piątek, 6 kwietnia 2012

Kasia Stoparczyk: Dlaczego zebra nie gubi pasków?

Wilga, Warszawa 2012.

Pytania do przyjaciela

Wiadomo nie od dzisiaj, że dzieci mają rozwiniętą wyobraźnię, a umiejętnością kojarzenia faktów i abstrakcyjnego myślenia przewyższają dorosłych. Być może dlatego w tomie Kasi Stoparczyk „Dlaczego zebra nie gubi pasków?” najlepszą częścią są pytania małej bohaterki, Felki, zaczerpnięte z rozmów z maluchami. Dorośli sprawdzają się mniej. Bo Ekspert, przyjaciel dziadka Felki, zamiast odpowiadać tylko na zadane pytanie, rozwodzi się nad niezwiązanymi z tematem kwestiami i wprawdzie przynosi sporo ciekawych wiadomości, ale nie daje bohaterce szansy na zadawanie kolejnych pytań i poszukiwanie nowych celnych skojarzeń. W rolę eksperta wciela się tu Wojciech Mikołuszko. Sama Kasia Stoparczyk też nie przekuwa na dziecięcy sposób myślenia swoich opowiastek – wprowadzeń do pytań Felki. Koncentruje się nad obrazowymi i oryginalnymi porównaniami, nasyca akcję przymiotnikami, jakby chciała tym zamaskować skrótowość formułek. Bo naprawdę wcale nie chodzi tu o historie, z których wykluwają się pytania – ważne są natomiast same wątpliwości, te wymyślone przez dzieci – i tych nie uda się przebić w żaden sposób. Skrótowość ma jednak swoje wady – niby Felka jest postacią swojską (o czym świadczy choćby jej imię), ale to obywatelka świata – podczas spaceru natyka się na kolibra czy krokodyla, to znów wkracza w gorączkowe majaki – co może odwracać uwagę dzieci od zoologicznych zagadek.

Na pierwszym miejscu są tu pytania dzieci. To one uczą, jak rozwijać wyobraźnię – maluchom da to temat do rozmyślań i poszukiwania kolejnych powodów do zdziwień. Dorosłym, którzy z ciekawości zajrzą do tomu, autorka pokaże, w jaki sposób funkcjonuje fantazja kilkulatków i – jak najmłodsi porządkują sobie nie zawsze zrozumiałe obserwacje. Dlatego szkoda, że w książce znalazło się tak niewiele tych fascynujących zdziwień, wartościowych dla dużych i małych czytelników. Na drugim miejscu postawiłabym odpowiedzi eksperta – bo chociaż ten rozgaduje się i popisuje wiedzą nawet wtedy, gdy nikt nie oczekuje od niego szczegółowych rozważań na dowolne tematy, to jednak potrafi zainteresować dzieci. Jego obecność w tomie stanowi dobrą przeciwwagę dla różnorodnych pytań podbarwionych kreatywnością i swobodą w zestawianiu skojarzeń. Ciekawostki Mikołuszko podaje w sposób przystępny dla dzieci – a także przekonująco, książkowy ekspert to nie tylko figura literacka czy pomysł na korespondencyjną postać, to także dobrze skonstruowana rola, w której ten akurat autor się sprawdza. Mikołuszko występuje tu przecież jako osoba, która przeciwstawia się dziecięcej wyobraźni, musi niszczyć mity zrodzone w umysłach maluchów – a jednak jawi się jako przyjaciel, mądry, doświadczony i w dodatku interesujący – jego wyjaśnienia przypadają do gustu Felce oraz jej dziadkowi. Kasi Stoparczyk pozostaje stworzenie ramy dla pytań oraz odpowiedzi. I tu próbuje uplasować się między realizmem i fantazją, nie wyjaśnia niczego do końca, stara się wstrzelić w styl dziecięcych spostrzeżeń, a jednocześnie nie chce całkiem opuszczać bezpiecznej postaci dorosłego i mądrego narratora. Próbuje wkupić się w łaski odbiorców zdrobnieniami od czasu do czasu – a także robi wszystko, by uniknąć schematyczności w historyjkach. Zależy jej na tym, by nie przyćmić sedna książki – czyli pomysłowych interpretacji małej bohaterki.

Książkę bardzo uatrakcyjniają ilustracje Kasi Kołodziej. Felka ma na nich śmieszne fryzury i sympatyczną minę. Swoje listy pisze patykiem na ziemi, tańczy z dziadkiem i szaleje z radości, kiedy tylko ma okazję. Do tego ilustratorka bawi się wybranymi motywami przy wyjaśnieniach Eksperta – nadaje im dzięki temu humorystyczny ton. Książka ma duży format, a przy tekstowym minimalizmie zostaje sporo miejsca na rysunkowe zabawy. Zmiany czcionki sygnalizują zmiany autorów, a duża ilość szczegółów na obrazkach dostarczy maluchom rozrywki na długo.

Kasia Stoparczyk połączyła przyjemne z pożytecznym, to jest zabawę z wiedzą. Ale swój tom wzbogaciła o element ważny – oddała głos samym dzieciom, tak, że książka zyskała nowy, niezwykły wymiar. W końcu nic nie przebije dziecięcego, lekko naiwnego tłumaczenia największych zagadek świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz