czwartek, 24 listopada 2011

Pija Lindenbaum: Nusia się chowa

Zakamarki, Poznań 2011.

Nie chciałam!

Gniew dorosłych to zwykle dla dzieci prywatny chwilowy koniec świata i ogromna kara, niezależnie od świadomości popełnionych błędów. Nusia, mała bohaterka stworzona przez Piję Lindenbaum, nabroiła, ucieka więc jak najdalej od rozgniewanej opiekunki i zamyka się w garderobie. Nie potrafi z nikim rozmawiać – chce być sama, a czuje się okropnie. Przeżywa to, co się stało – w towarzystwie baśniowych niedookreślonych zwierząt – idealnych pocieszycieli. Na szczęście Puma, opiekunka, dobrze wie, co czuje w tej chwili mała przerażona dziewczynka…

Pija Lindenbaum potrafi prezentować doświadczenia i emocje maluchów w prostych a urzekających historyjkach. Stawia na szczerość uczuć i chociaż ich nie wyjaśnia, przekonuje do siebie odbiorców. Posiada rzadką umiejętność wczuwania się w stany kilkulatków, dzięki czemu zyskuje na wiarygodności. Nie musi tłumaczyć, dlaczego Nusia czuje się źle – wystarczy, że pokaże jej późniejsze zachowania, że zrozumie chęć ucieczki i samotności. Nusia wpada w tarapaty, bo ulega namowie rówieśniczki zamiast słuchać starszych. Nie doprowadza do wielkiej katastrofy, ale robi wystarczając dużo, żeby dorośli mogli stracić cierpliwość. A potem jest już za późno…

Jeden celny portret w książce poświęcony jest Nusi. Drugi – Pumie. Pija Lindenbaum od pewnego czasu próbuje przemycać w swoich książkach akcenty współczesności, sygnały tolerancji i odejścia od myślenia stereotypami – nie inaczej jest i w tomiku „Nusia się chowa”. Puma, która opiekuje się dziećmi sąsiadów (a przy okazji i Nusią) ma wszelkie dane ku temu, by nie wzbudzać zaufania rodziców – potencjalnych pracodawców. Ma przesadnie mocny makijaż, pomalowane na fioletowo paznokcie i wytatuowane ramiona – raczej nie kojarzy się z ciepłem i bezpieczeństwem. Jednak bez wątpienia ma podejście do dzieci: z wprawą opiekuje się niemowlakami, z kilkulatkami dogaduje się bez problemu. Mało tego: Puma rozumie dzieci i potrafi odczytywać ich emocje, a także znaleźć sposoby na zażegnanie kryzysu. Jest więc zaprzeczeniem typowych opiekunek przygodnych, dla których opieka nad dziećmi to przykra konieczność.

Tym razem wątpliwości może jednak budzić trzeci element bajki, łącznik z baśniowym światem, motyw, który u Lindenbaum wywołuje podziw dla pomysłowości autorki. To zwierzęta. Kiedy Nusia ukrywa się w garderobie, zwierzęta przychodzą z różnych stron, by dotrzymać dziewczynce towarzystwa. Próbują rozbawić Nusię, wymyślając rozmaite zadania. W końcu proponują, by bohaterka podrzucała je do góry i nie łapała, bo bardzo lubią uderzać o ziemię. I to moment, który może wzbudzić protest rodziców (zwłaszcza tych, którzy jakieś zwierzę w domu trzymają). Wprawdzie zwierzęta są wymyślone i niekonkretne, wprawdzie pozwalają rozładować napięcie, ale budowanie w dziecku przekonania, że żywe istoty można rzucać o ziemię – bo to lubią – nie powinno mieć racji bytu.

Cały tom „Nusia się chowa” jest magiczny ze względu na trafność obserwacji i umiejętność oddania emocji dzieci, ale także z uwagi na sposób prowadzenia narracji i warstwę graficzną. Lindenbaum, autorka obu, potrafi na długo przykuć uwagę czytelników.

1 komentarz:

  1. moja córka uwielbia "Nusia i bracia łosie" i mniej już co prawda "Nusia i baranie łby" :)

    OdpowiedzUsuń