WAM, Kraków 2011.
Baśnie Orientu
Po tym duecie można obiecywać sobie naprawdę wiele. Rozczarowań nie będzie. Rafik Schami dał się już czytelnikom poznać jako niezrównany opowiadacz dorosłych baśni i historii niezwykłych. Tłumaczka, Elżbieta Zarych, zaproponowała swoim odbiorcom zbiorki baśni – prostych relacji z legend różnych stron świata. Oboje potrafią czarować słowem i doskonale czują się w baśniowych klimatach, chętnie porzucają realizm na rzecz świata, w którym co pewien czas rządzić zaczyna magia. Tom „Baśnie z Maluli” jest książką starannie dopracowaną – i w planie języka, i w planie treści. Chciałoby się, żeby trwał i trwał – bo opowieści, jakie w nim spotykamy, kuszą egzotyką i nieprzewidywalnością, sprawiając, że czytelnicy pogrążają się w zupełnie im nieznanej przestrzeni, którą łatwo oswoić, lecz która nie straci nigdy aury tajemniczości.
Malula to wioska w Syrii – z tych okolic pochodzi rodzina autora, który dopiero po wyjeździe do Niemiec zaczął odkrywać bogactwo ludowych przekazów. Przypadkowo odkryte i wnikliwie przestudiowane zbiory opowieści stały się podstawą tego zbiorku. Do „Baśni z Maluli” Schami wybrał historie najciekawsze, nieznane w innych rejonach, bądź wzbogacone oryginalną puentą, czy po prostu intrygujące dla czytelników. Postawił także na różnorodność tematyczną i konstrukcyjną, dzięki czemu dorośli odbiorcy, mniej cierpliwi w wysłuchiwaniu baśni niż dzieci, będą czerpać z lektury niekłamaną przyjemność. Zwłaszcza że Rafik Schami (i jego tłumaczka) jest wirtuozem słów, potrafi nadać narracji kuszące brzmienie i sprawić, że proza zacznie swoją melodyjnością i wyczuciem nastroju oddziaływać nawet na sceptycznie nastawionych odbiorców.
W „Baśniach z Maluli” nie brakuje dziwnych sytuacji, które bardzo często przeradzają się w komiczne, przede wszystkim za sprawą umownej łatwowierności mężów. Kiedy żony nie wiedzą, jak wytłumaczyć się z postępków, za które zostałyby zganione, wymyślają niewiarygodne wyjaśnienia rodem z baśni – co nie budzi podejrzliwości ich partnerów. W przeróżne mistyfikacje włączają się również ludzie z zewnątrz, bo nie brakuje im poczucia humoru. Sędzia nie skaże głupca, który wziął go za jednookiego osła – a jeszcze podtrzyma jego wiarę. Znajdzie się sposób na skąpca, który rodzinę karmi tylko cebulami, i na złodzieja snów, na naciągacza i na oszustów. Każda baśń przynosi nowy problem i odkrywczy sposób jego rozwiązania, każda też z reguły zaskakuje za sprawą pomysłowego zakończenia, którego czytelnicy, przyzwyczajeni do schematycznych rozwiązań i logiki opartej na realizmie, nie mogą się spodziewać.
„Baśnie z Maluli” zachowują klasyczne rozróżnienie między dobrem i złem, lecz pozbawione są dychotomicznych podziałów ujętych stereotypowo. Mimo obecności czarów, bliższe są prawdziwego życia, między innymi dzięki postawom i charakterom bohaterów oraz stałej obecności sprytu jako cechy, która pomaga wyjść z największych opresji bez szwanku. Mniejszy nacisk kładzie się tu na przesłanie czy morał, większy za to na apetyczną opowieść, która pozwoli zabić czas i zaangażuje odbiorcę, nie pozwoli mu oderwać się od historii. „Baśnie z Maluli” rozbudzają ciekawość – lecz ich atrakcyjność nie polega wyłącznie na odkrywczych fabułach, ale również na sposobie prezentowania dziwnych przygód. Jedną z baśni Schami ułożył sam – według tych samych zasad, które rządzą pozostałymi historiami – z dowcipem i pomysłowością. Ten tomik wygląda może niepozornie, ale jest prawdziwą skarbnicą orientalnych w duchu opowieści, pięknych i interesujących, a przy tym naprawdę zgrabnych i zabawnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz