poniedziałek, 26 marca 2012

Janina Kumaniecka: Saga rodu Słonimskich

Iskry, Warszawa 2012 (wznowienie).

Twórczy ród

O skamandrytach napisano już mnóstwo. Janina Kumaniecka jednak nie chce włączać się w nurt powtarzania wielokrotnie przetwarzanych wiadomości i anegdot – z opowieści, która miała być, jak pisze autorka, hołdem „Gazety Wyborczej” złożonym pamięci Antoniego Słonimskiego, powstał rozbudowany i zgrabny tom o rodzinie artysty, złożony z odrębnych artykułów i pojedynczych portretów różnych autorów. Tom interesujący (doczekał się zresztą wznowienia), bo w centrum uwagi plasuje się tu nie Antoni Słonimski, a jego krewni, nierzadko obdarzeni niezwykłymi talentami i osiągający ogromne sukcesy w wielu dziedzinach.

Teksty Adama Michnika, które znalazły się w tej książce, są wypadkową osobistych refleksji i wspomnień oraz próby usytuowania Słonimskiego na politycznej mapie kraju. To, co w biografiach pisarzy zwykle schodzi na dalszy plan, tu zostaje wyeksponowane i dogłębnie przeanalizowane, połączone jeszcze z fragmentami wierszy rozrachunkowych – ale na szczęście w polityczną pajęczynę Michnik wplata także opowieść o własnych kontaktach z twórcą, czym ożywia martwe dziś dla wielu czytelników poszukiwania. Oczyszcza też pozostałą część tomu z tego tematu. Antoni Słonimski powraca odtąd w kolejnych esejach jako przewodnik, komentator drzewa genealogicznego i doradca, który podsuwa potomnym wątki warte zbadania czy zauważenia. Tak wkraczamy w świat jego przodków i rodziny. W odróżnieniu jednak od zwykłych biografii, wiadomości na temat kolejnych przedstawicieli rodu nie będą się tu ograniczać do kilku zdawkowych napomknień.

Pojawia się w tych szkicach Abraham Stern i jego pomysłowe wynalazki, jego córka Sara Słonimska, kobieta, która zaistniała w pamięci dzięki rodowej anegdocie. Dziadek Słonimskiego – Chaim Zelig Słonimski – kolejny geniusz i wynalazca, który zupełnie nie dbał o rejestrowanie swoich pomysłów, a dla którego satysfakcja z odkryć była największą nagrodą. Galerię uzupełnia pokolenie ojca Słonimskiego – stryj Ludwik, ojciec Stanisław (to artykuł najbogatszy w anegdoty i zwierzenia, czemu trudno się dziwić) i stryj Józef – poszukiwacz międzynarodowego języka.

Kiedy już warci zainteresowania (lub po prostu ci, którzy nie zginęli w mrokach historii) zostaną przedstawieni, Janina Kumaniecka stara się pokazać twórcze losy Antoniego Słonimskiego, jednak bez powielania tych wiadomości, które są już powszechnie znane. To most do czasów Słonimskiemu współczesnych – a i pretekst, by opisać Janeczkę – jego żonę – a także synów stryja Ludwika. Tu pojawia się tekst, którego autorem jest Lawrence Wechsler, tekst poświęcony Nicolasowi Slonimsky’emu, a przy okazji i egzotyczny portret Antoniego. Silnie zrytmizowany, podporządkowany masowej wyobraźni, prowadzący przez kolejne ciekawostki i mocne punkty biografii. Kumaniecka sprawdza w dalszej kolejności, co bohaterowie tej „sagi” robili podczas wojny. Opowieść wieńczy przejście do najbardziej aktualnych spraw – wywiad-rozmowa z Piotrem Słonimskim, bratankiem Antoniego. Ten opowiada o swoim życiu sam. Autorka prowadzi też czytelników skrótowo przez losy najmłodszego pokolenia, fundując odbiorcom podróż po różnych krajach. Ostatnie rozdziały znów stanowią powrót do sytuacji o wydźwięku politycznym.

Dzięki zorientowaniu na przedstawicieli całego rodu Słonimskich, uzyskuje autorka nie tylko ciekawe uzupełnienie biografii Antoniego, ale też serię jego portretów proponowanych przez rodzinę, także – zagraniczną. „Saga rodu Słonimskich” jest zatem lekturą przynoszącą sporo zaskoczeń i nieznanych szerszej grupie odbiorców faktów. Przenikają się tu informacje o losach przedstawicieli rodu, postaciach naprawdę nietuzinkowych – i analizy konkretnych wydarzeń o politycznym brzmieniu. I jako taka, uzupełnia „Saga rodu Słonimskich” dotychczasowe prace na temat życia i twórczości poety.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz