New Abra. Lublin 2011.
Ewolucja
Pamiętam Jurki z okresu „form sierocych”. Kiedy z Zieloną Górą kojarzył się już kabaret Potem, Jurki proponowały całkowite odejście od scenicznego obycia – artyści wydawali się niepewni i zagubieni nawet na mikroskopijnych scenach, a po każdych, nawet najbardziej nieśmiałych brawach przerywali skecz i zaczynali się kłaniać z radością i niepewnością w oczach. Do tych ukłonów wychodzili także ci przebywający aktualnie za kulisami, co jeszcze bardziej podbijało atmosferę na widowni. Jurki znalazły sposób na to, by zaistnieć w świadomości odbiorców i zapisać się w historii kabaretu – nawet teraz czasem nieświadomy i niedouczony internetowy dziennikarzyna łączy ich z tamtym pierwszym „sierocym” okresem, choć od lat są przecież zespołem w pełni profesjonalnym i jednym z filarów kabaretowego środowiska Zielonej Góry.
Aż dziw bierze, że na pierwsze nagranie DVD Jurki zdecydowały się dopiero teraz – „Pierwsze DIWIDI” zarejestrowane w lutym 2011 roku przynosi kilka skeczy i piosenek, które zyskały już rangę kultowych („Pani Jadzia”, „Mirek i Lucyna”, „Wykład profesora Zina” czy „Basie”), jak i mniej znanych utworów („Pożegnanie rezerwisty” czy „Niesamowity doktor Perliczka”). Jedenaście punktów występu wieńczy „Bajaderka” – tym razem złożona z pomyłek scenicznych. Z jednej strony fani kabaretu będą tęsknić za paroma wcześniejszymi numerami, z drugiej natomiast jakość tego nagrania sporo wynagrodzi. Wybrane do tego programu skecze zaskakują swoją różnorodnością i pomysłami na sceniczne sytuacje. Jurki niby to idą w stronę masowego odbiorcy (bez tego nie utrzymałyby się przecież dziś w mediach), ale jednocześnie przemycają także „coś” dla bardziej wymagających widzów. Kiedy wprowadzają tematy erotyczne, damsko-męskie, to na prawach dwuznaczności, a nie wulgaryzowania, zamiast wyśmiewania ludzi marginesu wolą prezentować ludzi przeciętnych, z ich zwykłymi problemami i doświadczeniami. Sięganie po stereotypy (blondynka, odchudzająca się żona, lekarz) nigdy nie jest jedynym pomysłem na cały skecz. Jurki proponują na „Pierwszym DIWIDI” numery dłuższe i do końca atrakcyjne: konsekwentnie tworzą postacie i sytuacje, a ich skecze nie są bezładnymi workami na pomysły czy żarty: miło obserwować, jak rozwija się scena – przemyślana, spokojna i odkrywcza.
Świat bohaterów ze skeczy ma być bliski zwykłym ludziom. Jurki równie często operują humorem, co satyrą. Ich skecze są bezpośrednią odpowiedzią na obserwacje obyczajowości – lub komentarzem czy surową krytyką zauważonych słabostek ludzkich. Przyjemność sprawiają zwłaszcza nawarstwiane puentki – padające jedna po drugiej jako błyskawiczne riposty w dialogach. Jurki w dodatku bez trudu wcielają się w kolejne postacie, tworząc ich lekkie karykatury lub parodie (żona w „Odchudzaniu”, generał w „Pożegnaniu rezerwisty” czy stylistyczny żart w wierszyku „W supermarkecie”). Sceniczne doświadczenie Jurków przekłada się na dobrą zabawę publiczności.
Na płycie znalazły się także dodatki – osiem skeczy z czasów form sierocych – dla obecnych widzów, przyzwyczajonych do głośnych (hałaśliwych) i kolorowych telewizyjnych skeczy te nagrania mogą być ogromnym zaskoczeniem. A także ciekawą wędrówką do czasów, kiedy nie wystarczało przeklinanie czy tworzenie seksualnych aluzji, by wywołać rechot odbiorców. Jurki przypominają siebie z początków działalności – tym bardziej chciałoby się znaleźć na płycie jeszcze dodatki z czasów między pierwszymi nagraniami i realizacją DVD. Może w przyszłości?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz