poniedziałek, 7 maja 2012

Eliza Piotrowska: Tupcio Chrupcio. Nie dam sobie dokuczać

Wilga, Warszawa 2012.

Przedszkolni prześladowcy

Tupcio Chrupcio Anny Casalis w polskiej wersji prezentowany maluchom przez Elizę Piotrowską ma problemy bliskie tym, które dręczą niemal wszystkie kilkulatki. Wspólna lektura i rozmowa z dzieckiem pozwoli wielu odbiorcom uniknąć rozmaitych przykrości lub nauczy ich, jak radzić sobie z tym, co czasem przerasta i przeraża. Tytuł kolejnego tomiku w serii o Tupciu Chrupciu, „Nie dam sobie dokuczać”, wskazuje na to, z jakimi kłopotami będzie musiał zmierzyć się tym razem mały mysi bohater. Oto bowiem grupka najstarszych w przedszkolu chłopaków wydaje się Chrupciowi bardzo intrygująca. Myszka próbuje się zaprzyjaźnić z przedszkolnymi rozrabiakami, lecz naraża się w ten sposób tylko na docinki, złośliwości a nawet prześladowania. Przedszkole przestaje jawić się jako miłe i ciekawe miejsce, a pobyt tam psuje Tupciowi humor. Bohater jednak nie umie rozmawiać o tym, co się stało – a przecież dorośli pomogliby mu w ciężkiej sytuacji, niekoniecznie przez bezpośrednie interwencje, których skutków dzieci się boją, ale przez przydatne porady.

W końcu Tupcio opowiada o wszystkim mamie i dowiaduje się, co zrobić, by uniknąć zaczepek. Zdobywa nowych przyjaciół i nie naraża się pani w przedszkolu – jak upatrzeni przez niego na początku koledzy. Tupcio już wie, jak się nie zachowywać i jak przeciwstawić się małoletnim łobuzom. Nie da się więcej zastraszyć. Z jego lekcji sporo wyniosą mali odbiorcy – spotkają się bowiem nie tylko z idyllicznym obrazem przedszkola, jaki najchętniej przestawiają autorzy w opowiastkach dla maluchów, ale i z tym, co stanowi przykrą stronę przedszkolnej (i nie tylko) przygody. Eliza Piotrowska pisze o zjawisku, na które trzeba zwrócić uwagę zwłaszcza dzisiaj, przy modzie na bezstresowe wychowanie i przy braku czasu oraz zapracowaniu rodziców. W każdej szkole znajdą się dzieci, które satysfakcję czerpią ze znęcania się nad słabszymi i z zastraszania młodszych. Tu odbiorcy dowiedzą się jednocześnie, że mogą zetknąć się z takimi łobuzami, i że podobne występki nie pozostaną bez kary.

Piotrowska już w samej narracji przemyca wskazówki zachowań dla bohatera i dla odbiorców. Wyraźnie potępia postawy starszaków, mówi, co powinien zrobić Tupcio Chrupcio, a właściwie sugeruje, jakie rozwiązanie byłoby dla niego najlepsze – doradza zatem jeszcze zanim fabuła wskaże dziecku, jak powinno zareagować. To jakby podwójna lekcja, utrwalenie prawidłowych zachowań w umyśle małego odbiorcy. Mniejszy nacisk natomiast kładzie autorka na emocje Tupcia Chrupcia – nie chce do końca wystraszyć dzieci i całkiem zniechęcić do przebywania w gronie rówieśników, dlatego też minimalizuje przedstawianie odczuć bohatera. Tupcio tym razem bardziej przeżywa wszystko na rysunkach (szczególnie wymowna jest w tym wypadku okładka, zestawienie dwóch najbardziej przykrych scenek: skulonej rozczarowanej myszki i pobrudzonego farbami przez oprawców jej ukochanego misia.

Tupcio Chrupcio ukazuje się w serii „Wychowanie przez czytanie” – wydawcy zachęcają rodziców do rozmowy z dzieckiem na temat doświadczeń bohatera, a żeby ułatwić to zadanie i przekonać także mniej kreatywnych, przedstawiają zestaw przykładowych pytań, które pozwolą na poznanie uczuć także tych skrytych dzieci. Sens tego opracowania najlepiej jawi się przy tomiku „Nie dam sobie dokuczać” – w końcu doznania Tupcia nie należą do przyjemnych, a dyskusja z dziećmi pozwoli jeśli nie uniknąć, to przynajmniej przyczynić się do zmniejszenia strachu czy złości. Książeczka może być też świetnym pretekstem do poznania nieujawnionych lęków pociechy – Tupcio Chrupcio przeżywa scenariusze wyjęte z życia przedszkolaka, w dodatku scenariusze bardzo prawdopodobne, chociaż w uproszczonej wersji. Łatwiej będzie maluchom otworzyć się przed rodzicami, gdy okaże się, że ulubiony bohater również miewa podobne problemy i nie wie, jak im zaradzić. Publikacja stanowi zatem nieocenioną pomoc dla rodziców, a tym mniej spostrzegawczym może pozwoli w porę zauważyć, że dziecko ma problemy, z którymi nie daje sobie rady.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz