegami), potem dla dorosłych (tu pojawiają się tematy do wspólnych rozmów, podpowiedzi związane z edukacyjnymi zabawami i wzajemnymi zwierzeniami) – Grzegorz Kasdepke zatem temat wartości traktuje z pełną uwagą, starając się ułatwić niezbyt prosty dział edukowania maluchów dzięki odwołaniu do zabawy, szczerości i odpowiednio dobranych przykładów.
Jak zwykle w książkach tego autora ważny jest humor: Kasdepke tym razem lekko drwi sobie ze swoich bohaterów, sprawiedliwie – i z młodych, i ze starszych. Nie ma tu mowy o wyrazistych żartach, humor kryje się raczej w drobiazgach, dopowiedzeniach narratora, uwagach rzucanych mimochodem – jest jednak i nie da się go przeoczyć. W ten sposób autor ubarwia książkę. Wstrzela się z nią w rynek edukacyjny, a jednocześnie dostarcza rozrywki.
W „Drużynie pani Miłki” ważne są też ilustracje: Marcin Piwowarski sprawił, że tom będzie się rzucał w oczy także dorosłym – i także im się spodoba ze względu na szatę graficzną. Dzieciom i rodzicom zapewni sporo wrażeń natury estetycznej – a przy okazji i celnie przedstawi najważniejsze punkty opowiadań.
Koleżanka poleciła mi Kasdepke i będziemy kupowali, kiedy Władek podrośnie (na razie Widłak i jego pan Kuleczka).
OdpowiedzUsuńKasdepke i Widłak to autorzy, których nie wolno dzisiaj pomijać... To między innymi oni będą klasyką dla przyszłych pokoleń.
OdpowiedzUsuń