Galaktyka, Łódź 2012.
Jak zachwycać?
Chociaż zdjęcia, które proponuje David duChemin nie zawsze wywołują zachwyt, jego podejście do tematu fotografowania i do filozofii robienia zdjęć rzeczywiście może imponować i faktycznie jest przydatne w pracy twórczej. Kolejny tom tego autora, przybliżony przez Galaktykę, „Język fotografii”, nie jest typowym przeglądem dokonań duChemina, ani też popisem artystycznym – to całkiem ciekawa wykładnia istoty fotografii i próba znalezienia pomocnego spojrzenia na tę dziedzinę sztuki. Żeby wypracować porozumienie z odbiorcami, duChemin proponuje krok tyle ryzykowny, co potrzebny – odwołuje się do metafory języka. Tym posunięciem zapewni sobie nie tylko zrozumienie czytelników, ale i przejrzystość w prowadzeniu fotograficznych analiz. Rozbudza również zainteresowanie: to w końcu odświeżające podejście do znanych już reguł.
„Język fotografii” bardzo wyraźnie dzieli się na część teoretyczną i praktyczną. Najpierw David duChemin wykłada swoje rozumienie języka fotografii, a do trafnej metafory podchodzi bardzo precyzyjnie. Udowadnia, że jest możliwe wyznaczenie w fotografii „słów”, czyli pojedynczych składników obrazu oraz „gramatyki” – reguł, dzięki którym można łączyć „słowa” w „zdania”, wywołujące określone reakcje. Taka postawa pozwala autorowi na dokładne omówienie czynników pozornie nieuchwytnych, a wpływających na klimat zdjęcia i w efekcie także na emocje odbiorców. David duChemin koncentruje się na tym, co widoczne. W części teoretycznej zatem odnosi się autor nie tylko do swojej koncepcji gramatyki języka fotografii. Przywołuje również znane już zagadnienia, reguły komponowania zdjęć, zasady stosowania konkretnych obiektywów dla uzyskania zamierzonych rezultatów, skracania lub zwiększania odległości między postaciami na zdjęciu itp. Nie zajmuje się natomiast pozasprzętowymi kwestiami technicznymi – na przykład światłem. Pokazuje pracę nad kadrem jeszcze przed zrobieniem zdjęcia i określa zasady używania filtrów połówkowych. Proponuje zatem odbiorcom solidne podstawy – punkt wyjścia do rozważań nad istotą jakości fotografii i wywoływanych przez nią wrażeń. Najlepsze jest to, że duChemin w wielu sprawach ma rację i udowadnia, że odpowiednio zaplanowanym kadrem da się wpływać na reakcję odbiorców.
Druga część książki opiera się na omówieniu dwudziestu wybranych przez autora fotografii z jego portfolio. To jednocześnie propozycja ćwiczenia dla czytelników: mogą oni spróbować scharakteryzować swoje odczucia dotyczące danej pracy i skonfrontować je z zamierzeniami autora. DuChemin dość szczegółowo rozpracowuje kolejne kadry, pokazuje, jak zmieniałaby się ich wymowa przy innej realizacji i, ogólnie rzecz biorąc, sprawdza, jak działa jego teoria. To próba udana i zapewne przekona czytelników – a o to przecież chodzi. Żałuję jedynie, że część tych zdjęć pojawiła się już wcześniej, w roli ilustracji do pierwszej części wywodu. To uniemożliwia nowe i wolne od skojarzeń spojrzenia – przynajmniej w kilku przypadkach. Przy bardzo starannie uporządkowanej książce wydaje się to niepotrzebnym powtórzeniem, choć przecież tekst za każdym razem jest inny, bo dotyczy innych aspektów fotografii.
„Język fotografii” jest jedną z lepszych pozycji w dorobku duChemina. To tom, któremu warto się przyjrzeć – i przyswoić sobie proponowane przez autora zasady. Okazuje się bowiem, że robienia zdjęć, które spodobają się większemu gronu odbiorców, można się nauczyć – i że nie jest to wcale bardzo trudne. Publikacja Galaktyki przeznaczona jest nie tylko dla profesjonalistów, autor pisze prostym i przejrzystym językiem, co jeszcze podnosi wartość tomu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz