środa, 16 listopada 2011

Izabela Sowa: Części intymne

WNK, Warszawa 2011.

Prawda pisania

Miłośników książek autotematyzm może przyciągnąć. Mimo że książki o książkach nie zawsze cieszą się powodzeniem, można je traktować raz jako hołd składany literaturze, dwa – jako próbę rozliczenia z sytuacją na rynku. Izabela Sowa uznała – poza drugą motywacją – że literatura jako temat i podstawowy motyw historii może się całkiem dobrze sprawdzić w obyczajowym czytadle. Co ciekawe, nie ma w „Częściach intymnych” uwielbienia dla książek, życie – nawet życie podporządkowanego słowom autora – musi ostatecznie wygrać. Tyle że zwycięstwo jest gorzkie, a szans na wyrwanie się z marazmu raczej nie ma.

Przewija się przez tę książkę pytanie o kondycję literatury i… czytelników. Janusz, bohater powieści, to autor bestsellerów (chociaż fragmenty jego dzieł wskazują raczej na trzeciorzędne pisarstwo i zachwytów wywołać nie mogą). Z czasem okazuje się też, że to plagiator: bez skrupułów korzysta z zamieszczanych w internecie cudzych relacji. W efekcie, chociaż w oczach czytelników jawi się jako guru, nie wiele wie o życiu. Nie rusza się z ulubionego fotela i snuje opowieści o dalekich wyprawach. Mało tego – musi jeździć na spotkania z czytelnikami i przekonywać ich do sięgania po teksty, ale sam nie sprawia wrażenia przekonanego. Właśnie na takich wyjazdach do małych miasteczek upływają „Części intymne”. Janusz spotyka się z odbiorcami narzekającymi na mizerną ofertę kulturalną w regionie, z niedouczonymi dziennikarkami, a od czasu do czasu też z prawdziwymi fanami. Z tego wszystkiego wyłania się raczej mało optymistyczny obraz życia kulturalnego. Sowa pozwala sobie także na ostrą satyrę, a ściślej mówiąc – na ujawnienie prawdy o praktykach dystrybutorów (co stanowi dziś tajemnicę poliszynela, ale kiedy dotyka bezpośrednio bohatera-pisarza, być może zainteresuje też zwykłych czytelników, nie tylko ludzi zaangażowanych w proces powstawania książek).

Janusz przeżywa trudne chwile – bo naprawdę dopiero spotkania, na które przychodzi tylko kilka stałych bywalczyń tego typu imprez, emerytek zmęczonych programami w telewizji, obnażają prawdę o współczesnej literaturze rozrywkowej i o jej twórcach: są na dobrą sprawę nikomu niepotrzebni. Książka przestaje być świętością, zaczyna być zwykłym towarem – to przejście od sfery sacrum do profanum przejawia się w goryczy narracji.

Izabela Sowa, co zaskakujące, nie chce grać na emocjach zwykłych czytelników. Nie buduje w książce wielkich napięć, nie ma zamiaru też najwyraźniej sięgać po wielkie tematy: rezygnuje z wielkich miłości, patosu czy dramatów, marazm codzienności zwycięża. Nawet kiedy zaczyna dziać się coś, co mogłoby przynieść zmiany, ostatecznie przegrywa z rutyną. Dzięki takim rozwiązaniom Izabela Sowa może pozwolić sobie na szkicowanie charakteru postaci i przeżyć, które są jej udziałem. Autorka stawia na opis wydarzeń, nie próbuje zatem wdawać się w głębokie psychologiczne analizy – ale zostawia na nie miejsce, bo nie zagęszcza narracji. „Części intymne” to książka, która mogłaby zostać włączona do dyskusji o kondycji literatury.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz