poniedziałek, 21 listopada 2011

Magdalena Kuydowicz, Wiesław Sokoluk: Zaklinacze samotności

Bliskie, Warszawa 2011.

Scenariusze życia

Materiał na serial obyczajowy, rubrykę w kolorowym piśmie dla pań, powieść. W „Zaklinaczach samotności” znajdzie się to, co ogromna grupa odbiorczyń uwielbia: opis ludzkich emocji, uczuć i losów. Przedstawienie związków, które docierają do przełomowego punktu – połączone z przewidywaniem możliwych scenariuszy. To pomysł, obok którego niewiele czytelniczek przejdzie obojętnie.

Magdalena Kuydowicz zajmuje się pierwszą częścią każdego „rozdziału”, to znaczy – prezentowaniem ludzkich historii. Często trudnych, pełnych komplikacji, destrukcyjnych lub po prostu przypominających beznadziejne przypadki. Zwykle – historii ostro zarysowanych, ale nie tendencyjnych, tak, by w relacji nie znalazła się zapowiedź finału. Kuydowicz pozwala obu stronom na opowiedzenie własnej części obserwacji – przy okazji można się przekonać, jak bardzo różnią się zsubiektywizowane spostrzeżenia. Po takiej podwojonej opowieści przychodzi czas na rozbudowany komentarz Wiesława Sokoluka, seksuologa, który na bohaterów patrzy jak na potencjalnych pacjentów – i ocenia ich szanse na stworzenie udanego związku, wskazując czytelnikom, co wpłynie prawdopodobnie na przyszłość ludzi. Na marginesie tych uwag może zatem odnieść się do ogólniejszych problemów i dyskretnie, bez moralizowania, zasugerować odbiorcom drogi postępowania. Analizie poddane zostają związki, ale też przyjaźnie czy relacje matka-dziecko: samotność ma w końcu różne oblicza i różne przyczyny.

Pierwsza część każdego rozdziału utrzymana jest w formie bardzo rozbudowanych charakterystyk z dążeniem w stronę reportażu. Kuydowicz chce jak najpełniej przedstawić swoich bohaterów, stara się uchwycić rozmaite czynniki, które wpływają na ich decyzje i postawy, koncentruje się zatem na drobiazgach, wykluczanych przeważnie z filmowej czy książkowej opowieści (zarówno opartej na faktach, jak i fabularnej). To z kolei zachęca czytelników do wystawiania własnych ocen i zastanawiania się nad postawami postaci. Sokoluk za to próbuje pobawić się w wizjonera i terapeutę: diagnozuje problemy i pisze, gdzie będą mogły znaleźć odzwierciedlenie. Skupia się czasem na drobiazgach, które nie są zbyt widoczne w pierwszej części. Jednocześnie – co może przyciągnąć do książki sceptyków – rezygnuje z poprawności politycznej, stale obecnej w kolorowych magazynach i odpowiedziach od redakcji. Bywa złośliwy, czasem sili się na dowcip, stosunkowo często też ulega pokusie sięgania po kolokwializmy – jednym słowem robi wszystko, by nie kojarzyć się z gazetowymi etatowymi ekspertami.

W efekcie odbiorcy uzyskują kilka historii za każdym razem omawianych z trzech punktów widzenia: dwukrotnie przez zaangażowanych bezpośrednio i raz – przez obcego obserwatora. To ciekawa perspektywa – i zastępuje rozkłady napięć czy literackie opracowanie materiału. Kuydowicz i Sokoluk koncentrują się na życiu jako takim, wybierają niezbyt stereotypowe (ale też nieprzesadnie egzotyczne) relacje, by z jednej strony dostarczyć czytelnikom rozrywki i materiału do przemyśleń, a z drugiej – wskazać im być może także ich problemy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz