W.A.B., Warszawa 2012.
Cena życia
Barbara Kosmowska z pisania o rzeczach trudnych we wzruszający, a przy tym nie przygnębiający sposób, uczyniła swój atut; tę umiejętność potwierdza w kolejnej historii dla małych odbiorców – „Dziewczynce z parku”, olśniewająco zilustrowanej przez Emilię Dziubak. Książeczka, która robi wrażenie także ze względu na jakość wydania, imponuje za sprawą treści i narracji. Kosmowska udowodniła, że nie tylko rozumie emocje dzieci (no, może przesadziła trochę z zauroczeniem chłopca), ale w dodatku zwróciła też uwagę na aspekty, które przeważnie giną, przysłonięte przez wielki temat. W samej opowieści wykorzystała natomiast delikatną dziecięcą naiwność przy opisywaniu zdziwień – i jest w tym bardzo przekonująca.
Bohaterką jest Andzia, dziewczynka, która straciła ojca. Przez tę śmierć częściowo straciła także mamę: kobieta nie umie poradzić sobie ze smutkiem i wspomnieniami, a jej postawa działa na dziecko przygnębiająco. Andzia lepiej radzi sobie z żałobą: tata przed śmiercią zdradził jej sekret, obiecał, że kiedy będzie niewidzialny, wróci do córki pod pewną postacią – i obietnicy dotrzymuje. Andzia znajduje też przyjaciela. Chociaż w szkole dokuczają jej złośliwe koleżanki (dziewczynka radzi sobie z nimi dzięki wskazówkom od taty), a bohaterka woli pozostawać na uboczu, Jeremiasz dostrzega w Andzi miłą towarzyszkę. Może dlatego, że sam jest przez grupę odtrącany – jako drugoroczny i do tego chory na cukrzycę. W trudnych warunkach rozwija się piękna przyjaźń dzieci.
Kosmowska tworzy książkę ważną i potrzebną – przede wszystkim zwraca tu uwagę dokładne przeanalizowanie tematu przepracowywanego w umyśle dziecka. Autorka bez wahania pochyla się nad małą bohaterką i nad jej dramatem. Widzi, co boli dziecko: Andzia nie zamartwia się z powodu śmierci jako takiej, odejście taty jako rozstanie na zawsze okazuje się zbyt abstrakcyjne. Dziewczynka postrzega natomiast świat zupełnie inaczej, bardziej konkretnie: zauważa, że szczęśliwym chwilom nie towarzyszy smak uwielbianego przez tatę sernika, a razem z tatą umarł też śmiech i wspólne spacery po parku. Bezbłędnie rozpoznaje i wyczuwa nastroje mamy i wie, że dopóki ta nie odzyska humoru, nie będzie można normalnie funkcjonować. Na szczęście jest jeszcze mądra babcia, która pomoże wskazać właściwą drogę. Poza tym – Andzia może zawsze liczyć na Jeremiasza. On zrozumie wiele, nie unika rozmów na bolesne tematy, jakby wyczuwał, że to Andzi potrzebne. W końcu przywraca życiu barwy.
W „Dziewczynce z parku” temat żałoby zostaje wydobyty na pierwszy plan i szczegółowo przeanalizowany. Kosmowska nie unika przedstawiania obrazów bólu, ale łagodzi je zdziwieniem i tłumaczeniami dziecka. Pisze o łzach, które wlewają się do środka i nie pozwalają zapłakać, pisze o tym, co bohaterka straciła i – co się zmieniło. Ale w całej historii jest też warstwa krzepiąca, odrobina radości, która wkrada się między innymi za sprawą Tanga, psa Jeremiasza. Autorka wybiera prostotę, która dobrze sprawdza się w mówieniu o rzeczach trudnych. Z reguły w zakończeniach rozdziałów (a czasem też i w trakcie opowieści) potrafi Kosmowska wyzwalać naprawdę silne emocje – jednak wzruszenie nie przynosi tutaj smutku czy żalu. Z wielką wirtuozerią pisarka kreuje świat w tej małej opowieści. Ważne są w tej książce przeżycia, zwłaszcza przeżycia dziecka, które straciło najbliższą osobę. Ale równie istotna staje się precyzja w konstruowaniu wydarzeń. W tej książce nie ma zbędnych słów albo scenek, które nie wniosą nic do obrazu uczuć. Barbara Kosmowska nie musi się obawiać, że zniechęci do lektury trudnym tematem czy niebezpieczeństwem wystraszenia dziecka. Jej tomik przybiera momentami niemal poetyckie kształty, w prostocie i celności spostrzeżeń tkwi siła. „Dziewczynka z parku” nadaje się jako pretekst do rozmów o przemijaniu – ale także jako przepiękna opowieść, która nikogo nie pozostawi obojętnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz