wtorek, 1 listopada 2011

Stanisław Milewski: Niezwykli klienci Temidy

Iskry, Warszawa 2011.

Pitaval subiektywny

Stanisław Milewski w „Niezwykłych klientach Temidy” przygląda się ciekawym sprawom z polskich sądów począwszy od osiemnastego wieku, a skończywszy na czasach PRL-u. Dzięki temu zgromadzone w tomie opowieści mają przede wszystkim wartość historyczną, funkcjonować mogą na prawach anegdoty lub ciekawostek z dawnych lat. Milewskiemu zależy na tym, żeby zaprezentować kolejne procesy bardzo szczegółowo, z uwzględnieniem realiów społecznych i obyczajowych. Sięga po źródła pisane (a czasem i do własnych obserwacji, wprost z sal sądowych), by odtwarzać barwne dzieje sądownictwa. Przy ogromie materiału do opracowania, nie decyduje się Milewski na pisanie rozrywkowe, a informacyjne. W odróżnieniu od Wiecha, który bawił się tematami procesów i ich przebiegiem, a także inaczej niż dziennikarze, którzy dziś prowadzą podobne rubryki w prasie, Milewski stawia na konkret, rzeczowe referowanie faktów, pozbawione komentarza, a i kryminalnej dramaturgii. W związku z tym „Niezwykłych klientów Temidy” potraktować można raczej jako przewodnik obyczajowy po historii sądownictwa niż jako potencjalny zestaw mrożących krew w żyłach relacji. To dobra podpowiedź dla twórców powieści kryminalnych, źródło inspiracji, a dla ciekawych – także i zestaw oryginalnych przewinień i kar.

Milewski nie porządkuje w żaden sposób (poza układem chronologicznym) tematów kolejnych spraw – sam mówi we wstępie, że to pitaval subiektywny – wybiera raczej te tematy, które z jakiegoś powodu (zupełnie słusznie) wydały mu się atrakcyjne. Początkowe opowieści – z dworu króla Stanisława Augusta – brzmią bardziej jak relacje na marginesie opracowań historycznych: chociaż – jak w oświeceniowych satyrach – uniwersalne są cechy charakterów skazanych, to same sytuacje wprowadzają już element anachronizmu i płynącej z niego spokojnej „egzotyki”. Burzliwe pomysły skazańców mogą rozbudzać ciekawość – a już za chwilę Milewski nawiąże do spraw jeszcze bardziej barwnych. Rozwój kolejnictwa rodzi na przykład pytanie o pierwsze procesy związane z pociągami: pretensje pasażerów i wytaczane kolei sprawy mogą bawić lub… wywoływać ponurą refleksję na temat dzisiejszych problemów. Podobnie wypadają procesy związane z pomyłkami lekarskimi – jeśli dziś to zagadnienie prezentowane na prawach newsa, skrótowo i bez szczegółów, za to z ogromem emocji, u Milewskiego zyskuje inny, bardziej ludzki wymiar. Odwołuje się autor do procesów ludzi pióra i do powszechnie znanej sprawy z dziećmi we Wrześni.

Po tych nietypowych opowieściach przychodzi natomiast czas na bardziej swojskie zagadnienia: Milewski zahacza o sprawy obyczajowe i bliższe autorom kryminałów; przedstawia zazdrosnego męża czy sprawy o morderstwo, atrakcyjne między innymi przez to, że powiązane z przedstawicielami wyższych sfer, dotyczące arystokracji. W międzywojniu zaczyna się liczyć honor, a w czasach PRL-u – kwestie związane choćby ze spekulacjami.
„Niezwykli klienci Temidy” to zestaw opowieści, które stać by się mogły podstawą niejednego interesującego kryminału – ale nawet jako zbiór sądowych relacji dają lekturową przyjemność, zwłaszcza gdy autor pozwala sobie od czasu do czasu na ironiczne podsumowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz