Świat Książki, Warszawa 2012.
Popis humoru
Bardzo rzadko na rynku wydawniczym pojawiają się powieści do tego stopnia budowane na absurdzie i dowcipie, który służy parodii oraz czystej rozrywce. Książka Jonasa Jonassona będzie zdobywać coraz większe rzesze zachwyconych odbiorców – jest warta uznania i wyróżnia się wśród popularnych czytadeł – fantazją, odwagą w kreowaniu obejmującej wiek przygody, poziomem ironii i stylem narracji. Wreszcie – pomysłem, w którym naiwność bohatera dorównuje jego geniuszowi.
Tuż przed przyjęciem z okazji swoich setnych urodzin Allan Karlsson ucieka z domu spokojnej starości. Przez okno. Znika z oczu całemu personelowi, policji oraz dziennikarzom – co zresztą zdradza tytuł, wzorowany na bestsellerowej trylogii Stiega Larssona, a i parodiujący ją. Ale dla „Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął” przygoda dopiero się zaczyna. Nie pierwsza w życiu dziarskiego staruszka i nie ostatnia, bo Allan ma miły zwyczaj działania bez większego zastanowienia. Zdaje się na los i wychodzi cało z każdej opresji – więc i tym razem zamiast wątpliwości czuje ulgę – w końcu wyrwał się z miejsca, którego nie cierpiał. Już sam gest ucieczki pokazuje, że Allan Karlsson to postać nietuzinkowa. To, że na dworcu zamiast popilnować walizki pewnego agresywnego młodzieńca, zdecydował się ją ukraść, było już pomysłem niegodnym wzmianki, jeśli wziąć pod uwagę cały życiorys Allana, który czytelnicy poznają jako serię arcyciekawych slajdów w przerwach pomiędzy kolejnymi widowiskowymi postępkami stulatka.
Z urodzonym w 1905 roku bohaterem przemierzą odbiorcy cały wiek i wiele krajów. Allan ma bowiem niezwykły talent do bycia tam, gdzie coś się dzieje – a często i sam staje się katalizatorem wydarzeń. Zaprzyjaźnia się z generałem Franco i z prezydentem Trumanem, poznaje Stalina, Kim Ir Sena oraz Mao Zedonga, a Kim Dzong Ila trzyma na kolanach. Ma swój udział w zdradzaniu Wschodowi i Zachodowi tajników broni atomowej (które zresztą sam wymyślił) i w ogromnym pożarze Władywostoku. Ma też talent do przyciągania rozmaitych dziwaków, z którymi się zaprzyjaźnia. Allan ukończył trzy klasy szkoły podstawowej, ale życiowego sprytu i mądrości nie można mu odmówić.
Z tak niezwykłą postacią fabuła nie może być nudna. Tu cały czas coś się dzieje, a im bardziej wydarzenia wydają się absurdalne i nieprawdopodobne, tym bardziej prawdziwie brzmią. Bowiem Jonasson konstruuje swój świat na bazie nieubłagalnej logiki absurdu. Nienazwane prawa Murphy’ego działają tu doskonale, bohatera nic nie chroni przed niebezpieczeństwami, w które sam się pakuje – poza jego dobrotliwą naiwnością. Allan pozwala wydarzeniom biec własnym trybem, biernie poddaje się im, gdy już nie ma wyjścia – a efekty takiej postawy zaskakują nie tylko bohatera. Jonasson nie daje szansy na wytchnienie, proponuje akcję niewiarygodnie przyspieszoną, pełną brawurowych pomysłów i absurdalnych wyjaśnień alternatywnych do rzeczywistych historycznych wydarzeń.
Jonas Jonasson ma dwóch genialnych poprzedników, którym w „Stulatku” dorównuje: Haška z przygodami Szwejka oraz Hellera z „Paragrafem 22”. Równie sprawnie operuje absurdem, ironią, satyrą i humorem, jest świadomy technik parodiowania i prowadzenia narracji tak, by nawet obojętne pod względem zawartości komizmu sytuacje okazały się zabawne. Duża w tym zasługa wprowadzenia mowy zależnej i komentarza w miejsce części dialogów, styl opowiadania tej historii mieści w sobie ogromny ładunek dowcipu. Przy wadze poruszanych tematów lekki styl i programowa naiwność przynoszą rozrywkę najwyższej próby.
„Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął” to książka, której nie da się przeczytać jednym tchem. Zbyt dużo tu smaczków, drobiazgów łatwych do stracenia w pośpiechu. Jonasson dostarcza lektury błyskotliwej i inteligentnej, a przy tym nie boi się humoru. Nie decyduje się na literackie kompromisy i ani przez moment nie nudzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz