Collegium Civitas, Europejskie Centrum Solidarności, Trio, Warszawa 2012.
Historia inaczej
Pisanie o dziejach minionych wyzwala często pytania o proporcje między literackością a matematyczną niemal ścisłością. Wielu odbiorców nie zgadza się na interpretowanie faktów, wybierając raczej tych faktów rejestr i beznamiętny, pozbawiony ocen czy prywatnych upodobań historyka opis. W związku z tak restrykcyjnym podejściem do tematu nawet mowy być nie może o jakichkolwiek próbach ucieczki od schematycznych prezentacji w stronę choćby teoretycznego sprawdzania, co by było, gdyby. Jednak Andrzej Wielowieyski udowadnia, że zabawa historią, jeśli oparta jest na rzeczowym analizowaniu wydarzeń, może budzić ciekawość i dostarczyć niebanalnej lektury.
„Na rozdrożach dziejów” to publikacja, która poza sporą porcją rzetelnej historycznej wiedzy przekazanej przystępnie i z gawędziarskim zacięciem, prezentuje historie alternatywne i zaspokaja ciekawość odbiorców. Być może część czytelników nigdy nie zadawała sobie pytania o niewykorzystane drogi postępowania i możliwości, przed jakimi stawali rządzący. Wielowieyski pisze o tym, jak potoczyłyby się losy kraju i narodu, gdyby w konkretnych punktach przeszłości ktoś podjąłby inną decyzję. Nie ma tu mowy o dowolnych i swobodnych interpretacjach czy planach oderwanych od rzeczywistości. Choć może kusiłoby odbiorców całkowite odrzucenie prawdziwej historii i zastąpienie jej historią alternatywną (co staje się domeną powieści o tematyce futurystyczno-historycznej) uchwycone przez znawcę tematu, to jednak Andrzej Wielowieyski nie wpada w pułapkę fantazjowania, jego alternatywne scenariusze dotyczą tylko wybranych wątków (zdarza się, że mogących zmienić losy świata, do najbardziej ekstremalnych należy pytanie, co by było, gdyby Polska porozumiała się z Hitlerem zanim doszło do wybuchu drugiej wojny światowej).
Jak to wygląda od strony tekstowej? Autor snuje powieść o dawnych dziejach (stopniowo dochodząc do historii najnowszej). Rozpoczyna wędrówkę po 1410 roku, pyta o przyczyny upadku Rzeczpospolitej Obojga Narodów, przechodzi następnie do czasów Napoleona, okolic drugiej wojny światowej, wreszcie do schyłku PRL-u. Przedstawia dzieje kraju, szczególną uwagę poświęcając wybranym decyzjom i postawom rządzących, nie interesują go opisy bitew, stronę militarną przysłania polityka. I kiedy dochodzi Wielowieyski do momentu, w którym coś mogło mieć inny przebieg – bo istnieją przesłanki dotyczące innych wyborów – odrywa się od prezentowania faktów na rzecz budowania strzępków historii alternatywnej. To zapewnia ożywcze i odświeżające spojrzenie, na nowo budzi zainteresowanie skostniałymi już wydarzeniami. Historia nagle zaczyna tętnić życiem – bo nie funkcjonuje jako zestaw następujących po sobie zjawisk, a jako seria wyborów, nie zawsze oczywistych. Czasem autor decyduje się na przywoływanie różnych wariantów historii, ale też stara się znaleźć uzasadnienia dla nich – tu nic nie bierze się z wyobraźni.
Opisy historycznych wydarzeń są tu dość upraszczane, jakby Wielowieyski chciał popularyzować wiedzę i trafić do niezainteresowanych tematem za sprawą lekkiego pióra. Niby unika ocen, a czasem zdarzają mu się niemal kolokwialne zwroty – które tylko pozwalają oswoić temat. Co ciekawe, najlepiej czyta się fragmenty o historii najnowszej, o wydarzeniach, których autor był uczestnikiem i świadkiem – i do udziału w których otwarcie się przyznaje. Trzeba też pamiętać o olbrzymiej ilości fotografii i podpisów (które często pełnią rolę biograficznych przypisów). Wszystko to sprawia, że tom „Na rozdrożach dziejów” staje się dobrą lekturą dla szerokiego grona odbiorców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz