Wilga, Warszawa 2012.
Siła brzmień
Dziwne to uczucie – widzieć dziecięce rymowanki, które maluchy poznają zawsze dzięki rodzicom, zebrane w jednym ogromnym i przygotowanym z rozmachem tomie. Dziwnie, bo przecież krótkie wierszyki przeznaczone przede wszystkim do ćwiczenia pamięci i funkcjonujące często jako wyliczanki najlepiej sprawdzają się właśnie w obiegu ustnym. Spisane wyglądają czasem infantylnie, a czasem – jakby były pozbawione wartości. Od strony literackiej zresztą niekiedy tak jest, bo przecież nie o piękno literatury w ich przypadku chodzi, a o zabawy tekstem. W rymowankach i wyliczankach kryją się absurdalne treści (lub w ogóle sama fascynacja rytmem i brzmieniem). W bardzo krótkich wierszykach mnóstwo jest zdrobnień i spieszczeń, prostych rymów i znaczeń podporządkowywanych formie.
Dobrze, że ta książka powstała – dzięki niej bowiem rodzice mają ułatwione zadanie, nie muszą przypominać sobie kojarzonych w dzieciństwie rymowanek, fragmentów wierszyków, wyliczeń i komentarzy – mogą teraz szybko przywołać potrzebną rymowankę i wykorzystać ją na przykład na spacerze z dzieckiem. Bo chociaż ujęte w „Kolorowych rymowankach” tekst nie olśniewają jakością (a część dorosłych z pewnością mogłyby nawet irytować), odgrywają wielką rolę w procesie edukowania malucha. Szybko wpadają w ucho, bez trudu dają się zapamiętać, a przy okazji też kuszą charakterystycznym rytmem i współbrzmieniami – jako takie funkcjonują na prawach sztuki w oczach kilkulatków. Dzieci chcą powtarzać zasłyszane od rodziców zgrabne formułki i bawić się słowami, dodatkowo mogą połączyć odpowiedni cytat z konkretną sytuacją (polecenia dla biedroneczki czy ślimaka najczęściej wybrzmiewają przecież właśnie w kontakcie z przyrodą). To ośmiela, zachęca do zapamiętywania kolejnych rymowanek dostosowanych do wieku i możliwości malucha, a czasami też i do eksperymentowania z dźwiękami. W ten sposób mali odbiorcy mogą ćwiczyć pamięć, wyobraźnię i śmiałość. Widać zatem wyraźnie, że „Kolorowe rymowanki” nie są wyrazem bezradności czy załamania na rynku literatury czwartej, za to stworzone zostały z pomysłem i w konkretnym celu.
Wierszyki z tomu nie stanowią przeważnie samodzielnych historyjek i nie zawsze też przywołują jedyne wersje rymowanek – nie nadają się zatem na dobranocną lekturę, za to z powodzeniem uzupełnią zabawy – warto o tym pamiętać. To nie tylko publikacja dla maluchów, ale i podpowiedź dla ich rodziców.
Nie da się pominąć strony graficznej. Rysunki Zbigniewa Dobosza są bardzo duże i bardzo proste, ale też i bardzo kolorowe. Przypominają kolorowanki dla najmłodszych, tyle że już wypełnione kolorem. Są dowcipne i ładne, spodobają się dzieciom. Zresztą dzięki nim cały tom wpada w oko. Czasami w związku z grafikami pojawia się zmiana szyku wersów czy załamanie klasycznego zapisu – ale akurat rymowanki na takie zabawy pozwalają.
Dla rodziców „Kolorowe rymowanki” mogą być punktem wyjścia do uczenia dziecka sympatycznych i prostych utworków – zresztą same maluchy też pewnie będą chciały powracać do onomatopeicznych rymów i cieszyć się echowymi frazami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz