Iskry, Warszawa 2012.
Przegląd najlepszych
Fani twórczości Andrzeja Mleczki będą z radości skakać pod sufit – ukazuje się bowiem w Iskrach album z najlepszymi i najśmieszniejszymi rysunkami – „Obywatelu, nie pieprz bez sensu” – czyli „rysunkowa lista przebojów”. Ta ogromna księga dostarczy rozrywki na długie godziny, pozwoli też szybko dotrzeć do wielu charakterystycznych rysunkowych dowcipów. Nie zestarzeje się szybko, bo nawet komentarze do aktualnej rzeczywistości długo jeszcze będzie można bez trudu zrozumieć. Ten potężny tom imponuje – nie tylko rozmiarem i liczbą prac Mleczki, ale i celnością obserwacji autora. Najlepsze z najlepszych w najlepszym wydaniu – przyjdzie tylko żałować, że nie można tej książki nosić wszędzie ze sobą, jako przewodnika po dzisiejszej rzeczywistości. Ale ostatecznie pomysły Mleczki zapadają w pamięć i same przychodzą na myśl w odpowiednich sytuacjach jako nadzwyczaj celne oceny.
Zaskoczeń tu być nie może, zwłaszcza że w albumie pojawiają się dzieła wybrane, posegregowane, jak do tej pory w publikacjach Iskier, tematycznie. W księdze rysunkowej nie zabraknie zatem motywów związanych z religią, polityką, polskością, seksem, obyczajowością, mediami, historią w ujęciu stereotypowym oraz szeroko rozumianą bajkowością. Jak zwykle Mleczko zestawia ze sobą te wątki i często sprawy seksu dominują w bajkach, a polityka wkracza do obyczajowości – granice między tematami są zatem płynne i sprzyjają budowaniu atmosfery niepewności. Nigdy do końca nie wiadomo, który wątek zainspiruje autora do wyzwalania śmiechu.
A śmiech Mleczki jest specyficzny – nieco agresywny, łamiący tematy tabu i konwencje, wolny od pruderii i pozbawiony hamulców. Dzięki temu zyskuje wartość oczyszczającą – chociaż często dotyka spraw związanych z cielesnością czy ludycznością, nigdy nie jest podporządkowany bezmyślnemu rechotowi. Mleczko bywa w swoich rysunkach obsceniczny i wulgarny, ale zwykle chodzi mu o coś więcej niż skandal czy szokowanie odbiorców (zastanawiam się zresztą, czy po tylu latach można jeszcze rozpatrywać prace Mleczki w tych kategoriach: chyba wszyscy przyzwyczaili się już do charakterystycznego kąśliwego stylu i braku cenzury).
Stereotypy filtrowane przez kąśliwy humor Mleczki i dominujące u niego skojarzenia zaczynają przybierać odkrywcze formy. Andrzej Mleczko nie jest ugrzecznionym humorystą i nie przejmuje się poprawnością polityczną, jego obrazki zaczynają funkcjonować jak wentyl bezpieczeństwa w świecie wtłaczanym w ramy zakazów i strachu przed urażeniem którejkolwiek grupy społecznej. Mleczko śmieje się ze wszystkich i często to śmiech złośliwy lub ironiczny. Jego prace mieszczą się w kategoriach ostrej satyry politycznej, społecznej i obyczajowej. Co pewien czas jednak pojawiają się też w książce pomysły osadzone w czystym absurdzie lub pozbawione drapieżności – jednak przeważają te, które stały się znakiem firmowym autora.
Wizje nieba, świat żebraków, kulisy działania firm, rzeczywiste intencje polityków, chwyty stosowane przez media dla zwiększenia popularności, drobne wykroczenia, patriotyzm na pokaz i mnóstwo seksu w przeróżnych kontekstach – „Obywatelu, nie pieprz bez sensu” to zbiór najlepszych dotychczasowych dokonań Andrzeja Mleczki. Satyryk nie waha się mówić głośno o tym, co większość dyplomatycznie by przemilczała, prowokuje zatem do przemyślenia prezentowanych zagadnień, a rozrywki w najlepszym gatunku dostarcza niejako przy okazji. W tym nieidealizowanym świecie, który wyłania się z rysunków, dostrzec można zadziwiająco dużo prawdy. Brutalna szczerość przysłonięta karykaturą bawi, mimo że czasem zawiera gorzkie i zupełnie niewesołe drugie dno.
Przy publikowaniu obszernych wyborów z twórczości satyryków istnieje zawsze niebezpieczeństwo ujawnienia kopiowanych pomysłów czy najchętniej przez autora wykorzystywanych schematów. Nie ma tych obaw przy tomie „Obywatelu…” – jedyne, co tu jest stałe, to kreska Mleczki, rozpoznawalna i wyrazista. A do rysunków dochodzą jeszcze krótkie złote myśli, dowcipne skojarzenia i przeróbki aforyzmów, zamieszczane co pewien czas na marginesach. Tom dostarczy zatem sporo śmiechu – a i uznania dla pomysłowości artysty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz