piątek, 9 marca 2012

Aleksandra Seghi: Słodkie pieczone kasztany. Toskańskie opowieści ze smakiem

Świat Książki, Warszawa 2012.

Smak Toskanii

Na półce z toskanianami przybywają kolejne pozycje. Odbiorcy uwielbiają ten region, podobnie zresztą jak i opowieści o nim, choćby za każdym razem powtarzały to samo z innej perspektywy. Aleksandra Seghi, która mieszka w Toskanii (a wśród Polaków budzi zazdrość z tego tytułu), postanowiła włączyć się w nurt kulinarno-podróżniczej literatury „użytkowej” i stworzyła dla miłośników toskańskich smaków nie lada gratkę – „Słodkie pieczone kasztany. Toskańskie opowieści ze smakiem” – zestaw opowieści prywatnych, wzbogaconych o sporą dawkę przepisów i zdjęć potraw. To udane połączenie tonu wspomnieniowo-dziennikowego (autorka także prowadzi internetowy dziennik poświęcony życiu w Toskanii) i porad mieszkanki regionu. Aleksandra Seghi opowiada o sobie w wymarzonej krainie, a żeby czytelnicy mogli doświadczać jej drobnych radości, przywołuje sprawdzone przez siebie przepisy i zaostrzające apetyt kulinarne anegdoty.

Książka nie ma struktury fabularnej, składają się na nią krótkie rozdziały tematyczne. W nich autorka naświetla swoje początki przygody toskańskiej, opowiada o zachowaniach włoskich mężów, o kulturze i zwyczajach, które mogą czytelników niezaznajomionych z tematem zaskoczyć. Wspomina, jak dostała włoskie obywatelstwo i wylicza różnice w sposobach obchodzenia świąt. Cały czas przy tym uważa, by nie przekroczyć granicy prywatności – pisze na przykład o tym, że jako narzeczona Włocha została przetestowana przez przyszłą teściową, ale nie zdradza żadnych szczegółów owej przeprawy, decyduje, ile osobistych faktów zdradzi, ale to nie ona jest właściwą bohaterką książki – z chęcią ustępuje miejsca Toskanii.

Po przedstawieniu zwyczajów i zachowań Włochów przechodzi Seghi do omawiania charakterystycznych rodzajów jedzenia – i związanych z nimi perypetii. Tu włącza na prawach anegdoty nieco historii z własnego życia – zwykle są to delikatnie podbarwione komizmem i przesycone sympatią drobiazgi, opowiastki, z których niewiele wynika, ale które pozwalają odejść od ogólników i doświadczeń wielu ludzi. Także w refleksje znad potraw i ich składników wplecione są komentarze na temat różnic kulturowych. Ostatnią natomiast część rozdziałów stanowią wskazówki dotyczące codzienności w Toskanii. To rodzaj prywatnego i subiektywnego przewodnika dla tych, którzy zamierzają osiąść w tym miejscu i wtopić się w otoczenie. Aleksandra Seghi radzi, co zrobić, by uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek. Pisze z perspektywy Polki, która wyszła za Włocha i przeprowadziła się do krainy z marzeń, ale dostrzega też drobne niedogodności i czynniki, które skutecznie mogą zepsuć dobry humor. Próbuje dotrzeć do dwóch grup odbiorców: jedną stanowią ci, którzy rozważają zmianę miejsca zamieszkania i chcieliby dowiedzieć się jak najwięcej na temat codzienności w Toskanii. Drugą grupę tworzą natomiast miłośnicy toskanianów, którzy nie zamierzają ruszać się z domu, ale lubią rozleniwić się przy apetycznej lekturze. Tom „Słodkie pieczone kasztany” zaspokoi wymagania przedstawicieli obu tych grup.

Magdalena Szwedkowicz-Kostrzewa zadbała o to, by przepisy, które przytacza Seghi, zareklamować odpowiednimi fotografiami. Do jej prac dochodzą zwyczajne zdjęcia z archiwum autorki książki, dokumentujące zwyczajność w Toskanii. To sprawia, że książka pełni również rolę albumu i daje się nie tylko czytać jak plotkarską lekko opowieść, ale i oglądać – a to już element części zaledwie książek, traktujących o życiu w Toskanii.

Są „Słodkie pieczone kasztany” reklamą regionu, pochwałą toskańskiego trybu życia, prostej kuchni o genialnych smakach i spokoju, jaki da się w obecnych czasach odnaleźć. To książka, która – jak inne z tej półki – pozwala na chwilę zwolnić, oderwać się od problemów i rozkoszować błogim lenistwem oraz potrawami o niezapomnianym smaku.

1 komentarz:

  1. Pani Izo, bardzo dziekuje za recenzje mojej ksiazki. Fotograf Magdalena Szwedkowicz-Kostrzewa potrafi wspaniale ujac potrawy, ktore gotuje podczas naszych sesji fotograficznych.
    Serdecznie pozdrawiam, Aleksandra.

    OdpowiedzUsuń