środa, 16 maja 2012

Lisa Scottoline: Ocal mnie

Prószyński i S-ka, Warszawa 2012.

Walka

Lisa Scottoline w swojej powieści „Ocal mnie” łączy cechy trzech gatunków czy też sposobów na prowadzenie historii. Daje się poznać jako bardzo spostrzegawcza reporterka, autorka łzawych powieści obyczajowych i miłośniczka filmów akcji – i książką „Ocal mnie” udowadnia, że w każdym z wybranych nurtów czuje się dobrze, chociaż przejścia między pomysłami na rozwój fabuły muszą obniżać prawdopodobieństwo.

Wszystko zaczyna się od dramatu w szkolnej stołówce. Rose to matka, która pracuje jako wolontariuszka w szkole. Podczas posiłku jej córce, Melly, dokucza wyjątkowo złośliwa koleżanka, Amanda. Melly, i tak już bez przerwy doświadczająca odrzucenia przez znamię na policzku, nie może poradzić sobie z docinkami rówieśniczki i Rose ma zamiar interweniować. Jednak w tym momencie dochodzi do wybuchu. Bohaterka wyprowadza ze szkoły prześladowczynie córki i wraca po własne dziecko, uwięzione w toalecie. Potem okazuje się, że Amanda nie opuściła budynku i w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Inni rodzice oskarżają Rose, do sprawy włączają się media, rusza także prawnicza machina. Zaszczuta i zastraszana Rose chce uciec, lecz kiedyś podjęła już identyczną decyzję. Postanawia więc stanąć do walki.

Lisa Scottoline z niebywałą wprawą scharakteryzowała tu kilka środowisk. Umiejętnie pokazała cierpienie nieśmiałej i wrażliwej dziewczynki oraz agresję matek jej złośliwych koleżanek: kobiety te nie przyjmują do wiadomości, jak bardzo okrutne potrafią być ich dzieci, co jeszcze potęguje kłopoty i bezradność ofiary. Przekonująco wypada światek prawników, tak samo zresztą jak i portret dziennikarki szukającej sensacji. Co ciekawe, autorka szkicuje sylwetki tych postaci przede wszystkim dzięki ich wypowiedziom – zróżnicowanym pod względem stylistycznym, prawdopodobnym i plastycznym. Dzięki temu może dobrze grać na emocjach odbiorczyń. Przemawia do wyobraźni przy wszechobecności i absurdalności procesów – w walce nie wygra przecież ten, kto jest niewinny, a ten, kto uprzedzi ruch przeciwnika. To obcy dla Rose i niepojęty dla zwykłych czytelniczek świat pełen okrutnych zasad.

Jednak śledzenie medialnego linczu na bohaterce w pewnym momencie musi się skończyć: gdy Rose przechodzi do samotnej akcji, fabuła zaczyna przypominać film sensacyjny, autorka wpada w koleiny gatunku zapewniającego dawkę adrenaliny, ale o zaniżonym stopniu prawdopodobieństwa. Tu przeplata się kryminał z sentymentalizmem, Scottoline raz chce czytelniczki wzburzyć, raz wzruszyć – i z reguły to będzie się jej udawać, mimo pełnej świadomości konwencji.

W „Ocal mnie” świat przedstawiony składa się przede wszystkim ze słów, to jest z wypowiedzi postaci. To powieść budowana na dialogu, mimo że spora jej część dotyczy uczuć i wrażeń Rose, bohaterki odrzucanej przez środowisko, więc i skazanej na monologi w samotności. Wszyscy jednak, którzy wkraczają na scenę, zaistnieć mogą właśnie dzięki wyrazistym kwestiom, to nic, że czasem nawet podsycającym stereotypy. Scottoline przeprowadza Rose przez drogę od bezradności po akcję niewiarygodną i optymistyczną – ale pozwala jej na to przyjęta i akceptowana przez czytelniczki konwencja a także chęć odrzucenia obojętności. Bohaterka, która nie ma szansy na zrozumienie ze strony sąsiadów, przekonuje do siebie odbiorczynie – to w „Ocal mnie” także udało się autorce. W tej obszernej powieści obyczajowej najsilniejsza jest jednak miłość matki do dziecka – katalizator wszystkich zdarzeń i źródło licznych pytań o życiowe wybory oraz decyzje. To za jej sprawą autorka może silnie zaangażować odbiorczynie w lekturę i przyczynić się do snucia refleksji na temat obowiązków i rozsądku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz