środa, 1 lutego 2012

Borbála Pőcz, Dóra Csányi, Tibor Kárpáti: Masz prawo

Namas, Poznań 2011.

O prawach dla dzieci

„Masz prawo” to nie popis literatury dziecięcej, a publikacja stworzona po to, by przełożyć na zrozumiały dla maluchów język konwencję o prawach osób niepełnosprawnych. Bez fabularyzacji (która mogłaby pełnić jeszcze funkcję mnemotechniczną) i bez infantylizowania autorzy proponują uproszczoną wersję dokumentu, wzbogaconą o dodatkowe wyjaśnienie co bardziej skomplikowanych terminów.

Zaczyna się od opowiedzenia młodym czytelnikom, co to jest konwencja i w jakim celu stworzony został omawiany w tomiku dokument. Autorzy mówią również, co oznacza zwrot „mieć prawo” czy – czym jest niepełnosprawność (w kilku słowach i bez wchodzenia w szczegóły) – dochodzą także do zagadnienia „racjonalnego usprawnienia” i „uniwersalnego projektowania”. Dopiero po takim wprowadzeniu do tematu rozpoczyna się właściwa część książki, czyli wymienianie, do czego dzieci niepełnosprawne mają prawo. W większości punktów wyliczenia te zostały jeszcze wzbogacone o drobny komentarz, uzupełnienie, by wszystko stało się jasne dla maluchów.

Forma, w jakiej prawa są w tomiku przytoczone, nie ma pełnić żadnych innych funkcji poza informacyjną. Rozrywkę trzeba odłożyć do następnej lektury: tu liczą się suche wiadomości podane w prosty sposób, ale bez lekkości czy zabawy. Odrobinę infantylizmu, więc i wytchnienia, zapewnią natomiast ilustracje, o czym za chwilę. W tej książce autorzy postarali się, by nic nie przysłaniało ważnej treści i nie rozpraszało uwagi dzieci. Uważają na słowa, przez co tomik może wydać się suchy i bezosobowy. Za to nadaje się wyśmienicie na podjęcie rozmów z dzieckiem – kolejne punkty konwencji wymagają czasem dodatkowego rozwinięcia, wyjaśnień czy komentarzy, które mogą z powodzeniem wygłaszać rodzice. „Masz prawo” to nie tekst literacki – i nie da się traktować go w tych kategoriach. To po prostu przekład dokumentu z prawniczego języka na styl zrozumiały dla dzieci.

Dziwić mogą ilustracje zamieszczone w tej książce – do tego stopnia, że na pierwszym skrzydełku znajduje się charakterystyka odpowiedzialnego za nie człowieka i niby przypadkowa opinia o stylu „tak to każdy potrafi”. To nie obrazki, które wzbudzą estetyczne zachwyty. Koślawe linie, krzywe kształty niedokładnie wypełnione kolorem – to raczej niemal dziecięce bazgroły, zbyt proste i zbyt brzydkie, żeby przyciągały wzrok. Dopiero po chwili i po głębszej analizie okazuje się że Tibor Kárpáti miał pomysł na stronę graficzną i nie uprościł wszystkiego bezsensownie. Jego bohaterowie to nieforemne owale z nóżkami i obwisłymi nosami. Te istoty mają prawdopodobnie symbolizować dzieci. Wśród nich znajduje się dziecko niepełnosprawne – ładniejsze. Po pierwsze – wypełnione kolorem. Po drugie – z ozdobnymi kształtami na głowie. Ta postać wykonuje działania w tekście, działania powiązane z osobami niepełnosprawnymi. Styl rysowania sprawia, że nie ma tu mowy o wyjściu poza ewentualne drobne scenki, częściej pojawiają się symbole, proste kształty nawiązujące do treści wymienianych praw. Zapewnia więc ta publikacja ciekawe i oryginalne rozwiązania, ale pamiętać należy przede wszystkim o jej użyteczności, o próbie uświadomienia niepełnosprawnym dzieciom ich praw.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz